Olsztynianie już tradycyjnie rozpoczęli mecz na ataku z Lévi Cabralem, którego forma w ostatnich tygodniach zwyżkowała. Jednak mecz lepiej rozpoczęli podopieczni Roberta Prygla, którzy szybko uzyskali czteropunktową przewagę. Potem starali się ją utrzymywać, mimo że gospodarzom nie można odmówić starań o zniwelowanie strat. Jasnymi punktami gospodarzy byli Bartosz Bednorz i wspomniany Cabral. Fatalnie spisywał się za to Frantisek Ogurcak, który nie potrafił zapunktować w ataku. Pod koniec seta zawodnikom z Olsztyna udało się zniwelować stratę do dwóch punktów. Jednak seria udanych bloków gości pozbawiła AZS złudzeń i set zakończył się różnicą sześciu punktów.
[ad=rectangle]
Wobec słabej postawy Ogurcaka w drugiej partii Cabral wrócił na przyjęcie, a w ataku zastąpił go Paweł Adamajtis. Ten set potoczył się niemal identycznie jak pierwszy. Goście z miejsca wypracowali sobie przewagę i pozostawało im ją utrzymać. Było już 11:4, kiedy AZS punkt po punkcie ponownie zniwelował straty do dwóch oczek. Czarni, a głównie Wojciech Żaliński, nie radzili sobie w ataku. Lukas Kampa miał dylemat, komu posłać piłkę, bo ta wciąż wracała w pole gości. Jednak udało się utrzymać 2-3 punkty przewagi i choć pod koniec seta jeszcze dwukrotnie zagrywką zapunktował Bednorz, olsztynianie nie znaleźli wystarczających argumentów na odrobienie strat.
W trzecim secie wreszcie coś drgnęło w grze gospodarzy. Wprawdzie ponownie lepiej rozpoczęli Czarni, ale po pierwszej przerwie technicznej nieco uśpieni łatwymi punktami, dali się dogonić i przegonić. Mnożyły się przedłużone wymiany. Ta partia była zdecydowanie najciekawsza i najbardziej wyrównana w całym spotkaniu. AZS, w osobach Cabrala i Miłosza Zniszczoła, sprawiał trudności swoimi zagrywkami. Goście się nie poddawali, ale nie udawało im się zniwelować strat. Zrobili to dopiero w końcówce, kiedy Bartłomiej Bołądź asem serwisowym wyrównał na 21:21. Zanosiło się na grę na przewagi, ale w decydującej akcji Żaliński autowym atakiem przedłużył nadzieje gospodarzy.
Ożywieni Akademicy czwartą partię rozpoczęli od prowadzenia 3:0 po dwóch asach serwisowych Cabrala i punktowym bloku. Można było odnieść wrażenie, że goście na dobre stracili impet w tym meczu. Jednak ten stan nie trwał długo. Czarni byli w tym dniu równiejszym i dojrzalszym zespołem. Zaczęli lepiej bronić, a w przedłużonych akcjach to oni byli skuteczniejsi. W ten sposób w połowie seta prowadzili 16:12. Zaczęły się nerwy po stronie AZS-u. Goście grali różnorodniejszą siatkówkę, a ich przewaga była widoczna zwłaszcza na środku. Prowadzili już 18:13, ale to nie był koniec emocji w tym spotkaniu. AZS zdobył się na jeszcze jeden zryw. Duża w tym zasługa zagrywek młodego Bednorza, któremu nie drżała ręka nawet przy piłkach meczowych. Olsztynianie wyrównali 24:24. Gościom dopisało jednak szczęście. Na boisko wszedł Michał Kędzierski i zaliczył asa serwisowego, kiedy piłka po taśmie wpadła w pole gospodarzy. Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Bołądzia, choć z dobrej strony pokazał się także Dirk Westphal.
Indykpol AZS Olsztyn - Cerrad Czarni Radom 1:3 (19:25, 22:25, 25:23, 25:27)
Indykpol AZS Olsztyn: Dobrowolski (1), Bednorz (13), Zniszczoł (10), Hain (8), Ogurcak (1), Cabral (17), Potera (libero) oraz Adamajtis (15), Zatko.
Cerrad Czarni Radom: Kampa (1), Bołądź (15), Pliński (7), Grzechnik (11), Żaliński (9), Westphal (17), Kowalski (libero) oraz Wachnik (1), Kędzierski (1), Oivanen (3).
MVP: Bartłomiej Bołądź (Czarni).