Michał Kubiak: Damy radę, nie jesteśmy zmęczeni

Kapitan reprezentacji Polski zaznaczył po wygranym 3:1 meczu ze Słowenią na Mistrzostwach Europy 2015, że nasza drużyna nie czuje się wyczerpana fizycznie po Pucharze Świata.

Odniesienie zwycięstwa nad Słoweńcami wcale nie przyszło Biało-Czerwonym łatwo. Po pewnym triumfie 25:21 w pierwszej partii, w drugiej to podopieczni Andrei Gianiego okazali się lepsi po grze na przewagi. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się wywalczeniem kompletu punktów przez naszych siatkarzy.

- Najważniejsze, że wygraliśmy, choć były pewne problemy. W drugim secie popełniliśmy kilkanaście błędów, a przecież tak niewiele brakowało, by zakończyć go na naszą korzyść. Wtedy nikt by nie mówił o nerwach. Byłoby szybkie 3:0, a tak graliśmy ze Słowenią trochę dłużej. Było trochę emocji, a o to przecież w sporcie chodzi - powiedział Michał Kubiak.

Przyjmujący poprosił również, by wstrzymać się z komentarzami i spekulacjami dotyczącymi kondycji fizycznej polskiego zespołu. - Teraz musimy się skoncentrować ma ostatnim meczu, z Białorusią. Nikogo nie lekceważymy, nikomu nie odpuszczamy. Wiemy przecież doskonale, że pierwsze miejsce w grupie daje dzień odpoczynku więcej. A każdy taki dzień jest na wagę złota. Mam prośbę do dziennikarzy, by nie wmawiali nam, że jesteśmy już bardzo zmęczeni z powodu Pucharu Świata, gdyż w końcu uwierzymy. Nie, nie jesteśmy i damy radę, choć jedziemy wciąż na paliwie, które zatankowaliśmy przed wylotem do Japonii. Ale na pewno starczy go do końca tych mistrzostw - dodał 27-letni kapitan.

Polacy zwyciężyli ostatecznie 3:1, ale niewiele brakowało, by na własne życzenie oddali oni rywalom również triumf w trzeciej odsłonie. Dopadł ich bowiem wówczas koszmarny przestój - ze stanu 24:19 zrobiło się 24:25. Nasi siatkarze zachowali jednak zimną krew w decydujących momentach, wygrywając ostatecznie 28:26.

- Mówiłem, że Słowenia jest groźnym przeciwnikiem, lepszym od Belgii, i nie można pozwolić sobie na dekoncentrację. Zaczęliśmy zbyt łagodnie, nie tak agresywnie jak chciałem, ale graliśmy dobrze i pierwszego seta wygraliśmy pewnie. W drugim było znacznie więcej błędów i zrobiło się po 1:1, ale atmosfera była senna. Dopiero pod koniec trzeciego, gdy Słoweńcy odrobili stratę sześciu punktów, zaczęliśmy walczyć naprawdę agresywnie. I znów byliśmy górą. Takie trudne, wygrane sety jak ten trzeci budują zespół - podkreślił Stephane Antiga, szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Komentarze (0)