Jak przegrać wygrany mecz, czyli przypadki TS Volley Rybnik (relacja)

Niesamowite emocje i zwroty akcji charakteryzowały pięciosetową batalię na parkiecie w Rybniku. Miejscowy TS Volley potykał się z dużo wyżej notowanym rywalem - Czarnymi Radom i dwukrotnie był o krok od zwycięstwa. Ostatecznie to siatkarze z województwa mazowieckiego sięgnęli po zwycięstwo i cenne 2 punkty.

W tym artykule dowiesz się o:

TS Volley Rybnik - RCS Czarni Radom 2:3 (25:21, 25:11, 19:25, 23:25, 16:18)

Volley: Łukasz Lip, Tomasz Warda, Jakub Dejewski, Andrzej Smiatek, Grzegorz Jaruga, Wiktor Borowski, Łukasz Majenta (libero) oraz Dawid Drużga, Michał Łata, Adrian Sdebel.

Czarni: Michał Doliński, Karol Fryszkowski, Grzegorz Szumielewicz, Krzysztof Staniec, Marcin Obremski, Jakub Bucki, Paweł Biliński (libero) oraz Ernest Amanowicz, Łukasz Kleczaj, Damian Sąpór, Damian Słomka.

Pierwsze dwa sety to popisowa gra Volley’a. Rybniccy siatkarze prezentowali przede wszystkim bardzo dobre przyjęcie, dzięki czemu Łukasz Lip mógł swobodnie konstruować kolejne akcje. Zarówno Wiktor Borowski jak i Andrzej Smiatek kończyli większość kontrataków, co od razu znalazło odzwierciedlenie na tablicy wyników. W pierwszej odsłonie gospodarze objęli prowadzenie 10:6 i kontrolowali wydarzenia do ostatnich piłek. Radomianie nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie dysponowanego beniaminka, który z czasem zaczął dokładać coraz więcej punktów skutecznym blokiem. Szkoleniowiec gości próbował rotować składem, lecz ani rezerwowy rozgrywający ani zmiennicy na przyjęciu nie spisywali się na miarę oczekiwań.

Prawdziwym pogromem Czarnych okazał się drugi set. Sygnał do ataku dał Grzegorz Jaruga, który najpierw posłał na stronę gości kilka mocnych serwisów a chwilę potem pewnie zdobył punkt z lewego skrzydła. Podłamani rywale próbowali przełamać fatalną serię, lecz w obronie dwoił się i troił Łukasz Majenta. Rybniczanie bezwzględnie wykorzystywali kolejne kontrataki, w związku z czym ich przewaga momentalnie urosła do stanu 15:6. Kompletnie rozbici Czarni popełniali błędy nawet w ustawieniu czy dotknięciu siatki. Końcówka seta, podobnie jak początek, zakończyła się serią zagrywek. Tym razem katem okazał się Tomasz Warda, którego szybujący serwis siał spustoszenie w szeregach radomskiej ekipy.

Kiedy wydawało się, że Volley pójdzie za ciosem i zakończy mecz w trzech setach, niespodziewanie obudzili się goście. Jak przystało na kapitana, sygnał do ofensywy dał najbardziej doświadczony wśród gości Krzysztof Staniec. Na skrzydłach nie mylili się ponadto Karol Fryszkowski oraz Damian Słomka, w związku z czym już na początku tej odsłony Czarni wyszli na prowadzenie 8:4. Rybniczanie nie grali już tak dobrze w przyjęciu i coraz częściej mylili się w ataku. Trener Kasperski wprowadził do gry kilku zmienników, lecz coraz lepiej grający goście nie pozwoli wydrzeć sobie zwycięstwa w tej partii.

Kiedy wydawało się, że Czarni złapią wiatr w żagle i doprowadzą do tie-breaka, znów nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Rybniccy siatkarze powrócili do świetnej gry z początku meczu a goście popełniali koszmarne błędy. Zepsute zagrywki oraz fatalne błędy w odbierze Pawła Bilińskiego to niektóre z grzechów zespołu Jacka Skroka. Tymczasem po drugiej stronie siatki szaleli Jaruga oraz Smiatek, którym nie straszny był nawet potrójny blok. Kiedy na tablicy wyników pojawił się rezultat 17:12 mało kto spodziewał się jeszcze emocji w końcówce. Niespodziewanie jednak coś zacięło się w dobrze funkcjonującej dotychczas drużynie Volley’a. Seria nieudanych ataków oraz skuteczne kontry kończone przez Grzegorza Szumielewicza, doprowadziły do tie-breaka.

W nim początkowo trwała walka punkt za punkt. Mocne zbicia z obu stron spowodowały, że w połowie decydującej partii było remisowo 8:8. Wówczas w polu zagrywki stanął Jaruga, którego dobre serwisy doprowadziły do stanu 12:8. Gospodarze prowadzili nawet 14:11, lecz nie potrafili skończyć żadnej piłki meczowej! Bezwzględni radomianie zwietrzyli swoją szansę i przy drugiej okazji zakończyli ten niezwykle emocjonujący pojedynek. Tuż po nim miejscowi zawodnicy niedowierzająco kręcili głowami a szczęśliwi gracze z Mazowsza mogli odetchnąć z ulgą.

- W sporcie czasami tak bywa, że to co wydaje się być oczywiste, oczywistym nie jest. Szczególnie szkoda jest czwartego seta, ponieważ wtedy tak naprawdę przegraliśmy mecz. Po trzecim i czwartym secie byliśmy w gorszej formie psychicznej od przeciwnika. W tie-breaku było nadspodziewanie dobrze, w końcówce mieliśmy 2-3 akcje do rozegrania. Trzeba było jedną z nich skończyć. Niestety nie skończyliśmy dwóch ataków a potem zawiodła psychika i pojawiły się błędy. W tym meczu punkty były potrzebne zarówno nam jak i Czarnym. Musimy jeszcze popracować nad tym, aby wygrywać trzy sety z dobrym przeciwnikiem. Wiem, że stać nas na to i chłopcy udowodnili to w tym spotkaniu - powiedział Wojciech Kasperski, szkoleniowiec TS Volley Rybnik.

Komentarze (0)