Spotkanie w Ostrowcu Świętokrzyskim zdecydowanie lepiej rozpoczęły siatkarki z Piły, jednak po czterech setach to pomarańczowo-czarne mogły się cieszyć z lepszego wyniku w dwumeczu. Tylko o pierwszym secie chciałby jak najszybciej zapomnieć trener Dariusz Parkitny, bo poza nim gra jego podopiecznych wyglądała bardzo dobrze.
[ad=rectangle]
- Gramy teraz z MKS Dąbrowa Górniczą. Gdybyśmy przegrali to naszym rywalem byłaby ekipa z Bielska-Białej. Różnica jest tylko w rozstawieniu do kolejnego play off. System jest tak zrobiony, że teraz najważniejsze aby zdobywać punkty i próbować zagrać z zespołem z tej niższej ósemki. Dziewczyny bardzo dobrze zagrały, a o pierwszym secie zapominamy. Po tym przegranym początku, była już luźna i spokojna gra - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec KSZO.
Przed ekipą z hutniczego miasta kolejny rywal, który na pewno będzie bardziej wymagającym zespołem niż dotychczasowe. Trener pomarańczowo-czarnych wierzy jednak w swój zespół, a przerwa świąteczna z pewnością zadziała na korzyść siatkarek KSZO, wśród których nie brakowało w ostatnim czasie kontuzji.
- Trochę zabrakło nam zdrowia w tych ostatnich meczach, szczególnie z Pałacem Bydgoszcz. Ten skład nie jest jeszcze taki jakiego byśmy sobie życzyli, bo Marta Wójcik nie jest jeszcze gotowa do gry, Basia Bawoł weszła po kontuzji i zagrała bardzo dobry mecz, pomogła zespołowi, ale też jeszcze nie jest w pełni sił i w takiej formie jakiej byśmy sobie życzyli, bo dwa tygodnie odpoczywała. Będziemy mieli jeszcze trochę czasu, żeby się przygotować do kolejnego meczu, bo po świętach mamy dziesięć dni, więc zrobimy wszystko, aby pokazać, że mecze z górnej półki też możemy wygrywać, tym bardziej, że Dąbrowę mamy najpierw u siebie - zakończył trener ostrowczanek.
Z problemami kadrowymi borykała się również drużyna z Piły, która do Ostrowca Świętokrzyskiego przyjechała tylko dziewięcioosobowym składzie. Trener Nafty - Łukasz Przybylak patrzy jednak z optymizmem na kolejne mecze swojego zespołu i chce walczyć o jak najlepsze miejsce w Orlen Lidze.
- Patrząc na tablicę ze składami, problemy w obu zespołach były podobne, jednak widać było momentami, że pomysł na grę jest, tylko nie bardzo było go kim wykonać. Zdecydowanie wąski skład nie pomaga przy takim dwumeczu granym co trzy dni. Bardzo dobrze zagrywka zagrał Basia Bawoł, z której serwisem mieliśmy problem. Zagraliśmy gorzej w przyjęciu i mało efektywnie jeśli chodzi o kończące akcje. Myślę, że w tym trzeba upatrywać przyczyn naszej porażki. My nadal jednak będziemy walczyć o jak najwyższy cel. Stało się tak, że wygraliśmy dwa mecze u siebie i przegraliśmy dwa na wyjeździe i to pokazuje, że jest szansa, by powalczyć w każdym spotkaniu o jak najlepszy rezultat. Będziemy się przygotowywać do meczu z Bielskiem, bo na te drużynę trafiamy i mam nadzieje, że w dwumeczu pokażemy dobrą i równą siatkówkę - podsumował trener ekipy z Piły.