Zacięta walka o drugie miejsce w grupie C. Nikt nie chciał trafić znowu na Polaków

W grupie C ME walka toczyła się głównie o drugie miejsce. Bardzo cenne, bowiem zespół z tej pozycji nie trafia na mistrzów świata w ćwierćfinale po ewentualnym wygraniu barażu. Po zaciętym boju zdobyli je Belgowie pokonując Słowenię 3:1.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
/ eurovolley2015

Zarówno Słowenia, jak i Belgia, pokonały najsłabszą Białoruś i nie ugrały ani punktu z liderami grupy C - Polakami. Bezpośredni pojedynek pomiędzy nimi ostatniego dnia fazy grupowej miał rozstrzygnąć o tym, który z tych zespołów zajmie drugie miejsce, a który trzecie. Oba te miejsca gwarantują grę w barażach, ale drugie dawało podwójny bonus. Po pierwsze w barażu trafiało się na trzeci zespół z grupy A, a po drugie unikało się Polaków po ewentualnym awansie do ćwierćfinału.

Dlatego obie ekipy podeszły do spotkania od początku bardzo zmobilizowane. Walczyły punkt za punkt i nikt nie był w stanie zbudować przewagi. Belgowie grali znacznie lepiej blokiem, ale popełniali więcej błędów własnych i mieli niższą skuteczność w ataku. W chaotycznej i zaciętej końcówce obie strony miały swoje szanse na skończenie seta i ostatecznie kolejną wykorzystali podopieczni trenera Dominique Baeyensa.

Podrażnieni porażką w pierwszym secie zwycięzcy tegorocznej Ligi Europejskiej w drugiej odsłonie zdemolowali rywala. Od pierwszej akcji bardzo mocno zagrywali i byli bardzo skuteczni w ataku. Tylko powiększali swoją przewagę przy zupełnie bezradnych Belgach.

W trzecim secie Słoweńcy szybko zbudowali przewagę i utrzymywali ją prawie do końca. Pod presją coraz lepiej grających rywali zaczęli się gubić i oddawać punkty własnymi błędami. Zwłaszcza pomysły Dejana Vincica na rozegraniu momentami wołały o pomstę do nieba. Belgowie wykorzystali okazję, którą wręczyli im przeciwnicy i wygrali tego seta na przewagi, tak jak pierwszego.

Początek czwartego seta przebiegał pod dyktando bardzo podbudowanych i uradowanych Belgów, którzy zdominowali przybitych podopiecznych trenera Andrei Gianiego. Już wyglądało na to, że poddadzą się w ogóle bez walki, ale otrząsnęli się i doprowadzili do remisu. Od tego momentu toczyła się znowu bardzo wyrównana gra punkt za punkt. Doskonale grał rozkręcający się z akcji na akcję przyjmujący Sam Deroo, a w końcówce na przewagi wspomagał go nieomylny Bram Van den Dries. Słoweńcy mieli cztery piłki setowe, ale przez własne błędy nie byli w stanie wykorzystać żadnej i przegrali spotkanie.

Jeżeli w drugim meczu tego dnia Polska pokona Białoruś, to zajmie pierwsze miejsce w grupie C. Druga będzie Belgia, a trzecia Słowenia. I te trzy zespoły pojadą do Sofii na mecze barażowe i ćwierćfinałowe.

Belgia - Słowenia 3:1 (27:25, 14:25, 27:25, 28:26)

Belgia: Deroo 19, Verhees 7, Van De Voorde 5, Van Walle 13, Valkiers 2, Rousseaux 2, Dejonckheere (libero) oraz D'Hulst, Baetens 7, Van Den Dries 10, Klinkenberg, Coolman 3

Słowenia: Pajenk 9, Gasparini 16, Vincic 2, Kozamernik 3, Urnaut 16, Cebulj 23, Kovacic (libero) oraz Klobucar, Sket

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×