To była dobra lekcja dla moich podopiecznych - komentarze po spotkaniu Domex Tytan AZS Częstochowa - Skra Bełchatów

Siatkarze PGE Skry Bełchatów udanie rozpoczęli 2009 rok, pokonując na wyjeździe Domex Tytan AZS Częstochowa 3:2. Mimo zwycięstwa, niedosyt odczuwał opiekun mistrzów Polski, Daniel Castellani, który stwierdził, że gra jego drużyny pozostawiała wiele do życzenia. Oto co mieli do powiedzenia główni aktorzy spotkania na pomeczowej konferencji prasowej.

Andrzej Stelmach (kapitan Domex Tytan AZS Częstochowa): Bardzo nam przykro z powodu porażki 2:3, a zwłaszcza z powodu drugiego seta przegranego 7:25. Niestety, taka jest siatkówka. Należy się cieszyć i dziękować za ten jeden punkt wywalczony w tym meczu, bo przy takim słabym przyjęciu wygraliśmy z Bełchatowem dwa sety. Naprawdę cieszymy się z tego. Nasza gra była różna. Pierwszy set wygraliśmy do 23, widać było walkę i chęć zwycięstwa. W drugiej partii nic nam nie wychodziło, trzeci set również nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Na szczęście czwarty set zagraliśmy w miarę dobry stylu. Piąty set był natomiast podobny do drugiego. Ogólnie cieszymy się z jednego punktu, z gry natomiast nie jesteśmy zadowoleni.

Daniel Castellani (trener PGE Skry Bełchatów): Po meczu mam mieszane uczucia i mieszany nastrój. Jestem zły, że straciliśmy jeden punkt, a z drugiej strony zadowolony ze zwycięstwa. Zagrywanie na Zbigniewa Bartmana było naszą taktyką. Celowaliśmy w niego, również dlatego, by utrudnić mu grę w ataku. Nadchodzący miesiąc będzie dla nas niesamowity pod względem trudności i poziomu spotkań. Za nami mecz z Częstochową, a przed nami Olsztyn, a później dwa mecze, które zadecydują o naszym losie w Lidze Mistrzów. Wszystko kończy się dwoma bardzo ciężkimi spotkaniami z Resovią i Kędzierzynem-Koźlem. Przygotowujemy się przez to tylko na najbliższe mecze, nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość.

Radosław Panas (trener Domex Tytan AZS Częstochowa): Gratuluję drużynie z Bełchatowa kolejnego zwycięstwa. Zgodzę się ze słowami Andrzeja Stelmacha, gdyż mecz miał tzw. "fale". W pierwszym secie zagraliśmy bardzo dobrze. W drugim była już natomiast katastrofa, rywale swoją zagrywką siali spustoszenie w naszych szeregach. Na nic zdały się nawet zmiany przeze mnie dokonane. Trzeci set poszedł tzw. "rozpędem". Chwała chłopakom za to, że potrafili się podnieść i w czwartym secie i potrafili walczyć, jak równy z równym z bełchatowianami. W tie- breaku powtórka z rozrywki, powróciły "stare grzechy". Reasumując, jestem zadowolony z punktu, z gry już mniej. Mieliśmy kłopoty zdrowotne w ciągu tygodnia, co było najbardziej widoczne w bloku, dotąd nie zawodził ten element i dobrze się sprawował. Mimo wszystko była to na pewno dobra lekcja dla moich podopiecznych, gdyż zobaczyli, że muszą się jeszcze wiele uczyć i doskonalić, aby w perspektywie kilku lat udoskonalić swój element zagrywki. Pracujemy nad tym. Będziemy się od nich uczyć, bo przecież trzeba się uczyć od najlepszych.

Komentarze (0)