Pora na rozstanie
Tym razem podsumowanie tygodnia rozpoczynamy od słowa "koniec". Wszyscy dobrze wiemy, że każda epoka się kiedyś kończy i z tego założenia wyszła właśnie przed paroma dniami, bezapelacyjnie jedna z najlepszych polskich siatkarek ostatnich lat, niespełna 37-letnia Małgorzata Glinka-Mogentale. Postanowiła ona ogłosić kres kariery zawodniczej, tłumacząc swoją decyzję zarówno powodami osobistymi, jak również dającym mocno do myślenia stanem zdrowotnym. - Nie bez znaczenia były sprawy osobiste, w tym takie, dla niektórych może banalne, jak rozpoczęcie przez córkę nauki od września w pierwszej klasie. Ale i organizm sygnalizował, że potrzebuje odpoczynku. Zaczęłam odczuwać problemy z kolanami, których do tej pory nie miałam. Nie chciałam więc tego ciągnąć na siłę, robić krzywdę sobie, a tym bardziej ludziom, którzy na mnie liczą - wytłumaczyła zawodniczka.
[ad=rectangle]
Mistrzyni Europy z 2003 oraz 2005 roku uspokoiła jednak wszystkich swoich sympatyków, zapewniając, że nie zamierza na dobre odcinać się od siatkówki. - Nie będę się z nikim żegnać, nie mam takiego zamiaru, bo z siatkówką zostanę na pewno do końca życia. Moim marzeniem jest założenie szkoły, która będzie dostarczać nowe talenty, uzdolnioną młodzież do siatkówki. Wcale nie z zamiarem bycia trenerem, ale stworzenia miejsca, które będzie dla nich dobre i bezpieczne - powiedziała. Za zasługi, jakie Glinka-Mogentale wniosła dla rozwoju uprawianej przez siebie dyscypliny w Polsce, nam wszystkim pozostaje jedynie wspieranie jej kolejnych planów i ściskanie kciuków za ich udaną realizację. Należy bowiem pamiętać, że poza dwukrotnym triumfem w czempionacie Starego Kontynentu, popularna "Maggie" osiągnęła także ogromne sukcesy na płaszczyźnie klubowej. Na swoim koncie zapisała między innymi mistrzostwo czterech krajów: Francji, Hiszpanii, Turcji oraz Polski, cztery medale w Lidze Mistrzyń (w tym dwa złote) czy też dwukrotny triumf w Pucharze Włoch.
Nasza zawodniczka nie była jednak jedyną osobą, która postanowiła dokonać w swoim życiu zmiany związanej z zakończeniem pewnego etapu. Druga tego typu sytuacja rozegrała się poza granicami Polski, a dokładnie w Bułgarii. Tamtejsze media obiegła wieść, że na rezygnację z gry w kadrze narodowej zdecydował się przyjmujący Walentin Bratojew. - Oficjalnie mogę ogłosić, że zakończyłem swoją grę w reprezentacji Bułgarii. Życzę powodzenia wszystkim zawodnikom oraz pracownikom. Teraz muszę odpocząć i poświęcić czas rodzinie. Dziękuję wszystkim kibicom za wszystkie miłe chwile - brzmiał dość lakoniczny komunikat wygłoszony przez zawodnika. Czy faktycznie aż tak bardzo potrzebuje on odpoczynku? Tego nie wie chyba nikt. 28-letni siatkarz nigdy jednak nie ugruntował sobie pewnego miejsca w wyjściowym składzie Junaków, co w połączeniu z jego krnąbrnym charakterem z pewnością mogło stanowić jedną z podstaw do podjęcia takiej decyzji.
Prawdziwe jej powody leżą pewnie natomiast gdzieś pośrodku, lecz ze słowem "prawda" wiąże się również inna ciekawa historia, której bohaterem jest pewien Kubańczyk.
Jak afera, to do sądu
Oskarżony: Osmany Santiago Uriarte, poszukiwacz prawdy: Sir Safety Umbria Volley Perugia. Całe zamieszanie dotyczy niespodziewanego posunięcia ze strony kubańskiego przyjmującego, który, na co wszystko wskazuje, postanowił, niezgodnie z prawem, związać się z dwoma zespołami. Działacze włoskiego klubu oficjalnie ogłosili bowiem zakontraktowanie 20-latka pod koniec lipca. Młodzieniec był zawodnikiem, który miał zamknąć kadrę ekipy z Perugii na sezon 2015/2016, a tymczasem około dwa tygodnie później do sieci trafiło zdjęcie Uriarte podpisującego umowę z tureckim Maliye Milli Piyango Ankara. Jak nietrudno się domyślić, wśród włodarzy Sir Safety zapanowało niemałe wzburzenie.
- Zawodnik Osmany Santiago Uriarte jeszcze w grudniu 2014 roku podpisał z nami wieloletnią umowę. Pragniemy wyrazić ubolewanie z powodu jego zachowania, gdyż parafował on kontrakt z innym klubem, podczas gdy ma ważną umowę z naszym zespołem. Oczywiście, zgłosimy tę sprawę do sądu, żeby właściwy organ podjął decyzję w tej sprawie - wyjaśnił dyrektor generalny Bino Rizzuto. Na całej sprawie najbardziej stratny wyjdzie zapewne sam gracz, który nie wydaje się mieć zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Po otworzeniu się Kuby na świat i zezwoleniu tamtejszym siatkarzom na grę w niektórych ligach zagranicznych, Uriarte chciał być jednym z tych (chociażby obok Javiera Jimeneza i Rolando Cepedy, grających w Iraklisie Saloniki - red.), którzy zbudują swoją markę na Starym Kontynencie. Wygląda jednak na to, że jego kariera może na dłuższy czas stanąć w miejscu.
Nieco w cieniu zamieszania z Kubańczykiem w roli głównej doszło natomiast do interesującego transferu z udziałem Rosjanina.
Polacy spasowali, Włosi podjęli ryzyko
Łączony był z PlusLigą. Chciała go mieć w swoich szeregach ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W pełni zdrowia jest jednym z najlepszych atakujących na świecie. Słabe strony? Od strony stricte siatkarskiej - brak. "Piętą achillesową" Nikołaja Pawłowa, bo o nim mowa, jest jednak właśnie kondycja zdrowotna. Przez kilka ostatnich miesięcy, 33-letni siatkarz zmagał się bowiem z poważną kontuzją kolana, która sprawiła, że w sezonie 2014/2015 praktycznie nie oglądaliśmy go na parkiecie. Tak duże kłopoty zawodnika zadecydowały o tym, że ostatecznie w klubie z Opolszczyzny postanowiono nie ryzykować i nie skorzystano z jego usług. Tym bardziej, że wciąż nie wiadomo, jak szybko do optymalnej formy dojdzie powracający do gry po wyleczeniu choroby nowotworowej Grzegorz Bociek.
Wracając jednak do Pawłowa, na rynku znalazł się klub, który dokonał pokerowej zagrywki i go zakontraktował. Okazała się nim włoska Top Volley Latina. Drużyna, która początkowo nie dostała licencji na występy w kolejnym sezonie Serie A, teraz postawiła wszystko na jedną kartę. Odpowiedzi na pytanie o słuszność tego posunięcia nie sposób obecnie udzielić. Pewne jest tylko, że kwestia dyspozycji rosyjskiego gracza będzie jednym z największych znaków zapytania w nadchodzących rozgrywkach ligi włoskiej.
PS. Podczas gdy jedni kończyli kariery, a drudzy zmieniali (legalnie bądź nie do końca) barwy klubowe, w Wałbrzychu toczyła się rywalizacja o zwycięstwo w Lidze Europejskiej 2015. O rozstrzygnięciach, jakie zapadły w Final Four nie trzeba już jednak przypominać, a krótkie podsumowanie turnieju dostępne jest dla chętnych tutaj.
Kolejne podsumowanie najciekawszych siatkarskich wydarzeń tygodnia już za tydzień. Wówczas weźmiemy pod lupę wszystko, co rozegrało się pomiędzy 19 a 25 sierpnia.
Wiktor Gumiński