Kędzierzyńska ZAKSA trenuje obecnie bez sześciu nominalnych graczy, którzy biorą udział w mistrzostwach Europy. Dlatego, aby ułatwić pracę Ferdinandowi De Giorgi, do wspólnych ćwiczeń kędzierzynianie zaprosili dwóch siatkarzy, nie posiadających klubów, Patryka Czarnowskiego i Michała Kozłowskiego. Obaj gracze mieli okazję reprezentować zespoł z Opolszczyzny, podczas Międzynarodowego Turnieju Siatkówki w Raciborzu. Na trzy spotkania rozegrane w zawodach, ZAKSA wygrała tylko jedno (z Duklą Liberec, 3:1 - red.) i zajęła 5. miejsce. Maciej Polański - środkowy, jednocześnie występujący w Młodej Lidze podkreślił, że w tym momencie okresu przygotowawczego, wynik turnieju ma drugorzędne znaczenie. - Trener dał pograć każdemu w tych zawodach. Graliśmy w poszczególnych meczach różnym składem, aby każdy mógł się pokazać. W ostatnim spotkaniu z mistrzem Czech zwyciężyliśmy 3:1, ale jesteśmy w okresie przygotowawczym, więc liczy się nasza dobra gra, a wynik już trochę mniej.
W trakcie rozgrywek po kędzierzynianach widać było zmęczenie treningami, co potwierdził młody środkowy. - Jesteśmy w okresie, w którym ciężko się pracuje. Dużo czasu spędzamy na siłowni, a także w hali. To wszystko ma zaowocować w trakcie sezonu. Aktualnie mamy ciężkie nogi, ale mam nadzieję, że nasza praca zaprocentuje w przyszłości - dodał siatkarz.
Zawodnicy z Opolszczyzny przyzwyczajają się do nowych zasad wprowadzonych przez włoskiego szkoleniowca Ferdinanda de Giorgi. 22-letni środkowy nie narzeka na nowe zasady panujące w drużynie. - Trenujemy z nim drugi miesiąc. Włoska szkoła to dla nas na pewno coś innego. Każdy trener zawsze wnosi świeżość do zespołu: swoje techniki, zagrania, które preferuje. Nasze treningi są intensywne, ale dobre - przyznaje Polański.
Siatkarz jest jednym z podopiecznych Rolanda Dembończyka, którzy zdobyli w poprzednim sezonie wicemistrzostwo Młodej Ligi. To był niewątpliwie ogromny sukces graczy z Kędzierzyna-Koźla, choć do złota brakowało niewiele. - Z poprzedniego sezonu pozostały mi fajne wspomnienia. Zabrakło nam trochę szczęścia. Jedna piłka w tie-breaku w inną stronę i może teraz w moim pokoju wisiałoby złoto, a nie srebro? Walczyliśmy o mistrzostwo cały sezon, ale w rezultacie srebrny krążek również dobrze smakował - zakończył środkowy.