ME kobiet: Pogrom w meczu o brązowy medal

Reprezentacja Serbii potrzebowała tylko trzech krótkich partii, by w starciu o najniższy stopień podium pokonać Turczynki. Zwyciężczynie do triumfu poprowadziło trio Brankica Mihajlović, Milena Rasić i Tijana Bosković.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla zespołów Turcji i Serbii ewentualny brązowy medal miałby inny smak. Wywalczenie miejsca na podium przez drużynę znad Bosforu byłoby bardzo cennym rezultatem. Z kolei podopieczne Zorana Terzicia, opromienione srebrnym medalem w Pucharze Świata, przyjechały na czempionat jako jedne z głównych faworytek całej rywalizacji. Ich triumfalny marsz został zatrzymany w 1/2 finału przez obrończynie tytułu Rosjanki. Z kolei Turczynki nie sprostały bardzo silnym Holenderkom w półfinale.

Szybciej po sobotnim niepowodzeniu podniosły się reprezentantki Serbi, które pewnie pokonały rywalki w premierowej odsłonie meczu. O ich triumfie zadecydowała lepsza skuteczność w ataku (52 do 26 procent). Co prawda skrzydłowe bałkańskiej drużyny nie spisywały się idealnie, ale bardzo efektywne były środkowe. Milena Rasić i Stefana Veljković (Chemik Police) obok Tijany Bosković napędzał grę Serbek. Mistrzynie Europy z 2011 roku prowadziły od pierwszych akcji (6:2) i do końca seta kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie (8:4, 16:13). Turczynki stać było na zbliżenie się do rywalek na jedno oczko (18:19). Od tego momentu zdobyły jednak tylko punkt do końca partii.

Trener Akbas chciał zmienić oblicze swojej drużyny. W związku z tym zdjął z boiska Neriman Ozsoy a w miejsce byłej zawodniczki PGE Atomu Trefla Sopot wprowadził na parkiet Gozde Yilmaz. Roszada ta nie przyniosła pożądanych efektów. Turecki zespół nadal miał duże problemy ze skutecznością w ataku, co bezwzględnie wykorzystały rywalki. Tym razem w serbskiej drużynie bardziej skuteczne od środkowych były skrzydłowe. Kolejne skuteczne zbicia Tijany Bosković i Brankicy Mihajlović pozwoliły srebrnym medalistkom Pucharu Świata szybko wypracować przewagę i później pewnie utrzymać ją do końca seta. W tej partii Turczynki zdobyły jeszcze o dwa oczka mniej niż w poprzedniej odsłonie spotkania.

Serbki nie załamały się porażką w półfinale i po dwóch setach były o krok od brązowego medalu
Serbki nie załamały się porażką w półfinale i po dwóch setach były o krok od brązowego medalu

Podczas gdy Zoran Terzić spokojnie przyglądał się poczynaniom swoich podopiecznych, jego vis a vis ciągle próbował zmienić coś w swojej drużynie. Problem w tym, że jego niedzielne ruchy nie przyniosły dobrych efektów. Kolejne zmiany w składzie przed trzecią partię na niewiele się zdały. Set miał bardzo podobny przebieg jak dwa wcześniejsze. Serbki szybko wypracowały sobie prowadzenie (10:6), którego do końca pojedynku już nie oddały. Pojedyncze udane akcje przeciwniczek nie były w stanie ich zdeprymować. Trzecia odsłona widowiska zakończyła się wynikiem 25:18 na korzyść nowych brązowych medalistek Starego Kontynentu. Przed dwoma laty z miejsca na najniższym stopniu podium cieszyły się Belgijki, które swoją przygodę z tegorocznym czempionatem zakończyły w ćwierćfinale po porażce z... reprezentacją Serbii.

Serbia - Turcja 3:0 (25:19, 25:17, 25:18)
Serbia:

Mihajlović (10), Ognjenović (4), Bosković (11), Rasić (12), Malesević (8), Veljković (9), Popović (libero) oraz Zivković (2).

Turcja: Kirdar (6), Aydemir (2), Ozsoy (4), Akman (9), Erdem (3), Baladin (8), Karadayi (libero) oraz Kilicli, Yilmaz (4), Ismailoglu, Uslupehlivan (2), Ozdemir.

Komentarze (0)