Trudno ukrywać, że Jacek Nawrocki, wybrany niedawno przez zarząd PZPS nowym trenerem reprezentacji Polski kobiet, nie zyskał na starcie kredytu zaufania u kibiców. Faworytem większości z nich był Włoch Massimo Barbolini, natomiast obecnie wielu obserwatorów obawia się, że władze polskiej siatkówki nie uczą się na błędach i dopuszczają do powtórki ze średnio udanej przygody z kadrą kobiet Piotra Makowskiego.
[ad=rectangle]
- Obecnie żaden polski trener nie ma kredytu zaufania, a ja tylko chciałbym przypomnieć niedowiarkom i "specjalistom", że Jacek Nawrocki zdobył dwa złote medale mistrzostw Polski i dwa Puchary Polski, nie wspominając o medalowych występach w Lidze Mistrzów i Klubowych Mistrzostwach Świata. Daj Boże każdemu trenerowi takich wyników! Zobaczymy, jak poradzi sobie w tym roku zagraniczny trener Falasca... To nieco dziwne dla mnie, że oceniamy szkoleniowców z zagranicy pod kątem Anastasiego, ale już nie pod kątem osiągnięć Gardiniego czy Santilliego. To dla mnie trochę nie fair: taki Adam Grabowski zdobył z sopockim Atomem mistrzostwo kraju, ale dość szybko o tym zapomniano, natomiast jakoś nikt nie protestował, gdy potem trener Teun Buijs nie powtórzył tego wyniku. Takie typowo polskie podejście... Nie wiem, kto ma w tym interes, żeby w ten sposób oceniać polskich trenerów. Jestem przewodniczącym Rady Trenerów i mogę zapewnić, że jesteśmy tak samo wyszkoleni jak koledzy z zagranicy. Nowinki obecne w polskiej siatkówce, jak trening funkcjonalny czy indywidualizacja treningu, to nasz rodzimy pomysł! Pewnie jest w tym wszystkim trochę naszej winy, być może powinniśmy nauczyć się lepszej współpracy. Poza tym tak się teraz zastanawiam: kto wychował Glinkę, Zatorskiego, Drzyzgę? Plejadę obecnych gwiazd naszej siatkówki? Ktoś mi może powie, że Castellani albo ktoś inny, ale prawda jest zupełnie inna - przekonywał w rozmowie z naszym portalem Grzegorz Wagner, były reprezentant Polski i trener, a obecnie dyrektor SMS-u PZPS Szczyrk i członek zarządu siatkarskiego związku.
- Od razu powiem, że byłem zwolennikiem kandydatury Jacka Nawrockiego. Oczywiście, musimy walczyć o przyszłoroczne igrzyska, ale samo środowisko musi zrozumieć, że sytuacja żeńskiej siatkówki w Polsce jest bardzo trudna. Nie nadrobimy wszystkiego w ciągu roku, potrzeba systematycznej, około pięcioletniej pracy do kolejnej olimpiady i taką pracę zapewnia Jacek oraz przedstawiony przez niego plan. To jest niezwykle pracowity facet, który żyje siatkówką i, jeśli dla kogoś to ma niebywałe znaczenie, zna języki. Żeńska siatkówka rozwija się podobnie jak męska, trendy w obu dyscyplinach są właściwie te same i doświadczenie Jacka jest w tej sytuacji wielkim atutem, nie przeszkodą - zaznaczył syn Huberta Jerzego Wagnera.
Siatkarski działacz nie krył emocji związanych z szeroko komentowanym wyborem PZPS i powtórzył apel, który wcześniej dotyczył kadry siatkarzy szykowanej na ubiegłoroczne mistrzostwa świata. - Wszystkie ręce na pokład! Musimy pomóc nowemu trenerowi i to dotyczy całego środowiska. Tymczasem jeszcze nie zdążył podpisać umowy, nie porozmawiał z żadną z dziewczyn, a już wali się w niego jak w bęben. Dajmy mu trochę czasu, tak samo, jak każdemu zagranicznemu szkoleniowcowi, który pracował w naszym kraju. Środowisko trenerów popiera w pełni Jacka, zas kluby Orlen Ligi muszą sobie uświadomić, że sukces kadry przekłada się na siłę klubowych rozgrywek, nowych sponsorów i większe pieniądze. Pomoże nam tylko systematyczna, kilkuletnia praca! Ostatnio przeżywaliśmy pospolite ruszenie na kwalifikacje mistrzostw świata i wiemy, jak się to skończyło. Niestety, przespaliśmy pewien czas, ale już się obudziliśmy! Pierwszym sygnałem zmian było przeniesienie szkoły mistrzostwa sportowego do Szczyrku: widzę pierwsze efekty tego ruchu, wiem, że w całym kraju jest spory potencjał ludzki i wierzę, że czekają nas lepsze czasy - uznał Grzegorz Wagner.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)