Dwa pierwsze spotkania reprezentacji Iranu w Pucharze Świata pokazały, że czwarta drużyna Ligi Światowej 2014 daleka jest od swojej optymalnej dyspozycji. W pierwszym starciu podopieczni Slobodana Kovaca przegrali dość niespodziewanie 1:3 z Argentyną, by dzień później wyszarpać triumf Tunezyjczykom. Inaczej odbierana była dotychczas postawa w tym turnieju Wenezuelczyków. Drużyna z Ameryki Południowej najpierw postawiła opór reprezentacji Rosji (przegrana w pierwszym secie 27:29), a w drugiej kolejce sensacyjnie urwała punkty Argentynie (2:3). Co więcej gdyby zawodnicy trenera Vincenzo Nacchiego popełnili mniej własnych błędów mogli nawet pokusić się o triumf z Albicelestes.
W czwartek nie doszło jednak do niespodzianki. Neutralnym kibicom najbardziej mogła podobać się premierowa odsłona meczu. Przede wszystkim w inauguracyjnym secie nie sprawdziły się obawy o dużą liczbę błędów własnych Wenezuelczyków. Oba zespoły dobrze prezentowały się w ataku. Siatkarze zbijali piłki z dużą siłą, co zaowocowało wieloma dynamicznymi i efektownymi akcjami w tym elemencie. Do drugiej przerwy technicznej wynik oscylował wokół remisu. Po niej wyższy bieg włączyli Irańczycy, którzy wykorzystując kilka kontr wygrali 25:20. Liderami drużyn po pierwszym secie byli Amir Ghafour i Kervin Pinerua. Obaj siatkarze zdobyli po 5 punktów dla swoich zespołów.
W drugiej partii obraz gry uległ zmianie. Wenezuelczycy nie byli już w stanie tak długo dotrzymać kroku rywalom. Zaczęli popełniać więcej własnych błędów, co od razu znalazło swoje odzwierciedlenie w wyniku. Irańczycy zbudowali wysoką przewagę już po pierwszych kilku akcjach (8:4). Co prawda przeciwnikom udało się całkowicie zniwelować straty, ale od stanu 13:9 azjatycka drużyna już na dobre przejęła inicjatywę w grze. Do nadal dobrze punktującego Ghafoura dołączył Mojtaba Mirzajanpour. Po drugiej stronie siatki ciężar zdobywania punktów spoczywał na Kervinie Pinerui. Rozgrywający miał jednak jeszcze obejście do środkowego Ivana Marqueza, który po dwóch setach legitymował się 100 procentową skutecznością w ataku (6/6).
Jeśli w drugim secie podopieczni Slobodana Kovaca mieli sporą przewagę, to w trzeciej zmiażdżyli rywala. Bilans 0:2 podciął skrzydła Wenezuelczykom, którzy coraz bardziej ustępowali rywalom w ataku. Irańczyków należy pochwalić zarówno za grę na siatce, jak i szanowanie piłki. W całym meczu azjatycka drużyna oddała tylko 11 punktów w po własnych błędach. Przy tak ograniczonej liczbie pomyłek rywale swoją grą nie byli w stanie zrobić krzywdy szóstemu zespołowi mistrzostw świata 2014. W trzeciej partii bardzo dobrze spisał się wśród triumfatorów Seyed Mohammad Mousavi Eraghi, który zakończył mecz z 12 punktami i otrzymał statuetkę MVP dla najbardziej wartościowego gracza pojedynku.
Iran - Wenezuela 3:0 (25:20, 25:17, 25:15)
Iran:
Ghara (4), Marouflakrani (3), Eraghi (12), Gholami (8), Ghafour (13), Mirzajanpour (10), Marandi (libero) oraz Mahdavi (1), Ghaemi (2), Faezi, Alizadeh, Senobar, Manavinezhad
Wenezuela:
Gonzalez (5), Pinerua (10), Quijada (3), Carrasco, Martine (7), Marquez (6), Mata (libero) oraz Rodriguez (4), Rivas (2), Gonzalez (2), Barreto, Melean, Marquina (libero)