Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Marco Bonitta kończy współpracę z naszą żeńską reprezentacją

Po upragnionym awansie naszej reprezentacji siatkarek na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie cała Polska czekała na dobry występ podopiecznych, byłego już trenera, Marco Bonitty. Jak wiemy apetyt rośnie zawsze w miarę jedzenia… Wywalczony po czterdziestu latach awans na igrzyska miał więc zapisać się w historii żeńskiej siatkówki złotymi zgłoskami. Niestety, zamiast spotkań stojących na wysokim poziomie sportowym i widocznym dialogu między selekcjonerem a zawodniczkami, musieliśmy oglądać obrazek rozbitej reprezentacji, w której nie można było mówić, w żadnym wypadku, o iście zdrowej atmosferze. Przekonaliśmy się więc dobitnie, na własnej skórze, jak duży ma ona wpływ na sukces i boiskową harmonię. Nowego trenera czeka więc niesłychanie trudne zadanie - poukładać całą drużynę od nowa. Usunięcie wszystkich kwasów nie może zająć jednak dłuższego okresu, bowiem Mistrzostwa Europy Kobiet w Piłce Siatkowej odbędą się przecież w Polsce… i to już we wrześniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Podczas igrzysk olimpijskich Polkom udało się zwyciężyć tylko w jednym spotkaniu i to ze słabą Wenezuelą - zespół ten nie zdołał wygrać w tym turnieju ani jednego meczu! Jak wiadomo, marzenia zarówno siatkarek, jak i kibiców były diametralnie inne. Szczególnie, że awans do Pekinu był naprawdę dużym krokiem dla istoty żeńskiej siatkówki, a jakikolwiek sukces zadedykowany miał być tragicznie zmarłej w ubiegłym roku wybitnej siatkarce, a przede wszystkim wielkiemu człowiekowi - Agacie Mróz, która to pokazała całemu światu, że nigdy nie należy się poddawać i za wcześnie naciskać przycisk z napisem "porażka"… Niestety, to niezwykle trudne.

Już w trakcie trwania turnieju olimpijskiego, a nawet przed nim, posada Marco Bonitty wisiała na włosku - wielu osobom nie podobał się bowiem jego styl prowadzenia kadry, który, tak jakby, zbyt bardzo gryzł się z mentalnością polskich kobiet. Po niespełna dwuletnim okresie współpracy i fatalnym występie podczas igrzysk, zadecydowano o tym, że selekcjoner musi zakończyć pracę z naszą reprezentacją. Jak to już w Polsce bywa, z trenerami często żegnamy się w sposób niekoniecznie "sympatyczny" (patrz przykład ze skoków narciarskich: Hannu Lepistö - obrażony nie pojawił się podczas ostatnich konkursów Pucharu Świata. Zastąpił go Łukasz Kruczek, który od tego sezonu otrzymał szansę poprowadzenia polskiej kadry skoczków bądź też z reprezentacji mężczyzn: Raul Lozano - po igrzyskach w Pekinie zaczął narzekać na swoich siatkarzy, którzy rzekomo migali się od grania. Zarzucał im, że pojechali na wakacje, a nie leczyli kontuzje). Podobnie było w przypadku włoskiego selekcjonera, który po swoim "panowaniu" pozostawił ogromny niesmak. Pamiętamy serię wywiadów, gdzie siatkarki żaliły się na swojego trenera. W takiej atmosferze nie można było normalnie pracować, a żeby osiągnąć sukces, spokój jest jednym z wykładników do tego koniecznych.

Foto: Marco Bonitta głównym winowajcą nieudanego występu podczas IO?

W Szczyrku trener Bonitta wyrzucił ze zgrupowania, na którym to kadra przygotowywała się do turnieju World Grand Prix, trzy siatkarki - Barańską, Skorupę oraz Skowrońską, za to, że nie stawiły się na wspólną kolację… Mimo, iż zawodniczki powróciły ostatecznie do reprezentacji, powietrze znajdujące się wokół niej można było kroić nożem… Tragiczna gra naszego zespołu podczas World Grand Prix nie napawała optymizmem. Brak komunikacji w zespole stawał się coraz bardziej zauważalny. Podczas igrzysk, gdzie Polki zajęły odlegle dziewiąte miejsce, mogliśmy zauważyć pewną cechę charakteru Bonitty, która nie wpływała pozytywnie na naszą reprezentację, a mianowicie- pamiętliwość. Anna Barańska, która to grała tylko krótkie epizody w całej pekińskiej batalii oraz Katarzyna Skorupa, druga rozgrywająca-mimo słabej gry Mileny Sadurek też nie dostała zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności… Brak na igrzyskach Eleonory Dziękiewicz również przyjęty został ze sporym zdziwieniem wśród świata siatkarskiego.

Trzeba otwarcie jednak przyznać, że by o występie na igrzyskach mówić zupełnie inaczej, aniżeli "fatalny" zabrakło niewiele - kilka piłek, odrobinę szczęścia... Grupa, do jakiej trafiły Polki, przecież również nie należała do najłatwiejszych (Kuba, USA, Japonia, Chiny, Wenezuela). Swoista bierność trenera, niedomówienia, otwarta krytyka swoich zawodniczek i niezrozumiałe decyzje miały znaczący wpływ na brak jedności w polskiej kadrze. Kto podejmie się trudnego zadania i poskleja ją ponownie w całość? Kandydatów jest tylko dwóch: Jerzy Matlak oraz Alojzy Świderek. Na najwyższym szczeblu postawiono więc dialog trenera między zawodniczkami, by nie powtórzyła się, zeszłoroczna już, masa nieporozumień, których to głównym twórcą był Marco Bonitta. Na początku najpewniejszym potentatem do objęcia posady trenera, był pracujący jako asystent Raula Lozano z kadrą siatkarzy, Świderek charakteryzujący się ogromną siłą spokoju. Teraz faworytem wydaje się być jednak Matlak. Ostatnio powiedział dla Super Expressu, że chciałby by mniej pary szło "w gwizdek", a więcej w uczciwą robotę. Miejmy nadzieję, że tak właśnie będzie i we wrześniowych Mistrzostwach Europy zobaczymy zupełnie inną drużynę, aniżeli tą z igrzysk olimpijskich…

Foto: Na którego trenera teraz przyjdzie czas?

Komentarze (0)