Pojedynek ze Skrą będzie dla Domexu Tytan AZS Częstochowa pierwszym od dwóch tygodni, kiedy to niespodziewanie przegrali w Warszawie z miejscową Politechniką. Wcześniej akademicy prezentowali się naprawdę świetnie, wygrywając cztery mecze z rzędu - zarówno w PlusLidze jak i Lidze Mistrzów.
- Mieliśmy małą serię, nie udało się jej kontynuować, ale nie robimy z tego tragedii. Takie sytuacje się zdarzają, porażka jest wkalkulowana w to, co robimy - mówi trener Radosław Panas na łamach Gazety Wyborczej podkreślając, że najważniejsze, że zespół wie co poszło nie tak w meczu z akademikami z Warszawy.
Już w piątek świętowanie zakończyli siatkarze Skry Bełchatów, którzy po ostatnim spotkaniu w tym roku dostali pięć dni wolnego. Na pierwsze po świętach zajęcia wszyscy stawili się punktualnie, chociaż siatkarze rozjechali się na Boże Narodzenie po całej Europie - Miguel Angel Falasca święta spędził w Hiszpanii, Stephane Antiga we Francji a trener Daniel Castellani - we Włoszech.
- Wrócili w niezłej dyspozycji. Chyba lepszej niż przed przerwą. Z tego, co wiem, to nasza przerwa i tak należała do najdłuższych w lidze - mówi II trener Skry Jacek Nawrocki na łamach Gazety Wyborczej. Po pojedynku z częstochowską drużyną, Skrę czekają w następnych kolejkach równie trudne pojedynki z, kolejno, AZS UWM Olsztyn, Panathinaikosem Ateny, Jastrzębskim Węglem i Asseco Resovią Rzeszów.
Już w czwartek po południu bełchatowianie wyjeżdżają do Częstochowy, także o hucznym świętowaniu mogą zapomnieć. - Nowy Rok powitamy jak skoczkowie narciarscy występujący w turnieju Czterech Skoczni. Lampka szampana i do łóżek - żartuje trener Nawrocki.