Dwa zwycięstwa i dwie porażki - tak przedstawia się bilans PGE Atomu Trefla Sopot na początku sezonu 2015/2016. Jedynym zespołem, który znalazł sposób na pokonanie sopocianek był Chemik Police. Mistrzynie kraju wygrały jednak z rywalkami w sposób przekonujący, najpierw 3:0 w starciu o Superpuchar Polski a następnie 3:1 w w ramach drugiej kolejki Orlen Ligi. Zespół z Trójmiasta triumfy odnosił nad słabszymi kadrowo drużynami z Rzeszowa i Bydgoszczy. O ile wiktoria nad Developresem SkyRes nie podlegała dyskusji, o tyle zwycięstwo z Pałacem zostało wywalczone już z dużym trudem.
Podopieczne Adama Grabowskiego
częściowo wykorzystały ospałość i nie najwyższą formę przeciwniczek. W pierwszej, drugiej i czwartej partii prowadziły równorzędną walkę ze srebrnymi medalistkami mistrzostw Polski. Gdyby miejscowe w inauguracyjnym i ostatnim secie posłały mniej ataków w blok przeciwniczek mogłyby cieszyć się ze zwycięstwa 3:1. Świetna gra w bloku sopocianek nie może jednak przesłonić całościowego obrazu formy tej drużyny, która na razie jest daleka od optymalnej. Co jest powodem takiej sytuacji? - Za nami długie i męczące podróże, ponieważ najpierw musieliśmy grać w Rzeszowie, a później w Szczecinie. Pracujemy bardzo ciężko, ale to jeszcze za wcześnie by nasza forma była najwyższa. Mamy swoje problemy głównie pod względem technicznym. Walczymy jednak jako drużyna i to jest dla mnie najważniejsze - przyznał Lorenzo Micelli.
W Łuczniczce bohaterką drużyny gości była Magdalena Damaske. Młoda przyjmująca zastąpiła Klaudię Kaczorowską i wypełniła swoje zadanie na boisku, zostając najskuteczniejszą siatkarką przyjezdnych w ataku. - To młoda zawodniczka, która cały czas robi postępy. Dla niej najważniejsza jest możliwość trenowania i grania w tak dobrym zespole - stwierdził Włoch.
Wspomniana wcześniej Klaudia Kaczorowska opuściła parkiet, ponieważ dramatycznie spisywała się w ataku. W trzech setach skończyła tylko 3 z 12 posłanych do niej piłek. Podobne problemy ze skutecznością reprezentantka Polski miała podczas wcześniejszych starć z policzankami i rzeszowiankami. Co dzieje się z formą zawodniczki, która w ubiegłym sezonie była obok Katarzyny Zaroślińskiej i Brittnee Cooper największą podporą sopockiego zespołu na siatce? - Aktualna dyspozycja mojej podopiecznej nie jest problemem. W tym momencie cały zespół ma wahania formy. Po sezonie reprezentacyjnym minęło zbyt mało czasu, by wymagać od zawodniczek najwyższej dyspozycji. Pojedyncze mecze są ważne, ale główne cele są dopiero przed nami - odpowiedział trener, który przed objęciem PGE Atomu Trefla Sopot prowadził Eczacibasi Vitra Stambuł.
Trudno oczekiwać zwyżki formy wicemistrzyń Polski z dnia na dzień kiedy nie mają możliwości do regularnych treningów. Sopocianki już w najbliższy czwartek rozegrają wyjazdowe spotkanie w ramach pierwszej kolejki Ligi Mistrzyń z Calcit Ljubljana. Dwa dni później podopieczne trenera Micelliego czeka ligowy pojedynek z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna.