Po tym jak Polki rozegrały pierwsze spotkania przed własną publicznością, nadszedł czas na serie meczów wyjazdowych. W pierwszej konfrontacji pokonały reprezentację Gruzji. - W dalszym ciągu szukamy swojego stylu gry, nasze dziewczyny potrzebują gry. Pracujemy nad tym, z każdym dniem wygląda to lepiej, ale przed nami jeszcze sporo pracy. Moje zawodniczki pokazały w tym meczu, że potrafią grać dobrze, to było widać zwłaszcza w końcówkach setów - powiedział po sobotnim zwycięstwie Wiesław Popik.
[ad=rectangle]
Dotychczasową cechą gry naszych reprezentantek są przestoje. Ponadto z dnia na dzień ich gra potrafiła się diametralnie zmienić, zarówno w Izraelu, jak i w Kaliszu w drugich meczach prezentowały się gorzej, co pociągnęło za sobą porażki. - Musimy wyeliminować przestoje i poprawić zagrywkę, bo trochę w tym elemencie oddałyśmy punktów rywalkom. Wciąż się uczymy, jesteśmy młodym zespołem. Z seta na set i z meczu na mecz będzie lepiej - podkreśliła kapitan naszej kadry, Kamila Ganszczyk.
Biało-Czerwone dobrze weszły w rewanżowe spotkanie z Gruzinkami, od razu budując prowadzenie, które najpierw wynosiło trzy punkty. Nasze reprezentantki dysponowały trudną zagrywką, a ich siłą był atak - w tym elemencie nie pomyliły się ani razu. Ich przewaga rosła, a przed drugą przerwą techniczną wrzuciły wyższy bieg, skuteczną grę kontynuowały po przerwie, zaliczając punktową serię (7:19). Skutecznie spisywała się Julia Twardowska, która atakowała na poziomie 60 proc. skuteczności, a dzielnie wspierała ją Magdalena Wawrzyniak. Ta passa pozwoliła Polkom na odniesienie pewnego zwycięstwa.
Po przegranej Gruzinki wyszły na parkiet zmobilizowane i ze zmianami w składzie, co zaowocowało ich skromną, bo dwupunktową przewagą. Przełom nastąpił po przerwie technicznej, wtedy to Biało-Czerwone zaliczyły punktową serię, dzięki której wyszły na prowadzenie (9:7, 9:11). Od tej pory były stroną przeważającą, grały spokojnie i pewnie zmierzały do wygranej. Jednak w końcówce ich postawa falowała, gospodynie dwukrotnie niwelowały straty, w tym przy piłce setowej, lecz Polki wykorzystały w końcu szansę na triumf (23:25).
Głównym problemem podopiecznych Wiesława Popika były błędy własne, podczas gdy w premierowej partii popełniły ich zaledwie trzy, to w drugiej odsłonie było to aż trzynaście błędów. Wyróżniającą się postacią była Kamila Ganszczyk, która zdobyła siedem punktów, w tym sześć atakiem.
Początek trzeciego seta był wyrównany, wynik oscylował w okolicach remisu, a w grze Gruzinek widać było pewność siebie. Dotrzymywały one kroku Biało-Czerwonym, nie pozwalając im na utrzymanie przewagi. Gospodynie po drugiej przerwie technicznej przystąpiły do ataku, sprawnie doprowadzając do remisu 16:16. W naszej reprezentacji nie było liderki, która wzięłaby ciężar gry na swoje barki, próbowała zrobić to Monika Bociek, ale nie udała jej się ta sztuka. Choć w końcówce to Polki miały o jedno "oczko" więcej, to dopadł je przestój, nie były w stanie skutecznie wykończyć akcji, co skrzętnie wykorzystały ich przeciwniczki, najpierw obejmując prowadzenie, a potem przypieczętowując zwycięstwo (25:20).
Choć Polkom spadła skuteczność ataku, zwłaszcza w porównaniu z premierową partią, to poprawiły się w tym elemencie w czwartym secie, dzięki czemu od razu objęły prowadzenie (1:5). Gra Biało-Czerwonych była koncertowa, wyeliminowały one niepotrzebne błędy, a rezultat był dla nich bardzo korzystny, gdyż systematycznie powiększały swoją przewagę. Tym sposobem odniosły one zwycięstwo.
Gruzja - Polska 1:3 (14:25, 23:25, 25:20, 10:25)
Gruzja: Kipshidze (1), Kakhadze, Tvauri (3), Sturua (3), Kalandadze (13), Tchautchidze (10), Sanadze (libero) oraz Gaprindashvili (6), Markarashvili (2), Chelidze (3).
Polska: Bałdyga (4), Wawrzyniak (16), Ganszczyk (17), Pacak (11), Twardowska (17), Bociek (14), Borek (libero) oraz Różański (1), Bimkiewicz (1), Moskwa, Tobiasz (1).