Czarny koń ME czeka na Polki w barażach

Biało-Czerwone zmierzą się 30 września o prawo gry w ćwierćfinale mistrzostw Europy z reprezentacją Białorusi, drugim zespołem grupy C. Czy tego rywala należy się obawiać?

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Kiedy Oksana Kowalczuk, kapitan reprezentacji Białorusi kobiet, zapewniała przed startem turnieju w Belgii i Holandii, że jej kadra zrobi wszystko, by poprawić wynik z ME 2013 (12. lokata po porażce 0:3 z Turcją w 1/8 finału), mało kto dawał wiarę tym zapewnieniom. Tym większe pewnie było zaskoczenie niedowiarków po tym, co na razie wyprawiają na europejskim czempionacie podopieczne Petra Khiłki. Mało kto spodziewał się, że będą one w stanie być godnym rywalem dla faworyzowanym Chorwatek w pierwszym meczu zmagań w Rotterdamie, ale spotkanie skończyło się wynikiem 3:0 dla Białorusi!Porażka w trzech setach z Rosją w kolejnym starciu oznaczała, że ostatni mecz grupowy przeciwko Bułgarii będzie kluczowy dla losów białoruskiej drużyny narodowej w turnieju. Nie zabrakło emocji: wschodnioeuropejska kadra prowadziła po pierwszych dwóch setach 2:0, by oddać inicjatywę rywalkom i stanąć przed koniecznością gry w piątej partii. W niej siatkarki trenera Khiłki prowadziły 7:3, by pozwolić bułgarskim siatkarkom na remis 10:10. Ostatecznie po punkcie zdobytym przez Kowalczuk to zespół Dragana Nesicia musiał pogodzić się z myślą o przedwczesnym zakończeniu mistrzostw i powrocie do ojczyzny. - To wspaniała sprawa, pokonać drużyny znajdujące się od nas wyżej w rankingach. Mamy dobrą drużynę i cieszy mnie przede wszystkim to, że potwierdziliśmy nasze ambicje. Nasze miejsce jest właśnie w gronie najlepszych dwunastu zespołów Europy - mówił po wygranej selekcjoner zwyciężczyń.
fot. CEV fot. CEV
Najważniejszą postacią w zespole najbliższych rywalek reprezentacji Polski kobiet w spotkaniu 1/8 finału ME jest wspomniana już 36-letnia Kowalczuk, była zawodniczka słynnego Dynama Kazań, Urałoczki Jekaterynburg oraz Azerrailu Baku. Atakująca była pewnym punktem swojej reprezentacji, zdobywając w meczu z Chorwatkami 16 punktów, w tym aż 5 punktowych bloków oraz 19 oczek z Bułgarkami (w meczu z Rosją zastąpiła ją znana z gry w polskiej lidze Kristina Michailenko). Liderkę doskonale wspiera przyjmująca Tacjana Markiewicz, która w obu zwycięskich meczach ugrała 26 punktów oraz notująca bardzo dobre statystyki bloku środkowa Andżelika Barysewicz. To właśnie te trzy zawodniczki otrzymują najwięcej piłek do skończenia od rozgrywającej Hanny Kapko. Kończąc wątek polski, ważną postacią zespołu Białorusinek jest libero Volha Pauliukouskaya (PTPS Piła), która w barwach narodowych spisuje się znacznie lepiej niż w szeregach wielkopolskiego klubu.

Co prawda Chorwacja pokonała w ostatnim meczu grupowym Rosjanki w trzech setach, ale minimalnie gorszy bilans małych punktów sprawił, że to Białoruś zajęła w grupie C turnieju drugą lokatę i zagra z Polkami o miejsce w gronie ośmiu najlepszych ekip zawodów. Ostatnim bezpośrednim starciem kadr Polski i Białorusi był wewnętrzny sparing obu ekip rozegrany w Szczyrku przed startem ME, w którym padł remis 2:2. Co ciekawe, w ostatniej dekadzie Biało-Czerwone nie miały okazji mierzyć się z tym zespołem w oficjalnych spotkaniach, dlatego można wracać pamięcią jedynie do gier towarzyskich rozegranych z Białorusinkami jeszcze za kadencji Jerzego Matlaka (3:1, 2:3, 3:2, 2:2, 3:0) i Andrzeja Niemczyka (3:1, 2:3). Ostatnia oficjalna konfrontacja obu reprezentacji to rok 2000 i kwalifikacje do mistrzostw Europy 2011 (3:1, 1:3), poza tym polski zespół mierzył się ze swoim wschodnim sąsiadem na mistrzostwa Starego Kontynentu w 1997 (3:0) i 1995 roku (0:3). Jak będzie tym razem?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×