PŚ: Pierwszy triumf Egipcjan

W dziewiątej serii spotkań doszło do starcia mistrza i wicemistrza Afryki. Złoci medaliści kontynentu potwierdzili swoją wyższość, choć pokonanie Tunezyjczyków nie przyszło im łatwo. Reprezentacja Egiptu wygrała mecz dopiero po tie-breaku.

[tag=48124]

Puchar Świata siatkarzy[/tag] wszedł w decydującą fazę. Wszystkie dwanaście zespołów ostatnie swoje spotkania rozegra w dwóch różnych halach w Tokio. W dziewiątym dniu zmagań doszło do finałów zarówno na szczycie jak i dole tabeli. Podczas gdy w sesji wieczornej reprezentacje Polski i USA walczyły o dziewiąty triumf i prawdopodobną wiktorie w całym turnieju, do południa czasu miejscowego kadry Egiptu i Tunezji rywalizowały o pierwsze zwycięstwo w zawodach. Do tej pory mistrz i wicemistrz Afryki ponieśli po osiem porażek. Egipcjanie trzykrotnie przegrali po tie-breaku, a Tunezyjczycy jedyny punkt zdobyli w przegranym 2:3 starciu z Wenezuelą.

Dla reprezentacji Tunezji poniedziałkowe starcie było okazją do rewanżu za porażkę z Egiptem w tegorocznych mistrzostwach kontynentu. Rzeczywiście pierwsza odsłona meczu pokazała, że tym razem Faraonowie wcale nie muszą zejść z parkietu w roli zwycięzców. Podopieczni Fethi Mkaouara rozpoczęli spotkanie z dużym animuszem i za sprawą punktowej zagrywki prowadzili 8:6. Przewagę wypracowaną na samym początku seta udało się im utrzymać do końca. Egipcjanie nie ustępowali rywalom w ataku, ale ich słabsza dyspozycja w bloku i polu zagrywki była kluczowa dla losów tej partii. Dodatkowo lider mistrzów Afryki Ahmed Abdelhay został w pierwszej fazie meczu przyćmiony przez Hamze Nagge (10 oczek).

Podrażniony lider reprezentacji Egiptu wziął sprawy w swoje ręce od początku drugiej odsłony widowiska. Jego dorobek punktowy z pięciu oczek szybko został podwojony. Skuteczna gra lidera przełożyła się na dobrą dyspozycję całego zespołu. Atak Egipcjan funkcjonował jeszcze lepiej, za sprawą Abdelhaya, niż w pierwszym secie, a do tego mistrzowie Afryki zaczęli dominować w zagrywce. Te dwie składowe złożyły się na dość pewny triumf w tej partii podopiecznych Nehada Shehaty 25:21.

Jeśli słabiej gra Ahmed Abdelhay, Egipcjanie mają duże problemy z wygrywaniem. Ta reguła potwierdziła się w trzeciej odsłonie pojedynku. Co prawda Salah dalej był najlepiej punktującym w zespole, ale lider zawiódł w decydującym fragmencie tej partii. Tunezyjczycy w wyrównanym fragmencie znaleźli na niego sposób w bloku. Atakujący Faraonów został dwukrotnie zablokowany w krótkim odstępie czasu. Dzięki temu reprezentanci Tunezji wypracowali sobie dwupunktową przewagę (22:20), co wystarczyło do wygrania seta. Wcześniej partia była bardzo wyrównana. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie prowadzili mistrzowie Afryki (8:7), a na drugiej srebrni medaliści tego kontynentu (16:15). Warto wyróżnić po tym secie Ismaila Moalle i Hichema Kaabiego, którzy skutecznie wzięli na siebie ciężar zdobywania kluczowych punktów dla Tunezyjczyków. Drugi z wymienionych siatkarzy pojawił się na boisku dopiero w trzecim secie i zakończył go z sześcioma oczkami na koncie.

W trzech pierwszych partiach Abdelhay skończył 20 z 35 posłanych do niego piłek.
W trzech pierwszych partiach Abdelhay skończył 20 z 35 posłanych do niego piłek.

O losach meczu musiał rozstrzygnąć tie-break, bowiem czwarta odsłona spotkania potoczyła się po myśli Egipcjan. Ten set był zdecydowanie najmniej wyrównany biorąc pod uwagę wcześniejsze poczynania obu zespołów na parkiecie w poniedziałek. Mistrzowie Afryki za sprawą skutecznych akcji Abdelhaya i Abd Elhalima Mohameda Abou szybko wypracowali sobie czteropunktowe prowadzenie (9:5), co pozwoliło im kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie. Tunezyjczycy przegrywali wyraźnie walkę na siatce. Do tego Egipcjanie dobrze prezentowali się w polu zagrywki. Biorąc pod uwagę wyraźną przewagę reprezentantów Egiptu w tych dwóch elementach wynik 25:17 na ich korzyść nie może dziwić.

Dobra gra wicemistrzów Afryki skończyła się wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w trzeciej partii. Tie-break podobnie jak poprzednia odsłona meczu był pokazem siły Egipcjan. Świetnie w decydującą rozgrywkę wprowadził się Ahmed Abdelhay, który zdobył trzy pierwsze punkty. Trudne zagrywki dołożył środkowy Abou i zespół Egiptu prowadził 5:1. Takie przewagi Tunezyjczycy nie byli już w stanie odrobić. Stać ich było na pojedyncze zrywy, ale zdecydowanie wyższa skuteczność w ataku Egipcjan - zwłaszcza Salaha - była kluczowa dla losów pojedynku.

Egipt - Tunezja 3:2 (23:25, 25:21, 23:25, 25:17, 15:11)
Egipt:

Abou (15), Elkotb (5), Abdelhay (38), Bekhit (4), Abdelrehim (2), Moneim (3), Moawad (libero) oraz Thakil (11), Haasan (6), Ahmed (1), Abdalla (3) 
Tunezja:

Nagga (16), Agrebi (8), Karamosli (5), Jerbi (1), N. Miladi (7), Moalla (14), Korbosli (libero) oraz M. Miladi (10), Kaabi (11), M'rabet
MVP:

Ahmed Abdelhay

Komentarze (0)