Wojciech Drzyzga: Dziwię się, że Rafał Buszek wcześniej nie dostawał szans do gry

Wejście na boisko Rafała Buszka zmieniło grę Asseco Resovii Rzeszów w meczu z Lotosem Treflem Gdańsk. - Dziwię się, że Rafał Buszek wcześniej nie dostawał szans do gry - mówi Wojciech Drzyzga.

Spotkanie pomiędzy Lotosem Treflem Gdańsk i Asseco Resovią Rzeszów nie stało na najwyższym poziomie, ale było niezwykle emocjonujące. - Od dawna powinniśmy właściwie ocenić wartość Lotosu Trefla Gdańsk. Ich poziom jest taki, że trzeba zagrać z nimi dobre zawody. Grając średnio albo nierówno, żaden zespół nie osiągnie z gdańszczanami dobrego rezultatu. Piątkowy mecz był nacechowany ogromnymi nerwami. Pierwszy set był rewelacyjnie zagrany przez Lotos Trefl Gdańsk. Nie myślałem, że Resovia się aż tak podniesie. Kto wie, czy ta druga partia nie była kluczem, aby dać sobie szansę na końcowy triumf. Resovia to wykorzystała. Potem było widać symptomy zmęczenia w Lotosie Treflu. Nie wszyscy zawodnicy utrzymywali poziom. Rzeszowianie wykonywali dobrą robotę zagrywką, co potem stało się ich zmorą, bo przestali myśleć. Mając przewagę w ataku, bloku i dobrze grając kontrę, zaczęli oni psuć zagrywki. To było zaproszenie do gry dla Lotosu - mówi Wojciech Drzyzga.

[ad=rectangle]

Gdańszczanie doprowadzili do tie-breaka za sprawą świetnej końcówki czwartej partii. - W czwartym secie gospodarze przy 38 proc. skuteczności w ataku wyszli na powyżej 50 proc. Ten mecz to były odmiany sytuacji. Bardzo ciekawym zagraniem popisał się Falaschi, który desperacko całą grę przerzucił na środek i to zadziałało. Było kilku zawodników, którzy nie wytrzymali, jeśli chodzi o psychikę. Na przykład Penczew, który kupował czterometrowe auty. Troy nie mylił się, ryzykując na 105 proc. To było starcie niesamowitych emocji. Może uciekła gdzieś taktyka i wyrafinowane elementy, ale zobaczyliśmy dwa najlepsze w tym roku zespoły, które zostawiły serce na boisku - twierdzi ekspert Polsatu Sport.

Obie drużyny kwestionowały decyzje sędziowskie. Najbardziej gorąco zrobiło się w końcówce czwartej odsłony, kiedy linię środkową przekroczył Sebastian Schwarz. - Podobno sędziowie widzieli, że piłka wpadła w boisko wcześniej niż Schwarz przeszedł linię środkową. Jeśli mieli zsynchronizowany obraz nóg i piłki, to podjęli jak najbardziej słuszną decyzję - broni arbitrów były wielokrotny reprezentant Polski.

Rzeszowianie wyciągnęli wnioski z przegranej w Pucharze Polski kilka dni wcześniej i tym razem okazali się lepsi w Ergo Arenie- A ja się zapytam, dlaczego Resovia robiła tak mało zmian na Pucharze Polski, skoro ma ławkę uznawaną za najlepszą w Polsce? Nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, że Rafał Buszek potrafi grać i wytrzymać presję. Dziwię się, że nie dostawał wcześniej szans do gry. Jest końcówka sezonu, wszyscy grają na emocjach i dużych obciążeniach. Trudne zadanie przed trenerami, którzy muszą wyczuć, który z zawodników w danym dniu jest gotowy do gry. Buszek należy do zawodników niezmęczonych. Lotman tak samo pokazał, że jest gotowy do gry. Ivović i Penczew mają prawo mieć słabsze momenty i takie mieli - przyznaje Wojciech Drzyzga.

Źródło artykułu: