Od czterech lat Włosi nie schodzą z podium mistrzostw Europy. W 2011 i 2013 r. zajmowali drugie miejsca, na ME 2015 musieli się zadowolić brązowym medalem. W pojedynku współgospodarzy turnieju pokonali Bułgarów, oddając im tylko jednego seta.
Bułgarzy miewają problemy z odpowiednim nastawieniem do rywalizacji, jeśli to nie jest walka o najwyższy cel. Przez pierwsze dwa sety sprawiali wrażenie, jakby jak najszybciej chcieli zakończyć mecz o trzecie miejsce. Jednak zdaniem Simone Giannellego to nie brak motywacji, a dobra dyspozycja Włochów miała wpływ na rezultat dwóch partii. - Moim zdaniem zwycięstwo wcale nie przyszło tak łatwo, jak może wskazywać na to wynik. Po prostu jesteśmy dobrą drużyną, zaprezentowaliśmy się lepiej niż Bułgarzy. Nie wydaje mi się, że Bułgarom nie chciało się walczyć o to trzecie miejsce, że nie mogli się odpowiednio zmotywować. W końcu ten pojedynek należy uznać za taki mały finał. Dla nas fakt, że możemy wrócić z turnieju z niczym, był wystarczającym powodem, by być skoncentrowanym - ocenia rozgrywający.
Po wyraźnej porażce ze Słowenią Włosi w niedzielnym spotkaniu pokazali dyspozycję, do której zdążyli przyzwyczaić. Nie przeszkodził im w tym doping miejscowej publiczności. - Chcieliśmy wywalczyć medal na mistrzostwach Europy. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać dobre zawody, bo Bułgarzy są bardzo mocnym rywalem. Na dodatek jako gospodarze finałowego turnieju mistrzostw Europy mogli liczyć na doping swoich kibiców. A ci starali się nam jak najbardziej utrudnić życie, ale na szczęście wygraliśmy i zdobyliśmy brązowy medal. Jestem bardzo szczęśliwy, że to się nam udało - podkreśla 19-latek.
Od finałowego turnieju Ligi Światowej, kiedy Simone Giannelli trafił do "szóstki" Italii, radzi sobie bardzo dobrze. Jego postawa na meczach we Włoszech i Bułgarii zaowocowała tytułem najlepszego rozgrywającego mistrzostw Europy. Jak czuje się wśród doświadczonych kolegów? - Jestem najmłodszym zawodnikiem, ale bardzo dobrze odnajduję się w drużynie. To nie jest ważne, czy jestem najmłodszy, czy najstarszy. Liczy się przede wszystkim, żeby na boisku stworzyć drużynę i grać dobrze jako zespół - komentuje zawodnik Trentino Volley.
O ile zwycięstwo Francji nie było zaskoczeniem, to za niespodziankę turnieju z pewnością należy uznać srebrny medal Słowenii. Jak rozgrywający ocenia tegoroczny czempionat Starego Kontynentu? - Poziom mistrzostw Europy był bardzo wysoki. Z bardzo dobrej strony pokazali się Francuzi, ale i fantastyczną formę zaprezentowali niedoceniani Słoweńcy. Wystarczy przypomnieć ich starcie ćwierćfinałowe. Tam Polacy nie zagrali swojej najlepszej siatkówki i to już wystarczyło, by zabrakło ich w półfinale. Polacy są mistrzem świata i myślę, że sytuacja z Pucharu Świata, gdzie do olimpijskiej kwalifikacji zabrakło im seta, nie miała wpływu na ich grę - twierdzi.
Jako jedyni z Europy Włosi mogą się już cieszyć z awansu do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. - Jesteśmy zadowoleni, bo ten sezon reprezentacyjny możemy zaliczyć do niezwykle udanych. Najpierw awansowaliśmy do igrzysk olimpijskich, teraz zdobyliśmy brązowy medal. Wywalczenie sobie prawa gry w Rio jest fantastyczna sprawą - nie ma wątpliwości młody siatkarz.
Reprezentanci nie mogą liczyć na taryfę ulgową czy odpoczynek, bowiem zaczynają się rozgrywki klubowe. - Mistrzostwa Europy się zakończyły, ale nie będę miał zbyt wiele wolnego czasu, bo już w sobotę czeka nas trudne zadanie - mecz o Superpuchar Włoch, gdzie zagramy z drużyną Modeną, która jest trudnym przeciwnikiem. Myślę jednak, że to my będziemy cieszyć się ze zwycięstwa - wyraża nadzieję Simone Giannelli.
Agata Kołacz z Sofii