Reprezentantka Rumunii w trybie awaryjnym została zawodniczką siódmej ekipy minionego sezonu Orlen Ligi, zajmując miejsce awizowanej wcześniej Katie Carter. Amerykańska atakująca z powodów osobistych (poważna choroba matki) postanowiła zawiesić karierę zawodniczą. Włodarze Budowlanych Łódź na niekorzystną sytuację zareagowali błyskawicznie, sprowadzając do zespołu ograną we Włoszech skrzydłową, która w sezonie 2010/2011 pierwsze zagraniczne doświadczenia zbierała w... Białymstoku. Teraz Muresan jest już w Łodzi i właśnie rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu ligowego.
Wirtualna Polska: Co skłoniło panią do przyjęcia oferty akurat Budowlanych Łódź?
Daiana Muresan: Przede wszystkim, po spędzeniu czterech lat we Włoszech, chciałam wrócić do Polski i zdobywać tu nowe doświadczenia. Spodobał mi się też bardzo projekt, jaki tworzony jest w Łodzi. Działacze przekonali mnie swoją wizją budowy i organizacji drużyny. Dlatego cieszę się, że trafiłam właśnie do Budowlanych. Mam nadzieję, że tym razem, już jako doświadczona zawodniczka, pokażę na co mnie stać i pomogę zespołowi. Mam co do najbliższego sezonu bardzo dobre przeczucia.
Jak wspomina pani czas spędzony w AZS-ie Białystok?
- To był mój pierwszy sezon poza ojczyzną. Było to dla mnie niewątpliwie ciekawe przeżycie i ważne doświadczenie. Cieszę się, że teraz, już pierwszego dnia pobytu w Polsce, mogłam spotkać koleżanki z tamtych czasów: Katarzynę Możdżeń i Ewę Cabajewską (obie siatkarki w miniony weekend brały ze swoimi obecnymi klubami udział w organizowanym w Łodzi przez miejscowy ŁKS turnieju o Puchar Commercecon - przyp. red.)
Jeśli mówimy już o "starych" znajomych, to w Łodzi grać będzie pani razem z Pavlą Vincourovą, z którą występowałyście w jednym klubie w minionym sezonie. Czy osoba czeskiej rozgrywającej miała znaczenie przy wyborze kolejnego klubu?
- Faktycznie, grałyśmy razem w Pallavolo Scandicci i według mnie to był dla nas obu bardzo dobry rok. Wierzę jednak, że teraz, w Budowlanych, choć okoliczności będą na pewno inne, będzie jeszcze lepiej, bo znamy się już świetnie.
Poznała pani już część drużyny. Jak podoba się pani nowy zespół?
- Już po pierwszym dniu z tymi dziewczynami wiem, że trafiłam na świetną grupę. Czuję się jak w domu.
Czy przed otrzymaniem oferty z Budowlanych słyszała pani cokolwiek na temat zespołu i miasta?
- Nie. Zupełnie nic. Wszystko dopiero poznaję, uczę się krok po kroku nowego otoczenia.
Czy w takim razie miała pani chwilę, żeby porozmawiać z Pavlą Vincourovą na temat waszych transferów?
- Rozmawiałyśmy o tej możliwości jeszcze na początku wakacji. W międzyczasie postanowiłyśmy, żeby razem się tu przenieść, bo odniosłyśmy wrażenie, że w Łodzi urodzić może się coś ciekawego, fajny zespół stanowiący mieszankę młodych i doświadczonych zawodniczek. Taka kombinacja ma szansę przynieść wiele dobrego, jeśli tylko każda z nas da z siebie maksimum. Czuję, że to może być bardzo udany rok.
Jakie są pani pierwsze spostrzeżenia po dołączeniu do zespołu?
- Wrażenia są tylko pozytywne. Jestem pod wrażeniem. Nie spodziewałam się, że od samego początku czuć się mogę tu tak świetnie. Wszyscy dbają o mnie na każdym kroku. Jak mogłoby mi być źle w takim otoczeniu?
Czego oczekuje pani po swoim kolejnym podejściu do polskiej ekstraklasy?
- Liczę, że w każdym meczu wychodzić będziemy na boisko, po to, by całą drużyną dawać z siebie wszystko, od początku do końca. Taki jest plan. Musimy być tylko cierpliwe, bo słyszałam już, że zespół jest w połowie nowy. Na pewno dużo przed nami pracy. Potrzebujemy czasu na zgranie, ale możemy rozegrać dobry sezon. Na ten moment mogę powiedzieć, że play-offy to jakieś absolutne minimum, ale nie chciałabym nic deklarować, zwłaszcza że jeszcze tak naprawdę nie trenowałam z drużyną. Z czasem oczekiwania czy prognozy na pewno ulegną zmianie i weryfikacji.
Orientuje się pani w układzie sił w Orlen Lidze?
- Słyszałam o możliwościach Chemika Police. Wiem też, że przez te lata mojej nieobecności polska ekstraklasa bardzo się rozwinęła. To już nie te same rozgrywki. Nie mogę się doczekać gry w Orlen Lidze. Jestem jej bardzo ciekawa.
Jak, z perspektywy spędzonego tam czasu, ocenia pani siatkarskie rozgrywki we Włoszech?
- Italia zawsze pozostanie Italią. Ostatnio włoską ligę dopadły jednak pewne problemy, zwłaszcza finansowe, i to w skali całego kraju. Odczuły to zawodniczki, z których spora część, szczególnie tych najlepszych, przeniosła się do Turcji. Wciąż jednak poziom ligi jest wysoki. Orlen Liga wydaje się być jednak dla Serie A coraz bardziej konkurencyjna i wciąż zyskuje.
Jedną z najmocniejszych stron polskiej siatkówki jest doping. Jak pod tym kątem było we Włoszech?
- Słyszałam, że w Polsce kibice są znakomici, że na mecze Budowlanych potrafi przyjść ponad 2 tysiące kibiców. To świetny wynik. Włosi na pewno pasjonują się siatkówką, ale o porównanie ich z polskimi fanami na razie się nie pokuszę, bo z Orlen Ligi pamiętam przede wszystkim mecze w małej hali w Białymstoku. Teraz, w Łodzi, mecze odbywać mają się w Atlas Arenie, czyli obiekcie olbrzymim i pięknym. Chcę doświadczyć tego na własnej skórze.
Widziała już pani halę, w której łodzianki rozgrywają swoje spotkania ligowe?
- Niestety nie, tylko na zdjęciach. Dopiero w najbliższych dniach będę miała możliwość zapoznać się z nią i oswoić. Już nie mogę się doczekać!
Rozmawiał Marcin Olczyk