Pora napisać kolejny rozdział - rozmowa z Romanem Szczepanem Kniterem, prezesem PGE Atomu Trefla Sopot

Prezes sopockiego klubu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl podsumował sezon 2014/2015 w wykonaniu Atomówek i zdradził pod jakim kątem będą przeprowadzane transfery zawodniczek.

Anna Fijołek
Anna Fijołek

Anna Fijołek: Jak pan oceniłby miniony sezon w wykonaniu PGE Atomu Trefla Sopot?

Roman Szczepan Kniter: W jakimś artykule prasowym pojawiła się wzmianka, czy mam mieszane odczucia po tym sezonie. Muszę stanowczo zaprotestować! Nie mam żadnych mieszanych odczuć. To był absolutnie spektakularny i udany sezon. Mogę tylko podziękować dziewczynom oraz sztabowi szkoleniowemu. Gdyby ktoś na początku rozgrywek zaproponował mi takie zakończenie, to nie zawahałbym się i brałbym je w ciemno. Na szczęście nie musiałem tego robić. Nie padła taka propozycja, a dziewczyny udowodniły, że potrafimy grać o najwyższe trofea.
Ale pewnie pozostaje lekkie uczucie niedosytu po tym przegranym finale z Chemikiem Police?

- Finał mistrzostw Polski, a zwłaszcza ten czwarty mecz finałowy, był wyrównany i pełen walki, ale ostatecznie przegraliśmy. Zdobyliśmy srebrny medal, co jest powodem do radości, ale jak patrzyłem na twarze zawodniczek to one były niezadowolone. To jest piękne w sporcie, że sportowcy, pomimo niewątpliwego sukcesu, jakim jest to srebro, są sfrustrowani, że nie udało im się osiągnąć więcej. Dla klubu, powtarzam, to był niesamowicie udany sezon. Zdobyte trofea uzupełniły naszą kolekcję.

Czego panu bardziej szkoda, tego niefortunnie przegranego finału Pucharu CEV czy mistrzostwa Polski?

- Byłoby cudownie, gdybyśmy zwłaszcza w Pucharze CEV ugrali tego finałowego złotego seta. Takie zwycięstwo to jednak jest coś, co każdy chciałby mieć wpisane w swoim CV, zarówno zawodniczki jak i sam klub. Szczerze mówiąc, te oba wicemistrzostwa to takie przekleństwo sportów zespołowych - pomimo wielkiego sukcesu, jakim było wejście do finałów, na koniec przyszła porażka. Nie umniejsza to jednak naszych osiągnięć, wręcz przeciwnie.

W takim razie, co uznałby pan za największe osiągnięcie w tym sezonie? Zdobycie Pucharu Polski, którego do tej pory brakowało w sopockiej kolekcji trofeów?

- Tak, niewątpliwie tę wygraną uznałbym za kluczową. To jest ten laur, który został wywalczony w stu procentach. Została tam postawiona kropka nad "i". Przy okazji jest to nasz pierwszy Puchar Polski.

Koniec tych rozgrywek to również koniec 5. sezonu występów sopockiej drużyny w Orlen Lidze. Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że było to cudowne pięć sezonów?

- Zgadza się, jesteśmy klubem, który kończy piąty sezon w siatkarskiej ekstraklasie. Mamy 5 medali - 2 złote, 2 srebrne i jeden brązowy. Mamy Puchar Polski zdobyty w tym roku. Jak graliśmy w Lidze Mistrzyń to zawsze dochodziliśmy do top 12, w tym roku graliśmy w finale konfederacji, a w pierwszym sezonie Młodej Ligi zdobyliśmy złoto. Życzę wszystkim, żeby odnosili takie sukcesy. Można powiedzieć, że skoro skończyliśmy te pięć lat, to teraz pora napisać kolejny rozdział. Będziemy starali się zrobić to jak najlepiej. Zapraszam wszystkich od początku października, do wspólnego budowania dalszej historii klubu. Róbmy to razem!

Nie sposób zapytać o transfery. Impel Wrocław poza nowym szkoleniowcem, swoją ofertą skusił także Katarzynę Skowrońską-Dolatę. Mówi się również, że Milena Radecka ma reprezentować klub ze Śląska. Czyżby Orlen Liga miała stać się jeszcze ciekawsza?

- Przede wszystkim gratuluję Impelowi transferów. Będą mieć dwie bardzo dobre zawodniczki. Wniosek dla mnie jest taki, że Orlen Liga będzie silniejsza. Będzie więcej zespołów chętnych do walki o złoto. W świat już poszła zapowiedź klubu, że interesuje ich mistrzostwo Polski, no i super! Będzie z kim grać, rozgrywki będą ciekawsze, a kibice będą mieli więcej okazji do obejrzenia znakomitych spotkań. Jeśli są trzy a może i pięć zespołów, które liczą się w walce o medale to jest fajniej. Widzowie mają z czego czerpać radość.
Sezon 2014/2015 sopocianki zakończyły zdobyciem drugiego wicemistrzostwa kraju Sezon 2014/2015 sopocianki zakończyły zdobyciem drugiego wicemistrzostwa kraju
Czy w Atomie Treflu zajdą jakieś szersze zmiany personalne?

- Na sto procent mogę powiedzieć, że skład zespołu ulegnie zmianie. Póki co nie jesteśmy jeszcze gotowi, by ogłaszać, jak drużyna będzie wyglądać w nowym sezonie. Jedna informacja jest pewna. Trenerem będzie Lorenzo Micelli (śmiech).

A czy w takim razie może pan zdradzić, pod jakim kątem będziecie dobierać skład? Szykują się jakieś "bomby" transferowe?

- Nie, nie szukamy "bomb" transferowych, ale zawodniczek, które stworzą zespół. W  tym roku ta zespołowość pozwoliła odnieść sukces. Byliśmy kompletną drużyną. Wszystkie dziewczyny pomagały jak tylko mogły. Zmienniczki wchodziły na boisko i potrafiły odmienić losy meczu. Pojawiała się Ania Kaczmar, Ania Miros, ostatnio również Falyn Fonoimoana i robiły różnicę na parkiecie. To pokazało, że drużyna była dobrze zbudowana. Chcielibyśmy mieć szansę powtórzyć to, co zrobiliśmy w tym roku, a jak będzie, to życie pokaże...

Kiedy można się spodziewać najbliższych informacji dotyczących składu zespołu?

- Wydaje mi się, że za około 10 dni powinniśmy być gotowi do tego, by przedstawić jego trzon i powiedzieć, chociaż mniej więcej, jaka będzie jego konstrukcja.

Wielokrotnie pan podkreślał, że kibice to siódmy zawodnik drużyny. Utrzymuje pan to stwierdzenie?

- Jak najbardziej! W stronę klubu kibica kieruję specjalne podziękowania. Uważam, że mamy najlepszy klub kibica w Trójmieście. Jego członkowie poświęcają swój czas i pieniądze na to, by być z drużyną. Są na wszystkich meczach, czy to w większej, czy w mniejszej grupie, ale zawsze widać u nich ogromną pasję i poświęcenie. Patrzę na nich z wielkim podziwem, na to, ile serca wkładają w to wszystko i oby tak dalej trzymali!

Nie ma drogi na skróty - rozmowa z Katarzyną Skowrońską-Dolata, atakującą reprezentacji Polski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×