Ferdinando De Giorgi: Benjamin Toniutti był pierwszym kandydatem do rozmów

 / Facebook/ZAKSA
/ Facebook/ZAKSA

Trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle opowiada w rozmowie z portalem WP SportoweFakty o zmianach na pozycji przyjmującego, sposobie współpracy z rozgrywającym oraz kwestiach związanych z przestrzeganiem drużynowego regulaminu.

WP SportoweFakty: Słyszeliśmy już o wprowadzonym przez pana zakazie używania tabletów i telefonów podczas spożywania posiłków. Wcielił pan jednak w życie jeszcze więcej zasad. Z jakimi kwestiami są one związane? 

Ferdinando De Giorgi: Wprowadziłem to, co moim zdaniem powinno być normalnie. Na patrzę na to, co było wcześniej - czy było źle, czy dobrze. Po prostu wdrażam swoje zasady, między innymi te dotyczące telefonów i tabletów. Dziwi mnie, dlaczego w ogóle ktoś jest zdziwiony takim podejściem. Według mnie to po prostu jedna z najprostszych rzeczy związanych z wychowaniem. Chwila, w której przebywamy przy stole nie jest odpowiednią do tego, by dzwonić. To jest moment, żeby być razem. Wolę, żeby zawodnicy porozmawiali między sobą, a nie przez telefon. W regulaminie nie odnajdziemy nie wiadomo czego, jedynie rzeczy proste, które zawsze powinny być ustalone, z racji tego, że jesteśmy zespołem. Nie jestem człowiekiem, która od razu chodzi i karze, ale muszę być osobą, która odpowiednio wszystkim zarządza i pilnuje, by wszystko było robione dla dobra drużyny.

A jak pan reaguje, kiedy któryś z podopiecznych dopuszcza się naruszenia regulaminu?

- Z regulaminem nie jest tak, że używa się go później, więc musi być on przestrzegany. Problemem jednak nie jest w tym wypadku kara. Pytanie brzmi: dlaczego ktoś naruszył zasady? Nawet gdy zawodnik zapłaci karę, będę szukał przyczyny, czemu tak musiało się stać. Trener nie jest częścią odsuniętą od drużyny, nie jest też ponad nią, jest wewnątrz niej. Jego rolą jest znalezienie rozwiązania i danie do zrozumienia, że regulamin powinien być respektowany. Sytuacje naruszenia obowiązującego porządku oczywiście się zdarzają, to zwykła część życia drużyny. Najważniejsze jest wówczas naprawienie takiej sytuacji.

Jaki, pod kątem osobowości i mentalności, jest więc dla pana ideał siatkarza?

- Podobają mi się osoby, które wpływają na innych. Ale nie dlatego, że dużo mówią, tylko dlatego, że dużo robią. Mam na myśli ludzi dyspozycyjnych, przejawiających chęci do rozwijania się i stawiających dobro drużyny ponad swoim własnym. Znalezienie idealnych graczy pod tym względem jest jednak bardzo trudnym zadaniem.

Budowę ZAKSY rozpoczął pan od pozycji rozgrywającego. Pierwszym transferem klubu przed sezonem 2015/2016 był Benjamin Toniutti. Był on numerem jeden na pańskiej liście?

- Kandydatów było oczywiście więcej, ale Benjamin był pierwszym, z którym chciałem porozmawiać. Moim zdaniem jest on po prostu jednym z najlepszych rozgrywających na świecie. Znam go bardzo dobrze, ponieważ występował we Włoszech i pamiętam go jako kompletnego zawodnika. Prezentuje bardzo dobry poziom techniczny, jest kapitanem reprezentacji Francji oraz osobą, która wie, jak należy zachowywać się w zespole.

Ferdinando De Giorgi chciał mieć w swoim zespole zawodników dobrych technicznie (fot. Facebook/ZAKSA)
Ferdinando De Giorgi chciał mieć w swoim zespole zawodników dobrych technicznie (fot. Facebook/ZAKSA)

W swoim zwyczaju ma pan dawanie rozgrywającym wolnej ręki czy przywiązywanie ich w większym stopniu do założeń taktycznych?

- Przez to, że samemu byłem rozgrywającym, uważam, że zawodnik na tej pozycji musi podczas spotkania rozgrywać swój własny mecz. Nie chodzi o to, by mówić mu, co ma robić. To nie jest automatyczny dystrybutor. Przed każdym pojedynkiem wszyscy razem przygotowujemy taktykę, a potem zaczyna się praca rozgrywającego, który musi rozwinąć grę tak, by dostosować ją pod obrane założenia. Jeżeli uważam, że coś należy zmienić, to po prostu mówię mu, by wykonywał pewne rzeczy inaczej. Zazwyczaj najpierw przygotowuję plan na mecz właśnie z rozgrywającym, a potem daję mu również miejsce na to, by mógł pokazać swoje umiejętności.

Po pana przyjściu zaszły potężne zmiany w klubie na pozycji przyjmującego, na której będziemy oglądać samych nowych zawodników.

- Na bazie moich pomysłów i doświadczenia wybraliśmy graczy o charakterystyce fizycznej i mentalnej, którzy po prostu pasują do mojej wizji zespołu w nadchodzącym sezonie. Rzeczywiście, wielu siatkarzy odeszło, ale są w życiu lata, w których zmienia się więcej i takie, w których zmienia się mniej. Taka jest kolej rzeczy. Obecnie, co jest bardzo ważne, mamy drużynę prezentującą dobry poziom techniczny.

Gdy wszyscy przyjmujący będą do dyspozycji, zamierza pan postawić na konkretną dwójkę czy raczej możemy się spodziewać częstych rotacji na tej pozycji?

- Wybraliśmy takich zawodników, żeby w pewnych sytuacjach dysponować większą liczbą rozwiązań. Na pewno każdy z nich otrzyma okazję do gry. Będziemy tak ustawiać skład, by grali ci siatkarze, którzy w danym momencie będą znajdować się w najlepszej formie. Pierwszego dnia powiedziałem moim podopiecznym, że już sama ich obecność w Kędzierzynie-Koźlu oznacza, iż są dobrymi zawodnikami i właśnie dlatego zostali wybrani. Nie jest tak, że ktoś jest lepszy, a ktoś gorszy. Wszyscy są potrzebni, by drużyna mogła należycie funkcjonować.
[nextpage]O ile możliwości Rafała Buszka czy Kevina Tillie większość polskich kibiców już kojarzy, o tyle mniej znaną postacią jest natomiast w naszym kraju Sam Deroo. Jakby pan zatem pokrótce scharakteryzował Belga?

- Sam jest młodym zawodnikiem (ur. 1992 r. - red.), który ma jeszcze szansę na rozwój. Jest głodny robienia postępów, a takich ludzi szukaliśmy. Ma jeszcze parę rzeczy do poprawienia, ale już w chwili obecnej jest właściwie kompletnym graczem w ataku. Trzeba również pamiętać, że w wieku 23 lat został wybrany kapitanem reprezentacji Belgii, co też o czymś świadczy. Zebrał już doświadczenie we włoskiej Serie A oraz w drużynie narodowej, także na pewno będzie dla nas niezmiernie ważnym zawodnikiem. Wniesie do gry ZAKSY bardzo wiele, a jednocześnie dalej będzie chciał się uczyć.

Jak już zostało wspomniane, w kadrze pańskiego zespołu znajdują się kapitanowie reprezentacji Francji i Belgii. Czy któryś z nich będzie również pełnił tą rolę w ZAKSIE?

- Aktualnie myślę, że kapitanem powinien być Polak. Nie podjąłem jednak jeszcze decyzji w tej sprawie. Zaczekam z nią do momentu, aż wszyscy zjawią się w Kędzierzynie-Koźlu, by porozumieć się w tej sprawie z zawodnikami. Im więcej jest kandydatów na kapitana, tym lepiej. Ale z drugiej strony, to nie jest tak, że ktoś powie "ja chcę być kapitanem" i już. Przy wyborze gracza mającego pełnić tą funkcję bardzo istotnym czynnikiem jest również to, jak sami siatkarze postrzegają siebie nawzajem.

Szykuje się chyba również panu niemały ból głowy związany z pozycją atakującego. Istnieje bowiem realna szansa, że trzej bombardierzy będą jednocześnie w wysokiej formie, a do "szóstki" będzie można wstawić zaledwie jednego.

- To jest problem, który chciałby mieć każdy trener (śmiech). Atakujący wiedzą, że jest ich trzech, więc bardzo istotne będzie ich podejście do całej sprawy. Jeżeli każdy z nich będzie otwarty, podczas całego pobytu, na trening i grę, będzie nam o wiele łatwiej, ponieważ to są bardzo mądrzy ludzie. Jedni traktują tak dużą konkurencję jako problem, lecz ja postrzegam ją po prostu jako posiadanie dodatkowej opcji na pozycji atakującego. Z takiej sytuacji byłbym więc zadowolony.

De Giorgi w przeszłości trenował między innymi takie drużyny jak Lube Banca Marche Macerata czy Fakieł Nowy Urengoj (fot. Facebook/ZAKSA)
De Giorgi w przeszłości trenował między innymi takie drużyny jak Lube Banca Marche Macerata czy Fakieł Nowy Urengoj (fot. Facebook/ZAKSA)

A jaki wymyślił pan plan na doprowadzenie ZAKSY do optymalnej formy w ciągu dwóch miesięcy przygotowań, poprzedzających start PlusLigi (30 października - red.)?

- W pierwszym okresie dysponujemy połową zawodników, bo inni przebywają na zgrupowaniach swoich reprezentacji. Z tymi, co są na miejscu, bardzo dużo pracujemy fizycznie oraz nad techniką indywidualną. Zaczęliśmy już też rozgrywać sparingi oraz wewnętrzne gry, żeby drużyna wiedziała, w jakich ramach się poruszać. Chcę je zaszczepić zanim do zespołu dołączą kadrowicze, ponieważ później będzie bardzo mało czasu na wdrożenie ich do systemu przed startem ligi. Wiadomo, że na początku wszystkim reprezentantom nie będzie łatwo wejść w rytm, więc już pierwsze mecze PlusLigi będą bardzo ważne. Następnie bardzo istotne będą spotkania rozgrywane w styczniu, ponieważ z racji turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich będziemy musieli przygotować się na to, że nie będziemy dysponować wszystkimi graczami. Później natomiast otrzymamy już więcej czasu na spokojną pracę w pełnym gronie i przygotowanie się do gry o najwyższe cele na koniec sezonu.

Czyli rozumiem, że zawodnicy, którzy dołączą do klubu po mistrzostwach Europy od razu wchodzą w rytm treningowy?

- Po zakończeniu mistrzostw Europy dostaną trzy bądź cztery dni wolnego. Muszą mieć pewien czas na to, by przejechać z jednego kraju do drugiego i przeprowadzić się do Kędzierzyna-Koźla. Na pewno chciałbym pozwolić im dłużej odpocząć, ale z racji rozpoczynających się rozgrywek ligowych nie ma takiej możliwości.

A jest szansa, że na początku sezonu przewagę w rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie będą mieć siatkarze, którzy od początku przygotowań przebywają w klubie?

- Nie możemy w ten sposób rozumować, ponieważ reprezentanci, którzy do nas dołączą, na pewno są bardzo dobrymi zawodnikami. Możliwe jednak, że po całych wakacjach grania niektórzy z nich będą potrzebować odpoczynku, z powodu zmęczenia fizycznego. Prawdopodobne jest także, iż mechanizmy, do których dążymy, nie będą się jeszcze dobrze zazębiały, dlatego podczas pierwszych spotkań musimy być bardzo otwarci i elastyczni. Wszyscy gracze będą wówczas potrzebni.

W poprzednim roku Lotos Trefl Gdańsk, także pod wodzą włoskiego trenera, nie brał udziału w europejskich pucharach i ukończył sezon z Pucharem Polski i wicemistrzostwem kraju. Podobna perspektywa rysuje się teraz przed ZAKSĄ?

- Mam nadzieję (śmiech). Drużyna z Gdańska, prowadzona przez Anastasiego, rozegrała bardzo dobry sezon i należy pamiętać, że na niektórych pozycjach wcale nie miała wielkiej możliwości dokonywania zmian. Na pewno możemy czerpać od niej inspirację, bo zrobiła w ostatnich miesiącach znakomitą robotę.

[b]Rozmawiał Wiktor Gumiński

[/b]

Źródło artykułu: