J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel 3:1 (21:25, 26:24, 26:24, 25:23)
Politechnika Warszawska: Rafał Buszek, Karol Kłos, Radosław Rybak, Jurii Gladyr, Serhiy Kapelus, Bartłomiej Neroj, Robert Milczarek (libero).
Jastrzębski Węgiel: Adam Nowik, Niko Freriks, Wojciech Jurkiewicz, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero).
Sędziowie: Maciej Maciejewski i Dariusz Jasiński
Początek zgodnie z przewidywaniami
Nieco zagubiona Politechnika na początku spotkania przegrywała już siedmioma punktami, kiedy to Kłos dwukrotnie powstrzymał Francuza Samikę. W środku seta poziom spotkania nieco spadł - obie drużyny popełniły aż 5 błędów na zagrywce. Stołeczni siatkarze uporządkowali własną grę co pozwoliło im się zbliżyć do przeciwników na dwa punkty. Dzięki pewnym atakom Rybaka i atomowym zagrywkom Gladyra (111km/h!) warszawianie wyszli na pierwsze w meczu prowadzenie. Nie potrafili go jednak utrzymać - set zakończył się blokiem Prygla na Kapelusu.
Od mocnego uderzenia rozpoczęli drugiego seta gospodarze. Było to też możliwe dzięki temu, że nieco słabiej niż zwykle prezentowali się czołowi zawodnicy Jastrzębskiego Węgla - Samica i Prygiel. Dobrze w bloku po stronie przyjezdnych prezentował się Adam Nowik, w pewnym momencie seta zdobył tym elementem aż trzy punkty pod rząd. Mocno i po wszystkich kierunkach atakował krytykowany za grę w dotychczasowych spotkaniach Benjamin Hardy. Końcówka seta to prawdziwa wymiana ciosów. Zawodnicy Politechniki byli wyjątkowo mocno zmobilizowani, co podkreślał trener Kowalczyk na konferencji prasowej. - Widziałem waleczność, której nie mógłbym wywołać żadnymi sztuczkami trenerskimi.
Jurij! Sergiej!
Właśnie takie okrzyki można było usłyszeć w hali po widowiskowych atakach w wykonaniu obu Ukraińców w trzecim secie. Ta odsłona meczu bez wątpienia należała do nich. Dyskusyjna decyzja sędziego wywołała sporo negatywnych emocji wśród zawodników, trenerów i kibiców.
- Zdecydowanie, to był faul Guillaume Samica, punkt został słusznie przyznany nam - tak odniósł się do tego wydarzenia trener Politechniki. Przewaga jego zespołu wydawała się niezagrożona, ale w najważniejszym momencie seta do gry włączył się as atutowy Jastrzębskiego Węgla, Samica, który zniwelował ją swoją mocną zagrywką tylko do jednego punktu. W nerwowej końcówce seta Radosław Rybak wyrzucił piłkę w aut na pojedynczym bloku, ale chwilę później zrehabilitował się punktową zagrywką i zakończył trzeciego seta.
Zawodnicy i trener z Jastrzębia nie mogli znaleźć recepty na doskonale dysponowanych gospodarzy również w czwartym secie. Nie pomogło wprowadzenie na boisko Patryka Czarnowskiego, czy Grzegorza Łomacza. Całej drużynie brakowało tego, co przesądziło o zwycięstwie Politechniki - chęci zwycięstwa i waleczności. - W opinii wielu przyjechaliśmy tutaj w roli faworyta, jednak faworyt się rodzi dopiero na boisku - podsumował mecz Adam Nowik.