Czterema meczami finałowymi zakończyły się tegoroczne rozgrywki Orlen Ligi. Dwa pierwsze, na terenie Chemika, nie odpowiedziały na pytanie kto ma większe szanse w tej rywalizacji. Obydwie drużyny miały swoje lepsze i gorsze momenty. Inauguracyjne spotkanie padło łupem sopocianek, natomiast w drugim triumfowały gospodynie.
[ad=rectangle]
Dopiero mecze w Ergo Arenie wyklarowały najważniejszą kwestię: kto zostanie mistrzem? Na granicy Gdańska i Sopotu mieliśmy do czynienia z bardzo dziwną rywalizacją. O ile trzeci finał szybko rozstrzygnęły na swoją korzyść policzanki, to w czwartym, podczas prowadzenia już 2:0, w kolejnych dwóch setach uległy, będącym wtedy na fali Atomówkom. Koniec końców tie-break także na swoim koncie zapisały podopieczne Giuseppe Cuccariniego, tym samym broniąc mistrzostwo z poprzedniego sezonu.
- Wygrałyśmy pierwsze spotkanie 3:0, później prowadziłyśmy już 2:0. Byłyśmy tak blisko i po prostu nie wytrzymałyśmy tego napięcia i ciężaru odpowiedzialności. Atom bronił się jak mógł - stwierdziła Małgorzata Glinka-Mogentale, zapytana o dwusetowy przestój w grze. Oprócz niechcianego tie-breaka Chemik musiał także poradzić sobie z niekorzystnych wynikiem na początku ostatecznej partii. - Do nas nie docierało już nic. Nie wiem, jak podniosłyśmy się z kolan. Naprawdę wielką rzecz zrobiłyśmy, jako cała drużyna. To na pewno buduje i po takich emocjach, mogę powiedzieć spokojnie, że zasługujemy na to złoto.
Zawodniczki Chemika, podczas drugiego roku gry w Orlen Lidze, miały za zadanie uzyskać jak najlepsze wyniki na każdym polu siatkarskich rozgrywek. Nie udało im się jednak zdobyć Pucharu Polski, a także zwojować Ligi Mistrzyń, której finał organizowany był właśnie przez klub z Polic.
- Trzeba wyciągać wnioski z przegranych. To jest dodatkowe doświadczenie na przyszły rok, zarówno dla zawodniczek jak i trenerów. Trzeba się jednak cieszyć i w pełni koncentrować na teraźniejszości. Nie można płakać nad rozlanym mlekiem. Wydaje mi się, że sezon był bardzo pracowity, nie do końca satysfakcjonujący, ale na pewno dobrze zakończony - powiedziała doświadczona przyjmująca, dodając. - I tak finał wydaje mi się, że był godny zainteresowania. Na podium stanęły drużyny o podobnym potencjalne, które mogą ciekawie ze sobą rywalizować.
Siatkarka, która jest najmocniejszym punktem Chemika, w ostatnim meczu wykonała 32 ataki z 44 procentową skutecznością, uzyskała 48 procent pozytywnego przyjęcia oraz po jednym punkcie w polu serwisowym i bloku. Glinka, która w swojej karierze grała w dziewięciu klubach w pięciu krajach, jeszcze nie wie, jaką decyzję podejmie odnośnie kolejnego sezonu. - Na razie nie ma żadnej przyszłości, jadę do domu odpoczywać. Co będzie dalej, zobaczę, a reprezentacja to już jest historia, szansę trzeba dać młodym zawodniczkom - zakończyła wypowiedź dwukrotna mistrzyni Europy.