Mogło być różnie, można było liczyć na niespodzianki, jak to zwykle w Pucharze Polski bywa. Tymczasem w półfinałach faworyci nie zawiedli i o trofeum zagrają drużyny, które walczą ze sobą także o złoty medal i mistrzostwo Polski. Obie ekipy potrzebowały czterech setów do awansu.
[ad=rectangle]
Jako pierwszy na boisku pojawił się Lotos Trefl Gdańsk, którego rywalem była PGE Skra Bełchatów. Podobnie jak w ostatnich spotkaniach, podopieczni Andrei Anastasiego okazali się lepsi, bo przede wszystkim popełniali mniej błędów. - Przed każdym pojedynkiem z bełchatowianami musisz zdawać sobie sprawę z jak klasowym przeciwnikiem się mierzysz. Może w tym półfinale nie zaprezentowali oni siatkówki na najwyższym poziomie, ale grając przeciwko drużynie dysponującej takim potencjałem w składzie, ani na chwilę nie możesz tracić koncentracji - skomentował mecz półfinałowy Sebastian Schwarz.
Bełchatowianie lepiej blokowali, częściej zaskakiwali przeciwników zagrywką, ale w kluczowych elementach lepsi byli gdańszczanie, których do zwycięstwa tradycyjnie poprowadził Murphy Troy. - Za nami bardzo, bardzo długi sezon. Każda ekipa ma na swoim koncie mnóstwo rozegranych spotkań. Nie da się w tym momencie nie odczuwać zmęczenia. Być może dlatego widowisko jakie stworzyliśmy w sobotę nie stało na najwyższym poziomie? - zastanawiał się przyjmujący gospodarzy.
Podobnie było w drugim półfinale, w którym premierową odsłonę wygrał Jastrzębski Węgiel. Asseco Resovia Rzeszów sprawiała wrażenie, jakby myślami była przy konfrontacji ligowej. Otrzeźwienie przyszło w drugim secie i od tej pory gra aktualnych wicemistrzów kraju znacznie się poprawiła. Na wyróżnienie zasłużył jednak Michał Łasko, który po nieudanym meczu o brąz w Bełchatowie, zgodnie z zapowiedziami, zagrał na 100 proc. swoich możliwości i był najjaśniejszym punktem w ekipie Pomarańczowych. Sam postawił sześć bloków punktowych, czyli dokładnie tyle, ile cała Resovia.
W niedzielę dojdzie do kolejnego starcia Lotosu z ekipą z Podkarpacia. W ostatnią środę debiutujący w finale Pucharu Polski zawodnicy, nie potrafili się postawić gospodarzom na Podpromiu. Drużynie Anastasiego jednak ta sztuka w tym sezonie raz już się udała i to właśnie w Trójmieście.
Faworytem będą rzeszowianie, a ich głównym argumentem będzie Jochen Schoeps. Niemiec już od dłuższego czasu jest w znakomitej dyspozycji i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Wspierający go Piotr Nowakowski i Marko Ivović, dla kolejnych rywali są po prostu nie do przejścia.
- Gdańszczanie w przeciągu całego sezonu prezentują wysoki poziom i nie przez przypadek awansowali do kolejnego finału. Po raz kolejny zdołali pokonać ekipę z Bełchatowa, co tylko udowadnia, że teraz są od nich mocniejszą drużyną. W niedzielę spodziewamy się ciekawego pojedynku - podsumował Olieg Achrem, kapitan zespołu z Podkarpacia.
Lotos Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów / niedziela, 19.04.2015, godz. 13:30