Przed spotkaniem z białostockim AZS trener Mariusz Pieczonka miał nie mały problem. Szczupła kadra zespołu dała o sobie znać. Ze składu wypadła Ewelina Toborek, jedna z dwóch środkowych kaliskiej drużyny. W meczu XI kolejki PlusLigi Kobiet zastąpić ją musiała Dominika Sieradzan, nominalna przyjmująca.
Jak właściwie doszło do urazu kaliszanki opowiada sama zawodniczka. - Po jednym z bloków upadłam na jedną nogę. Wtedy poczułam ból, kłucie w kolanie - opowiada. Jednak problemy z nogą nie miały początku w nieszczęsnym pucharowym pojedynku we Wrocławiu. - Już wcześniej bolało mnie kolano. Tydzień przed spotkaniem miałam robione USG. Teraz wiem, że to naderwane ścięgno mięśnia dwugłowego - dopowiada.
Kaliszankę czekają teraz przynajmniej dwa tygodnie odpoczynku. - Po tym okresie mam kolejną konsultację i zobaczymy, co powie lekarz - mówi. Póki co drużyna ma za sobą ważne spotkanie z "akademiczkami" ze stolicy Podlasia. - Było mi strasznie przykro, że nie mogłam pomóc swoim koleżankom. Widziałam jak ciężko gra się im z jedną nominalną środkową. Jednak bez dobrego przyjęcia ja też niewiele mogłabym zdziałać - kończy.
Calisia ma teraz dłuższą chwilę wytchnienia, bo kolejny mecz z Muszynianką Fakro został przełożony. Siatkarki z najstarszego miasta w Polsce kolejne spotkanie rozegrają dopiero w poniedziałek 26.01. Nie będzie to spotkanie decydujące o losach tabeli, ale do Kalisza walczyć o cenne punkty przyjedzie Farmutil Piła.