Sam wynik mówi sam za siebie i w pełni obrazuje przebieg gry. Wielunianie dyktowali bowiem warunki i w pełni zasłużenie sięgnęli po wygraną. - Myślę, że przede wszystkim zagraliśmy z wielką determinacją i animuszem. Wydaje mi się, że rywale może po cichu myśleli, że spotkanie samo się wygra. Dopiero w trzecim secie zaczęli reagować na naszą grę. Zaczęli troszeczkę lepiej zagrywać. My jednak nie sięgaliśmy myślami w przeszłość i nie miało dla nas żadnego znaczenia, że rywale występują ligę wyżej - mówił po spotkaniu młody rozgrywający wieluńskiej ekipy, Szymon Kosmęda.
19-letni zawodnik miał co prawda mały udział w wygranej swojego zespołu, jednak w ważnym momencie drugiego seta pojawił się na placu gry i zanotował na swoim koncie asa serwisowego. - Nie będę tego rozpamiętywał. Myślę, że na boisku gramy w sześciu, a fakt, że wszedłem na nie to decyzja trenera. Zawsze jak zawodnik wchodzi na boisko, to ma za zadanie pomóc drużynie i myślę, że spełniłem to, co powierzył mi trener - uważa Kosmęda.
Wysoka wygrana w Częstochowie w znacznym stopniu przybliżyła podopiecznych Damiana Dacewicza do awansu do kolejnej rundy. Losy awansu są jednak wciąż otwarte i wielunianie "kropkę nad i" muszą postawić w rewanżu na własnym parkiecie. - Tak, teoretycznie wiadomo, że jeśli wygrywa się w Pucharze Polski 3:0, to na własnym parkiecie należy wygrać tylko jednego seta, ale my nie będziemy patrzeć na to w taki sposób i będziemy chcieli wygrać całe spotkanie - dodaje zawodnik, który w zeszłym sezonie bronił barw Delic- Polu Norwid Częstochowa.
Wygrana wicelidera I ligi pod Jasną Górą pokazuje, że dysproporcje pomiędzy PlusLigą a I ligą są coraz mniejsze i czołowe ekipy zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej mogą z powodzeniem walczyć z najlepszymi zespołami w kraju. Wielunianie są obecnie jednym z głównych pretendentów do awansu. - Myślę, że szanse są zawsze, w sporcie wszystko może się zdarzyć. W każdej chwili można przegrać. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu - kończy młody zawodnik.