LE: Orły wciąż niezwyciężone - relacja z II meczu Polska - Austria

Biało-Czerwoni po raz kolejny napotkali na duży opór ze strony Austriaków, który jednak ponownie udało im się przełamać. Do wyłonienia zwycięzcy znowu potrzebnych było pięć setów.

- Nie było momentu, w którym nie ustrzegliśmy się błędów. Przeciwnicy popełnili ich jeszcze więcej, świadczy to o poziomie meczu. Tylko pojedyncze akcje mogły się podobać - powiedział po pierwszym pojedynku Andrzej Kowal, trener polskiego zespołu. Pomimo faktu, że Biało-Czerwoni odnieśli w nim zwycięstwo 3:2, w jego głosie dało się wyczuć nutkę rozczarowania. - Zaskakiwaliśmy w zasadzie samych samych siebie naszymi niedokładnościami - przyznał.
[ad=rectangle]
Austriacy natomiast bardzo długo szukali w nim zarówno optymalnego ustawienia, jak i odnalezienia właściwego rytmu. Dzięki dokonaniu paru zmian udało im się to uczynić w trzecim secie, kiedy to na pozycji atakującego zameldował się Thomas Troethann, zaś na środek przeszedł Paul Buchegger. - Nasz pierwszy plan w piątek nie wypalił, ale wprowadzenie w życie rozwiązania zastępczego przyniosło już znacznie więcej korzyści - przyznał ich trener Michael Warm.

Obaj szkoleniowcy od początku sobotniej konfrontacji desygnowali do boju nieco inne składy niż w dniu poprzednim. Po polskiej stronie w szóstce pojawili się rozgrywający Grzegorz Pająk oraz atakujący Michał Filip, zastępując odpowiednio Michała Kędzierskiego i Szymona Romacia. W szeregach gości z kolei w pierwszym składzie zameldował się Troethann.

Od samego początku pojedynku było widać, że duet Pająk-Filip będzie rozgrywał dużo akcji między sobą. Ta tendencja wraz z biegiem pierwszego seta narastała, ponieważ bombardier Biało-Czerwonych imponował efektywnością w ataku. Siatkarz AZS Politechniki Warszawskiej zakończył inauguracyjną odsłonę z dorobkiem 9 punktów, przy 75-procentowej skuteczności w ofensywie! Wykańczał kolejne akcje na różne sposoby, gdyż gołym okiem widoczny był jeszcze brak jego perfekcyjnego zgrania z rozgrywającym. Głównie dzięki jego zagraniom Polacy prowadzili 19:14, lecz w końcówce ich sytuacja nieco się skomplikowała.

Stało się tak głównie za sprawą austriackiego kapitana Alexandera Bergera, który parokrotnie przysporzył problemów swoimi mocnym zagrywkami Damianowi Wojtaszkowi. Dzięki nim oraz skutecznym zbiciom Troethanna przewaga polskich siatkarzy znacząco zmalała (21:19), ale po chwili o losach partii przesądziły dwa udane zagrania Bartosza Bednorza (25:22).

Opisując drugiego seta warto wspomnieć, że przy słabym przyjęciu w pierwszym secie (32 proc. poz./16 perf.) Polacy wykręcili aż 67-procentową efektywność w ataku. Taka sytuacja nie trwała jednak długo, ponieważ w drugiej odsłonie jakość odbioru serwisów po polskiej stronie była równie słaba. Wielkie kłopoty sprawiały im przede wszystkim zagrywki szybujące, głównie te posyłane przez Lorenza Koraimanna oraz Clemensa Unterbergera. Wobec tego skuteczność polskich siatkarzy w ofensywie spadła aż o ponad 30 procent.

Mniej więcej w połowie odsłony podopieczni Kowala przegrywali już 8:14, a ten ściągał z boiska swoich kolejnych zawodników. Parkiet opuścili między innymi notujący wyraźny kryzys Adrian Buchowski oraz rażący niedokładnością Pająk. Zmiennicy nie wnieśli do gry jednak wiele dobrego. Utrzymujący równy poziom Austriacy konsekwentnie powiększali swoją przewagę, stanowiąc zagrożenie we wszystkich strefach pod siatką. Zrezygnowani Biało-Czerwoni nie podnieśli się ani na chwilę, co poskutkowało wysoką porażką 15:25. Samemu zdobyli oni w tym secie zaledwie 8 punktów!

Trzecia odsłona nie ułożyła się dla Polaków tak koszmarnie jak poprzednia, ale wypracowanie bezpiecznej przewagi okazało się dla nich zadaniem niezmiernie trudnym do realizacji. Przez większą część tej partii z obu stron trwała walka punkt za punkt. Nasi reprezentanci znacząco poprawili grę blokiem (6 pkt), znajdując kilka razy receptę na zatrzymanie skrzydłowych Troethanna i Koraimanna. Ciężar gry ofensywnej spoczywał natomiast po polskiej stronie na Bednorzu.

Przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn przez długi czas sprawiał Austriakom wielkie problemy swoimi skutecznymi atakami, lecz w zamian ci stopniowo zaczęli obnażać jego braki w przyjęciu. Stało się to w najważniejszych momentach, dzięki czemu w pewnej chwili to goście wygrywali już 24:21. Mimo tego Biało-Czerwoni zdołali jeszcze podjąć rękawicę, za sprawą bardzo nieprzyjemnych floatów posłanych przez wprowadzonych na parkiet Michała Kędzierskiego oraz Bartłomieja Grzechnika. Mieli nawet setbola przy stanie 26:25, lecz w decydujących chwilach nie popisała się para Pająk-Bednorz, wobec czego ostatecznie 28:26 zwyciężyli reprezentanci Austrii.

Mając na względzie nieudaną końcówkę w wykonaniu Bednorza, od początku czwartej odsłony Kowal desygnował w jego miejsce Wojciecha Włodarczyka. Ten szybko odwdzięczył mu się paroma udanymi zagraniami, które szybko pomogły polskiej ekipie odskoczyć na 12:9.

Przy takim wyniku większy luz w swoje poczynania wprowadził również Pająk, decydując się na podjęcie częstej współpracy ze środkowym Dawidem Dryją. Wystawy na krótką przynosiły zamierzony efekt, ponieważ zazwyczaj kończyły się zdobyczą punktową, a przy okazji efektownymi "gwoździami". Dryja okazał się najlepiej punktującym siatkarzem czwartego seta (4 pkt), w którym Polacy nie mieli żadnych problemów z przypieczętowaniem swojego sukcesu, triumfując 25:18.

Dominacja polskiej drużyny nie podlegała także nawet choćby na chwilę w tie-breaku. Kluczem do ich sukcesu w decydującej odsłonie okazało się przede wszystkim ograniczenie poczynań rywali w pierwszej akcji. W szeregach Biało-Czerwonych próżno było szukać jednego zdecydowanego lidera, ale to właśnie kolektywna gra zapewniła im końcowy sukces (15:12). Ostatnie akcje w meczu skutecznie wykończyli Włodarczyk oraz Dryja.

Polska - Austria 3:2 (25:22, 15:25, 26:28, 25:18, 15:12)

Polska: Dryja, Nowakowski, Buchowski, Pająk, Filip, Bednorz, Wojtaszek (libero) oraz Kędzierski, Ferens, Włodarczyk, Romać, Grzechnik

Austria: Wohlfahrtstaetter, Troethann, Koraimann, Berger, Thaller, Unterberger, Ringseis (libero) oraz Kroiss, Tusch, Buchegger, Michel

Źródło artykułu: