Podopieczne Lorenzo Micelliego szybko rozprawiły się z zawodniczkami z Muszyny. Mineralne praktycznie w żadnym z setów nie sprawiły większego kłopotu gospodyniom. Dla Atomówek to bardzo dobra sytuacja, ponieważ przed spotkaniem do końca nie wiedziały, czego spodziewać się po młodych siatkarkach prowadzonych przez Bogdana Serwińskiego.
- Cieszymy się z wyniku. Bardzo obawiałyśmy się tego meczu, bo Muszyna to nieobliczalny zespół. Występują tam młode dziewczyny, które umieją grać super, a za chwilę mogą się trochę spalić. I niestety zagrać tak jak dzisiaj. Wiem na co stać te zawodniczki, znam je z kadry i innych klubów. W tym spotkaniu nie pokazały w ogóle swojej siatkówki. Jednak dla nas jest to szczęście, możemy się cieszyć. Natomiast przeciwniczki mają dużo do poprawienia - stwierdziła tuż po spotkaniu, środkowa PGE Atomu Trefla Sopot - Zuzanna Efimienko.
Dla Atomówek zbędne jest gubienie setów, ze względu na bardzo napięty grafik. Sopocianki w czwartek rozegrały mecz w Ljubljanie z tamtejszym Calcitem, by na chwilę wrócić do własnej hali i następnie udać się do Wrocławia. - Podoba mi się fakt, że potrafimy utrzymać koncentrację. Jest to dla naszego zespołu bardzo ważne i też pokazuje pewnego rodzaju doświadczenie. Pomimo iż nie jesteśmy jeszcze wiekowymi siatkarkami, to mamy wiele atutów. W szczególności to skupienie, gdzie nie dałyśmy przeciwniczkom się rozegrać. Mam nadzieję, że to będzie nas charakteryzowało.
Już w środę, 4 listopada, wicemistrzyniom Polski przyjdzie zmierzyć się z Impelem Wrocław, który bardzo wzmocnił się w tym sezonie. Zuzanna Efimienko, mimo wszystko liczy na podobny wynik, jak z Polskim Cukier Muszynianka Muszyna. - Mam nadzieję, że będzie to mecz walki, ponieważ nie możemy od razu stawiać się na straconej pozycji. Wiadomo, że Impel zasilają wielkie gwiazdy. Pod względem nazwisk być może przegrywamy, ale nie na tym polega siatkówka. Nie zawsze ten, kto ma lepsze zawodniczki wygrywa. Jedziemy tam walczyć i liczę na pozytywny rezultat.
Oprócz wielu wyjazdów, Atomówki w tym sezonie, podobnie jak siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk, mogą narzekać na ograniczoną ilość meczów rozgrywanych we własnej hali. Tuż po powrocie z Wrocławia, sopocianki rozegrają spotkanie z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza, nie w Gdańsku a oddalonym o 60 kilometrów Elblągu. - Najbardziej szkoda mi kibiców, bo jest to dla nich duże utrudnienie. Fajnie jest przychodzić w jedno miejsce. Niektórzy kupując karnety nastawiają się na mecze tu, w Ergo Arenie. Niestety do zmian zmuszają nas inne wydarzenia odbywające się w hali. Jest to bardzo duża hala mogąca obsłużyć wiele imprez. My, jako zawodniczki szybko się przystosowujemy. Nie mamy z tym większego problemu. Gramy wiele meczów w różnych halach. Na pewno nie będziemy posiadać atutu własnej hali, ale postaramy się dać z siebie wszystko na innych obiektach - zakończyła wypowiedź środkowa z Sopotu.