Podopieczni Krzysztofa Lemieszka mają dużą szansę, by w tym roku powrócić do siatkarskiej elity. Szkoleniowiec Avii wie jak smakuje awans, doświadczył go bowiem w 1980 r. jako zawodnik. - Wtedy spadaliśmy, aby znów awansować. Na jedną ligę byliśmy za mocni, na drugą za słabi. W najwyższej lidze nie mogliśmy zakotwiczyć na dłużej i w końcu spadliśmy na dobre - wspomina szkoleniowiec na łamach Kuriera Lubelskiego i jednocześnie przestrzega: Jeśli taka sytuacja miałaby się powtórzyć, to trzeba to przemyśleć, aby nie zaszkodzić świdnickiej siatkówce. Nie można powielić błędów Płomienia Sosnowiec.
Większość z obecnych zawodników Avii ma już za sobą występy w ekstraklasie, jak choćby Wojciech Pawłowski, grający swego czasu w Resovii czy też Marcin Malicki, który ostatnie trzy sezony spędził w warszawskiej Politechnice. - Obecna drużyna jest wyrównana. W poprzednich latach były gwiazdy, ale nie było pomocników. Teraz nie ma gwiazd, a jest kolektyw - ocenia trener Lemieszek, który jednak nie wpada w euforię. - Przed nami jeszcze kilka ważnych spotkań. Kiedyś przed meczami przypisywaliśmy sobie punkty, a potem ich brakowało. Dlatego wolę dmuchać na zimne - mówi.
Szansa na historyczny awans jest jednak duża. Po pierwsze Avia wygrywała już w tym sezonie z głównymi konkurentami do awansu: GTPS Gorzowem Wielkopolskim, Gwardią Wrocław czy też Siatkarzem Pamapol Wieluń. Po drugie począwszy od sezonu 2003/2004 po 13. kolejkach świdniczanie jeszcze nigdy nie zajmowali w lidze tak wysokiej pozycji. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem trenera Lemieszka, będzie szansa na pobicie wyczynu z sezonu 2006/2007, kiedy to Avia uplasowała się na 3. pozycji. Do zakończenia rozgrywek pozostało dziewięć kolejek. Avia ma sześć punktów przewagi nad czwartym Pronarem Ponar Hajnówka, z którym zmierzy się w tą sobotę. - Jeśli wygramy, powoli będzie można zacząć myśleć o play-off. O awansie też już dyskutujemy. Główny sponsor PZL jest zainteresowany, a w Nysie grali w gorszej hali niż u nas - mówi na łamach Kuriera Lubelskiego wiceprezes Avii Marian Chałas.