Już raz ich pokonaliśmy, choć nic nie wskazywało na to, że mecz rozstrzygnie się dopiero w czterech setach. Teraz znowu możemy się z nimi spotkać. Dzięki dobremu wynikowi z Białorusią Słoweńcy ostatecznie awansowali do barażów z trzeciego miejsca w grupie C. Jutro powalczą z Holandią o prawo do gry w ćwierćfinale. Przed tym spotkaniem przyglądamy się ekipie, która urwała seta Biało-Czerwonym.
Drużyna, którą stworzył Andrea Giani jeszcze przed rozpoczęciem turnieju dowiodła, że całkowicie zasługuje na miejsce w europejskiej czołówce, wygrywając w sierpniu Ligę Europejską. Faza grupowa mistrzostw Europy tylko poświadczyła, że Słoweńcy wciąż rozwijają swoje umiejętności.
Ogromnym atutem zespołu włoskiego szkoleniowca jest przyjęcie. Poczynając od meczu z Białorusią, poprzez starcie z Polakami, a później Belgami siatkarze z górzystego kraju imponowali w tym elemencie. W żadnym ze spotkań nie zeszli poniżej 79 proc. pozytywnego przyjęcia. Mając do dyspozycji dokładne dograne piłki, Dejan Vincic mógł swobodnie rozkładać atak na wszystkie opcje w ofensywie, co znacznie utrudnia grę blokującym rywali. Jeżeli o półfinał przyjdzie nam walczyć ze Słowenią, trzeba więc pamiętać aby unikać posyłania serwisów w strefę Tine Urnauta. Były zawodnik ZAKSY jest bowiem najlepiej przyjmującym fazy grupowej ME (68,8 proc. pozytywnego przyjęcia). Lepiej byłoby omijać również Klemena Cebulja, który w rankingu najlepiej przyjmujących jest trzeci.
Ekipa znad Morza Adriatyckiego nie najgorzej radzi sobie także w ofensywie. W trzech do tej pory rozegranych meczach, Słoweńcy zamienili na punkty dokładnie połowę szans w ataku. Najgorzej spisywali się, gdy po drugiej stronie siatki mieli Orły Antigi, atakując wtedy z 44 proc. skuteczności. Prym w ofensywie wiodą w tym zespole Klemen Cebulji i Mitja Gasparini. Pierwszy z nich często punktuje w innych elementach siatkarskiego rzemiosła, przez co jest drugi wśród najlepiej punktujących do tej pory siatkarzy mistrzostw.
Porażki z Polską i Belgią nie były jednak przypadkowe. Gracze Gianniego mają problemy zarówno w polu serwisowym, jak i w bloku. Najdobitniej było to widać w spotkaniu z mistrzami świata. Słoweńcy posyłali piłkę z zagrywki w aut lub siatkę aż 24 razy! Pomyłek bez liku było też w starciu z Red Dragons, wtedy zwycięscy Ligi Europejskiej spudłowali 18 razy. Wniosek jest prosty, można z góry liczyć na to, że zawodnicy z południa Europy oddają nam kilkanaście punktów „za darmo”. Czytanie gry też nie należy do atutów słoweńskiej kadry. Trzy konfrontacje przyniosły zawodnikom ze Słowenii zaledwie 23 „oczka” zdobyte blokiem. Przy szybszej grze Fabiana Drzyzgi nie powinno być więc problemów z rozrzuceniem bloku naszych ewentualnych rywali.
Jeśli dojdzie do spotkania ze Słoweńcami, to nie powinniśmy mieć powodu do zmartwień. Już raz znaleźliśmy sposób na to by ich pokonać, drugi raz też powinno się udać. Wystarczy, że będziemy na rywalach wywoływać presję zagrywką, ograniczymy błędy własne i z dobrym przyjęciem rozbijemy słaby, słoweński blok.
Wyniki Słowenii na ME 2015:
Słowenia - Białoruś 3:0 (25:12, 25:21: 25:17)
Słowenia - Polska 1:3 (21:25, 30:28, 26:28, 13:25)
Słowenia - Belgia 1:3 (25:27, 14:25, 25:27, 26:28)
Skład reprezentacji Słowenii:
Rozgrywający: Dejan Vincić, Gregor Ropret
Atakujący: Mitja Gasparini
Środkowi: Alen Pajenk, Jan Kozamernik, Uros Pavlović, Danijel Koncilja
Przyjmujący: Alen Sket, Klemen Cebulj, Tine Urnaut, Jan Pokersnik, Jan Klobucar
Libero: Jani Kovacić, Miha Plot
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)