Jenna Hagglund: Wierzyłyśmy w awans

Siatkarki Impela Wrocław nie poddawały się w rywalizacji o finał z Chemikiem Police i w czwartym spotkaniu półfinałowym stworzyły z policzankami dobre widowisko.

Zawodniczki z Wrocławia przez znaczną część pierwszego seta nie pozwalały rywalkom na zbudowanie przewagi. Gra Impelek załamała się jednak przy stanie 14:14, kiedy przy zagrywkach Agnieszki Bednarek-Kaszy przegrały sześć akcji z rzędu. - Straciłyśmy koncentrację i właściwy rytm w grze ofensywnej, pogorszyło się nasze przyjęcie. Jeśli szybko przebijałyśmy piłkę, rywalki przejmowały inicjatywę - oceniła Jenna Hagglund, rozgrywajaca Impela Wrocław.
[ad=rectangle]
- Myślę, że o sukcesie decydowało przyjęcie i zagrywka. Kiedy wykonywałyśmy trudne zagrywki, to automatycznie prezentowałyśmy się lepiej. Z kolei przy problemach z przyjęciem nasza gra była o wiele trudniejsza - dodała Amerykanka.

Przed czwartym meczem rywalizacji wrocławianki przegrywały 1:2 i niewielu dawało szansę aktualnym wicemistrzyniom kraju. Impelki udowodniły, że nie zamierzają ułatwiać zadania przeciwniczkom. - Pomimo porażki w trzecim spotkaniu, wciąż wierzyłyśmy w awans. Chciałyśmy zagrać dobre spotkanie, wtedy miałybyśmy szanse na triumf. Chemik to bardzo dobry zespół, wywierał na nas presję podczas całego spotkania. Mamy olbrzymi respekt dla ekipy z Polic, wiemy, że są świetne - zaznaczyła Hagglund.
 
Amerykanka dołączyła do wrocławskiego zespołu pod koniec grudnia w związku z problemami kardiologicznymi Magdaleny Gryki. Przed półfinałami Hagglund szturmem wdarła się do szóstki i zaliczała niezłe występy. Dla rozgrywającej ze Stanów Zjednoczonych Polska jest czwartym zagranicznym wojażem na drodze jej kariery. - Poziom ligi jest bardzo wysoki, cieszę się, ze tutaj gram. W każdy weekend spotykamy się z silnymi zespołami, wieloma utalentowanymi siatkarkami. Poza tym Wrocław jest bardzo przyjaznym miejscem do mieszkania. Nie wiem zbyt wiele o reszcie kraju, ale cieszy mnie, że jestem we Wrocławiu - przyznała.

Źródło artykułu: