Andrzej Peć: Jestem optymistą

Szkoleniowiec kadetek wierzy w swój zespół, czekający na kluczowe spotkania grupy B mistrzostw Europy. - Stać nas na więcej niż obecne miejsce w grupie - przekonuje.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Na razie Biało-Czerwone po pierwszych trzech meczach grupy B mistrzostw Europy zajmują czwartą lokatę z dorobkiem czterech punktów. Młode siatkarki wygrały swój ostatni mecz z Bułgarią 3:1, wcześniej uległy kadrom Turcji (2:3) i Belgii (1:3). - Stać nas na pewno na więcej niż miejsce, które aktualnie zajmujemy w grupie. Ale tylko wtedy, jeśli utrzymamy stabilniejszą grę, inaczej będzie ciężko nam wygrywać z europejską czołówką, do której należą obecnie drużyny Turcji, Włoch, Rosji czy Serbii. Potrafimy w jednym secie prowadzić 9:0 i przytrafia nam się przestój, który sprawia, że musimy walczyć do samego końca partii o zwycięstwo, pozbawiając się komfortu kilku punktów przewagi. Z tego co zauważyłem, niemal wszystkie zespoły biorące udział w kwalifikacjach do mistrzostw i samym turnieju finałowym mają problemy związane z przestojami w grze - stwierdził Andrzej Peć, szkoleniowiec kadeckiej reprezentacji.
Spotkanie z gospodyniami turnieju mogłoby potoczyć się nie po myśli polskiej drużyny, gdyby nie postawa rezerwowych. - To potwierdza fakt, że na ten turniej nie przyjechały przypadkowe zawodniczki, a wyselekcjonowana grupa zawodniczek, z których każda musi w razie takiej konieczności dać dobrą zmianę. Wchodząc na boisko, muszą na nie wnieść swoją postawą coś pozytywnego i tak się stało podczas ostatniego spotkania. Zuzanna Górecka, Julia Nowicka i Weronika Sobiczewska dodały zespołowi energii i pobudziły go do gry, poza tym były skuteczne, punktowały i ostateczne dały nam zwycięstwo. Tak naprawdę podział na pierwszą i drugą szóstkę w tej reprezentacji jest płynny: jeżeli maszyna dobrze funkcjonuje, nie wymienia się jej trybików, ale kiedy zaczyna się zacinać, trzeba wziąć pod uwagę wymianę elementów, by znów wprawić ją w ruch - powiedział trener Biało-Czerwonych.
Zbiorowe zdjęcie na wzgórzu Nebet Tepe w Płowdiw Zbiorowe zdjęcie na wzgórzu Nebet Tepe w Płowdiw
By zachować szanse na czołowe miejsce w grupie, gwarantujące awans do półfinału mistrzostw lub znalezienie się w pierwszej szóstce turnieju (uprawniające do udziału w mistrzostwach świata kadetek), Polki muszą zdobyć sześć punktów w starciach z Holandią i Czechami. - Wierzę w swój zespół, nie zamierzamy się poddawać od razu i uznawać z góry, że mierzymy się z czymś niemożliwym do wykonania. Meczów nie przegrywa lub wygrywa się w szatni, ale na parkiecie. Jestem optymistą: te zespoły są na poziomie podobnym do naszego, poza tym zachowały one szanse awansu, także z pewnością będą walczyć o każdą piłkę w nadchodzących starciach. Trudno wskazywać faworytów, jako że wszystkie zespoły pokazały już na tym turnieju dobrą siatkówkę. Nie chcemy gdybać, co by było, gdyby udało się wygrać z Turczynkami lub zwyciężyli w drugim secie z Belgią, w którym prowadziliśmy 17:12 i nic nie wskazywało na to, że w nim przegramy. To już historia, na którą nie mamy wpływu, za to mamy wpływ na to, co nas czeka w kolejnych dniach. Trzeba zagrać jak najlepiej w dwóch ostatnich meczach grupowych, by znaleźć się w pierwszej czwórce mistrzostw i czekać spokojnie na rywalizację z zespołami z drugiej grupy - ocenił Peć.

Wtorek był dniem odpoczynku dla wszystkich drużyn biorących udział w mistrzostwach. Polski zespół wykorzystał ten czas na półtoragodzinny trening i zwiedzanie zabytkowego centrum Płowdiw. Już w środę o godzinie 14 polskiego czasu młode siatkarki czeka wazne starcie z Holenderkami, które plasują się w grupie B na piątym miejscu z dorobkiem trzech punktów.

Z Płowdiw,
Michał Kaczmarczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×