ME 2015, gr.B: Wielkie widowisko w Turynie. Francuzi meldują się w ćwierćfinale

Konfrontacja dwóch drużyn przymierzanych do medali mistrzostw Europy była emocjonującym widowiskiem. Mimo początkowych niepowodzeń Francuzi przychylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i wywalczyli bezpośredni awans do ćwierćfinału.

W tym artykule dowiesz się o:

Po meczach z Estonią i Finlandią dla Francuzów oraz Włochów przyszedł czas na prawdziwą weryfikację formy. Starcie dwóch ekip, które już w tej chwili mogą uznać sezon za udany miało nam odpowiedzieć na kilka pytań. Czy Włosi zachowali formę z Pucharu Świata? Czy Trójkolorowi nadal grają tak skutecznie, jak podczas Ligi Światowej? Już przed pierwszym gwizdkiem można było zakładać, że czekają nas wielkie emocje, a fakt, że mecz miał zadecydować o tym kto zajmie pierwsze miejsce w grupie B tylko dodawał widowisku pikanterii.

Już w pierwszych akcjach z fenomenalnej strony pokazał się Jenia Grebennikov. Obrony francuskiego libero pozwoliły przyjezdnym na rozgrywanie kontr, na których świetnie spisywał się Antonin Rouzier. Goście dobrze ustawiali też blok i szybko wyszli na prowadzenie (4:8). Po wznowieniu drużyna z Francji zaczęła do swojej gry dokładać kolejne udane elementy: asy serwisowe i precyzyjne ataki ze środka. Z czasem coraz lepiej zaczęli grać gospodarze. I w tym zespole zafunkcjonował blok. Punkty przynosiły też ataki Włochów z drugiej linii (15:16). Późniejsze akcje obfitowały w przyjemne dla oka wymiany, w którym finezyjnymi zagraniami w ofensywie popisywali się Earvin Ngapeth i Iwan Zajcew. W ataku przebudził się Osmany Juantorena, co pozwoliło Azzurrim przejąć inicjatywę (21:18). Jak na starcie wielkich drużyn przystało, końcówka seta była wyrównana. W decydującej akcji Filippo Lanza uderzył z lewego skrzydła po przekątnej i dał swojemu zespołowi zwycięstwo (25:23).

Wygrana w pierwszej partii tak pobudziła gospodarzy, że również na początku drugiej odsłony grali skutecznie i efektownie (8:4). Nieco pomagali im też rywale, którzy nie stronili od błędów w ofensywie. Siatkarze z Półwyspu Apenińskiego grali za to niemal perfekcyjnie. Mocne zagrywki i bloki nie do przejścia tylko powiększyły ich przewagę (16:11). W odzyskaniu formy Francuzom miało pomóc wejście Pierra Pujola, Mory'ego Sidibe i Nicolasa Marechala jednak roszady nie przyniosły oczekiwanych efektów. Przy serwisach Zajcewa, Włosi jeszcze zwiększyli prowadzenie (22:15). W najmniej oczekiwanym momencie gracze Gianlorenzo Blenginiego zaczęli seryjnie popełniać błędy, ale i tak wygrali seta, bo asa zaserwował Juantorena (25:21).

Przyjezdni z Francji mimo wcześniejszych niepowodzeń nie chcieli składać broni. Sygnał do ofensywy dał im Ngapeth posyłając w stronę przeciwników kilka trudnych serwisów, które wymusiły błędy Azzurrich (6:8). Później gra się zaziębiła. Z prawej strony potężnie uderzał Rouzier, efektywnie odpowiadał mu Juantorena. Za sprawą zagrywek Kevina Le Roux Trójkolorowi wyszli na dwupunktowe prowadzenie (14:16), które utrzymywali przez dłuższy czas. Defensywa znowu była ich mocną stroną, nie próżnowali też na kontrach (21:17). Z akcji na akcję podopieczni Laurenta Tillie grali coraz swobodniej, co wymiernie się im opłaciło, bo wygrali odsłonę (19:25).

Reprezentanci Italii weszli w czwartą partię ze zdwojoną determinacją. Zapału nie brakowało też zawodnikom z Francji, więc w konsekwencji kibice obserwowali zacięte wymiany (7:8). Na tym etapie w ofensywie świetnie spisywał się Ngapeth, wtórował mu Rouzier, a gospodarzom brakowało skuteczności Zajcewa. Sytuacja Włochów się komplikowała, bo popełniali wiele błędów własnych. Dodatkowo goście zdominowali grę w bloku (12:16). Wybitnie w tym elemencie prezentował się Le Roux. Francuzi bawili się siatkówką, na niemal nonszalanckie zagrania decydował się Ngapeth. Drużynie Trójkolorowych to jednak nie przeszkodziło, wręcz przeciwnie, pomogło doprowadzić do tie-breaka (17:25).

Na początku piątej partii żaden z zespołów nie potrafił sobie wypracować przewagi. Gdy po francuskiej stronie punktował Tillie, chwilę później umiejętnym atakiem odpowiadał Juantorena (8:7). W końcu przyjezdnym udało się przełamać Włochów. Najpierw w ataku pomylił się Matteo Piano, a później fenomenalnie zaserwował Nicolas Le Goff (11:13). To goście pierwsi mieli piłkę meczową, ale pierwsze szansy nie wykorzystali. Zwyciężyć pomógł im Filippo Lanza, który w kluczowym momencie posłał piłkę aut (13:15).

Włochy - Francja 2:3 (25:23, 25:21, 19:25, 17:25, 13:15)

Włochy: Juantorena (16), Buti (3), Zajcew (15), Lanza (16), Piano (12), Giannelli (4), Colaci (libero) oraz Vettori (1), Sottile, Antonow, Anzani

Francja: Le Roux (11), Rouzier (17), Tillie (12), Ngapeth (21), Le Goff (8), Toniutti, Grebennikov (libero) oraz Lafitte, Pujol, Sidibe (1), Marechal (1)

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. Francja 3 3-0 9:3 8
2. Włochy 3 2-1 8:3 7
3. Estonia 3 2-1 4:6 3
4. Chorwacja 3 0-3 0:9 0
Komentarze (2)
avatar
Ksawery Darnowski
12.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
My też przegramy z Włochami w półfinale.
I zagramy o 3 miejsce z Rosją.