Po rywalizacji w Superpucharze spodziewano się o wiele więcej. Obie drużyny w zeszłym sezonie stworzyły kilka ciekawych widowisk i o trofea walczyły zarówno w Pucharze Polski, jak i w finale play-off Orlen Ligi. Czwartkowe starcie w Zawierciu było jednak jednostronnym widowiskiem.
Policzanki niemal przez całe spotkanie kontrolowały przebieg wydarzeń. W pierwszym secie siatkarki Chemik Police szybko wywalczyły kilka "oczek" przewagi, którą systematycznie powiększały. Z kolei drugą partię lepiej rozpoczęły sopocianki, które prowadziły nawet 15:11, ale na drugą przerwę techniczną na prowadzeniu schodziły mistrzynie Polski.
Chemik dominował w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Sopocianki nieznaczną przewagę miały tylko w bloku. Zarówno w przyjęciu, jak i w ataku skuteczniejsze były zawodniczki z Polic. - Chemik nas zdominował. Mieliśmy dwa zrywy w pierwszym i drugim secie, ale dominacja rywalek była widoczna cały czas - bez ogródek stwierdziła Maja Tokarska.
W każdym z setów Chemik odnosił łatwe zwycięstwa i zasłużenie sięgnął po drugi w historii Superpuchar Polski. Z kolei PGE Atom Trefl Sopot w trzecim występie w tych rozgrywkach zanotował trzecią porażkę 0:3. - To była gładka porażka. Nie miałyśmy nic do powiedzenia w konfrontacji z Chemikiem Police. To było bardzo jednostronne spotkanie, byłyśmy niestety tylko tłem dla rywalek. Mamy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach tak już nie będzie - przyznała Tokarska.
#dziejesiewsporcie: mecz Syrii z Afganistanem nudny? Nic bardziej mylnego