Przed finałowym turniejem Ligi Mistrzów głośno mówiło się o szansach naszych reprezentantów na dwa krążki. Ostatecznie powody do zadowolenia miała tylko Asseco Resovia Rzeszów, która zmagania zakończyła na drugim stopniu podium. PGE Skra Bełchatów zajęła dopiero czwarte miejsce. - Szkoda, że tylko jedna drużyna z Polski zdobyła medal. Liczyłem na konfigurację złoto i brąz. Chodziło o osiągnięcie możliwie jak najlepszego wyniku - mówi Stephane Antiga.
[ad=rectangle]
Opiekun kadry w Bełchatowie jako zawodnik występował przez 5 sezonów, jednak nie faworyzował z tego powodu podopiecznych Miguela Falaski. - Teraz kibicuję po prostu całej polskiej siatkówce. Przez to, że grałem w Bełchatowie w sumie 5 lat, to znam więcej zawodników i członków sztabu szkoleniowego. Jest mi smutno z ich powodu, rozumiem to, co czują. Na pewno potrafią grać lepiej, ale mieli swoje problemy, które spowodowały, że nie byli w stanie stanąć na najniższym stopniu podium. Walczyli do samego końca, zabrakło im naprawdę niewiele - ocenia Francuz.
Zdaniem trenera Zenit Kazań był poza zasięgiem wszystkich, a spora w tym zasługa Wilfredo Leona. - Leon został MVP całego turnieju, zdecydowanie na to wyróżnienie zasłużył. Rosyjska drużyna z tym siatkarzem w składzie jest praktycznie nie do powstrzymania. Dawno nie widziałem zawodnika, który odgrywa taką rolę. Poza tym w Kazaniu grają również Maksim Michajłow i Matthew Anderson, na dodatek przez dwa sety na boisku nie pojawił się Mir Said Maruflakrani, którego uważa się za jednego z lepszych rozgrywających. Zenit był zdecydowanie najlepszy - dodaje Stephane Antiga.
Szkoleniowiec Polaków coraz uważniej musi przyglądać się postawie swoich podopiecznych. - Oczywiście jestem pod wrażeniem postawy kilku zawodników z kadry, jak Fabian Drzyzga czy Piotr Nowakowski. Dla mnie było to również ciekawe doświadczenie - móc obserwować, jak sobie radzą. Bardzo fajnie było uczestniczyć w tym Final Four, poczuć atmosferę. Uważam, że turniej był dobrze zorganizowany - twierdzi nasz rozmówca.