Rok temu władze Częstochowy z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele zwołały konferencję prasową, na której ogłoszono coś, co było jednym z najważniejszych wydarzeń kampanii wyborczej. Obiecano, że w Częstochowie powstanie nowoczesny stadion dla Rakowa. Deklarację przyjęto z wielkim entuzjazmem, ale i rezerwą. Obawiano się, że to typowa "kiełbasa wyborcza".
Gdy dziennikarze zadawali pytania, prezydent jak mantrę powtarzał cztery słowa: wstępne studium wykonalności inwestycji. To ten dokument miał być odpowiedzią na pytanie: "gdzie wybudować stadion Rakowa". I choć nie trzeba było posiadać tajemnej wiedzy, by przewidzieć wyniki studium, to miasto ogłosiło je z wielką pompą.
Pod uwagę wzięto cztery lokalizacje:
- obecny stadion Rakowa przy ul. Limanowskiego 83,
- stadion żużlowy przy ul. Olsztyńskiej 123/127,
- teren po zakładach przemysłowych "Elanex" przy ul. Krakowskiej 89,
- teren w dzielnicy Wyczerpy-Aniołów, przy al. Wojska Polskiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
W ciemno można było założyć, że "wygra" koncepcja budowy stadionu na terenach dawnej fabryki "Elanex". Zrewitalizowana okolica mogłaby być perełką szeroko pojętego centrum Częstochowy. Dziś to zaniedbany teren, do którego zapuszczają się tylko najodważniejsi. Objęty jest zresztą ochroną konserwatorską. Do tego miasto nie jest właścicielem terenu. Mało tego, nieruchomość została wpisana przez konserwatora do rejestru zabytków. Co jest sporym utrudnieniem przy realizacji inwestycji.
Mamy już 2025 rok, a inwestycja jeszcze nie ruszyła. Mało tego, w budżecie miasta na najbliższe dwanaście miesięcy nie ma na nią zapisanej ani złotówki. Powód? - Żeby zapisać w budżecie środki, choćby na program funkcjonalno-użytkowy dotyczący nowego obiektu, samorząd musi - zgodnie z prawem - dysponować terenem, na którym planowana jest inwestycja - mówił nam w grudniu zeszłego roku rzecznik UM Częstochowy, Włodzimierz Tutaj.
Jednocześnie wyraził nadzieję, że na początku nowego roku ruszy licytacja komornicza terenu, na którym może powstać stadion. A jego brak jest powodem do wstydu zarówno dla klubu, jak i dla miasta. Dla klubu, bo reprezentując nasz kraj w europejskich pucharach, domowe mecze musiał rozgrywać w Bielsku-Białej i Sosnowcu. Dla miasta, bo jest największym w Polsce, które nie ma nowoczesnego stadionu.
A te w Polsce w ostatnich latach rosły jak grzyby po deszczu. Na dobre stadionowe boom rozpoczęło się w naszym kraju przed Euro 2012. Wtedy powstały te największe: w Poznaniu, we Wrocławiu i w Gdańsku oraz PGE Narodowy w Warszawie, które były arenami mistrzostw Europy.
Od tego czasu nowoczesne obiekty powstały też w Warszawie (stadion Legii), Zabrzu, Białymstoku, Szczecinie, Łodzi (ŁKS-u i Widzewa), Lubinie, Kielcach, Lublinie, Krakowie (Wisły i Cracovii), Gliwicach, Katowicach, Tychach, Gdyni, Płocku, Opolu, Bielsku-Białej, Sosnowcu, a nawet w Niecieczy. Również mniejsze miasta inwestowały w infrastrukturę sportową, na miarę potrzeb. A Częstochowa? Pudrowała trupa, jakim był i jest stary stadion przy ul. Limanowskiego.
I to pudrowanie nie nadążało - i nie nadążą - za sukcesami Rakowa. Wszak częstochowianie po awansie do elity domowe mecze rozgrywali w... Bełchatowie. Na stadionie w tym czasie wybudowano m.in. sztuczne oświetlenie, metalowe podesty pod trybuny, zamontowano nowe plastikowe krzesełka i zadaszenie nad "trybuną główną". Obiekt bardziej przypomina piłkarską akademię lub ośrodek szkoleniowy klubu z ambicjami.
Zresztą Wojciech Cygan, szef rady nadzorczej Rakowa, opowiadał w grudniu, jak piłkarz Bryan Nouvier był zszokowany, gdy zobaczył, gdzie jego zespół będzie rozgrywał domowe mecze. - Spytał: "Prezesie, ale gdzie jest stadion?", odpowiedziałem: "Bryan, to jest właśnie stadion.", a on mówi: "To jest obiekt, na którym trenujemy. Ale gdzie obiekt, na którym gramy mecze?" - mówił w rozmowie z "Na Wylot". A mówimy o piłkarzu, który wcześniej grał w rumuńskim CFR Cluj.
Wszystko wskazuje na to, że klub i kibice pójdą na wojnę z władzami miasta. Działacze oczekiwali od miasta ogłoszenia planów w styczniu, jednak otrzymali jedynie pismo od wiceprezydenta Łukasza Kota, które nie daje nadziei na szybkie rozwiązanie problemu.
W piśmie wiceprezydent stwierdził, że obszar, na którym Raków chciałby mieć nowy stadion to atrakcyjny teren blisko centrum miasta, który może być przedmiotem zainteresowania poważnych inwestorów, więc w grę mogą wchodzić różne scenariusze. Tym samym miasto nie gwarantuje, że preferowana przez klub lokalizacja zostanie przeznaczona pod budowę stadionu. A więc zaczęły się piętrzyć kolejne problemy.
Władze Rakowa obawiają się, że władze miasta mogą wybrać inną lokalizację lub całkowicie zrezygnować z inwestycji. Zwłaszcza, że działacze mają w pamięci niespełnione obietnice Matyjaszczyka.
Mało tego: właściciel Rakowa, Michał Świerczewski, rozważa podjęcie radykalnych kroków, w tym wsparcie finansowe inicjatywy mającej na celu przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. W Rakowie panuje przekonanie, że przy obecnym układzie politycznym stadion nie powstanie.
Miasto ma zresztą poważne problemy z finansami i nie jest w stanie z własnych środków wygospodarować pieniędzy na tak wielką inwestycję. Są też trudności z rozliczeniem innych inwestycji, jakie powstały w Częstochowie w ostatnich miesiącach.
- W innych miejscach też wszyscy mówią o tym samym: że jest ciężko, że wpływy do budżetu gminy są niewystarczające, że wydatki większe, że subwencje są niewystarczające. I mimo to w miastach takich jak Opole czy Katowice, są w stanie poprowadzić inwestycję i ją z sukcesem skończyć. Słyszymy o choćby o budżecie Chorzowa i o tym, że miasto zabezpieczyło w przyszłym roku 36 mln zł na pierwszy etap budowy nowego stadionu, a nie uważam, że Chorzów ma jakiś dużo większy, czy w ogóle większy potencjał niż Częstochowa - mówił Cygan w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Tyle, że w Chorzowie prezydentem jest zadeklarowany kibic Ruchu Szymon Michałek. W Częstochowie Raków na polityczne wsparcie liczyć nie może.
Miasto - przynajmniej w teorii - jest gotowe na budowę stadionu w innej lokalizacji. Chodzi o rolniczy teren położony na obrzeżach miasta. Wokół są tylko... pola i wielki słup wysokiego napięcia, co zresztą widać na poniższym zdjęciu. Plus jest taki, że w tej lokalizacji nie trzeba niczego wyburzać. Minus - do najbliższych zabudowań jest kilka kilometrów. Stadion powstałby więc w terenie, wokół którego nie ma niczego.
O tym, jak wygląda współpraca klubów sportowych z władzami miasta najlepiej świadczy nie tylko przykład budowy stadionu Rakowa. Siatkarski Steam Hemarpol Norwid Częstochowa - rewelacja rozgrywek PlusLigi - wolał zrezygnować z miejskiej dotacji, by sprzedać miejsca na koszulkach sponsorom, którzy gwarantowali większe pieniądze.
Na wsparcie finansowe może liczyć żużlowy Krono-Plast Włókniarz Częstochowa, ale działacze liczyliby na większe środki. A przecież władze Częstochowy szczycą się hasłem "Częstochowa miastem sportu". Z tym, że niewiele pomaga, by go rozwijać.
Nowy stadion jest ważny nie tylko dla Rakowa i jego kibiców, ale i mieszkańców, którzy chcieliby być dumni z miasta, w którym mieszkają. Przez lata powtarzano, że Częstochowa to tylko Jasna Góra i nic więcej. I niewiele w tym temacie się zmieniło. Miasto nie robi bowiem żadnych kroków, by zatrzymać turystów, którzy przyjeżdżają zwiedzić jasnogórski klasztor. Niegdyś 250-tysięczne miasto wyludnia się w ekspresowym tempie. Młodzi wyjeżdżają i paradoksalnie budowa stadionu - a nie nowych dróg - mogłoby być symbolem, który odwróci ten trend.
- Jeżeli słyszę, że wszystkie siły polityczne, które są w mieście, mówią "tak, trzeba budować", to nie wiem, co może być potencjalnie kolejną przeszkodą i oczywiście nie chciałbym się dowiedzieć - dodał Cygan.
Dodajmy, że nie tylko Raków czeka na inwestycję w stadion. Starzeje się obiekt żużlowego Włókniarza. Zresztą to też jedna z lokalizacji wskazywanych jako miejsce budowy nowego piłkarskiego stadionu.
Budowa domu Rakowa na Zawodziu to jednak zadanie niemożliwe do realizacji. Przede wszystkim nie zgodziłaby się na to żużlowa Ekstraliga. Choć to kwestia czasu, gdy na stadionie Włókniarza będzie musiała powstać zadaszona trybuna, a do tego interwencji wymaga oświetlenie.
- To nie jest tak, że oczekujemy cudu, że miasto zrobi coś, co jest w ogóle niemożliwe do zrobienia. My nie oczekujemy jakichś ośrodków treningowych, jakichś wyjątkowych baz szkoleniowych dla klubu. Tylko czegoś, co powoli staje się standardem w miastach podobnych do naszego - ocenił Cygan.
Zatem władze Częstochowy nie mogą spać spokojnie. Przeszłość pokazała, że kiedy mieszkańcy miasta chcą, to potrafią się zjednoczyć przeciwko władzy. Doskonale przekonał się o tym były prezydent Tadeusz Wrona, który z piastowanej funkcji został odwołany w referendum.
Łukasz Witczyk, dziennikarz WP SportoweFakty