Nie milkną echa po niespodziewanej porażce Polaków ze Słowenią w ćwierćfinale ME 2015, tymczasem podopieczni Andrei Gianiego postarali się o kolejną sensację. W półfinale pozwolili Włochom ugrać tylko jednego seta i to oni, a nie współgospodarze turnieju, powalczą o złoty medal.
Który mecz zdaniem Słoweńców wymagał większego zaangażowania i skupienia od pierwszej do ostatniej piłki? - Z całą pewnością starcie przeciwko Włochom było o wiele trudniejsze niż ćwierćfinał z Polakami. Wówczas nie ciążyła na nas taka presja, jaka pojawiła się wraz z awansem do półfinału. Na szczęście poradziliśmy sobie z nią i powalczymy o złoty medal - cieszy się Jan Kozamernik.
Niespełna 20-letni środkowy atakował z 60-procentową skutecznością (3/5). Dołożył do tego 2 bloki i punktową zagrywkę. - Włosi byli faworytami, podobnie jak i Polacy. Wiedzieliśmy, że pokonanie Italii nie będzie prostym zadaniem, ale daliśmy z siebie wszystko i awansowaliśmy do finału. Czujemy się fantastycznie! Robiliśmy swoje, zagraliśmy zespołowo. W finale również musimy pokazać swoją najlepszą siatkówkę - podkreśla zawodnik.
Pod wodzą Andrei Gianiego Słoweńcy rozgrywają fantastyczny sezon. Najpierw wygrali Ligę Europejską, a z mistrzostw Europy wrócą w najgorszym wypadku ze srebrnym medalem. Warto przypomnieć, że już pokonanie Polaków było historycznym osiągnięciem. Najlepszy jak do tej pory rezultat Słoweńców to 9. miejsce w 2013 r.
Okazuje się, że Słowenia nie może się pochwalić zbyt wieloma osiągnięciami w innych dyscyplinach. - To jest świetna sprawa, że powalczymy o złoto. Wszyscy cieszą się razem z nami! Dopiero drugi raz w historii reprezentacja Słowenii dotarła do finału imprezy rangi mistrzowskiej w jakiejkolwiek dyscyplinie gier zespołowych. Niewiarygodne, że tworzymy właśnie historię naszego kraju - komentuje Jan Kozamernik.
Agata Kołacz z Sofii