Bartosz Kurek: Jak na tak mało wspólnych treningów, wygląda to nieźle

Asseco Resovia Rzeszów pokonała Dragons Lugano 3:0 w 1. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Jak na tak mało wspólnych treningów, wygląda to nieźle - mówi Bartosz Kurek.

Asseco Resovia Rzeszów nie pozostawiła Dragons Lugano żadnych złudzeń. Rywale faworytami nie byli, a na dodatek nie mogli skorzystać ze swojego libero, Nikoli Rosicia. Rzeszowianie mieli słabszy moment w ostatniej partii, ale nie trwało to długo.

- W trzecim secie to nie była dekoncentracja. Wiedzieliśmy, że spotkanie toczy się pod nasze dyktando i ten mecz zakończy się naszym zwycięstwem. W kluczowym momencie nadepnęliśmy pedał gazu. W końcówce doskonale zagrał Olek Śliwka i odjechaliśmy rywalom. Trzy punkty łatwe i szybkie. Dobrze, że zostają w Rzeszowie. Przy tak grającej naszej drużynie, nawet ten libero u Szwajcarów niewiele by zmienił. Bardzo podobała mi się gra Jochena Schoepsa, Olka Śliwki i naszych środkowych - mówi Bartosz Kurek, który na boisku pojawiał się tylko na podwójne zmiany z Fabianem Drzyzgą.

Atakujący mistrzów Polski powoli wkomponowuje się w grę mistrzów Polski. Musi się zgrać przede wszystkim z Lukasem Tichackiem, który na początku sezonu gra częściej od Fabiana Drzyzgi. - To zgranie z Lukasem nie jest jeszcze takie, jakiego byśmy obaj chcieli. Z Fabianem Drzyzgą gra nam się łatwiej, bo mieliśmy czas na próbowanie różnych wariantów w reprezentacji Polski. Z Lukasem Tichackiem potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Ale już zgranie w całej drużynie, jak na tak mało wspólnych treningów, wygląda nieźle - mówi 27-latek.

Kurek po raz pierwszy zagrał w meczu na Podpromiu jako zawodnik miejscowego klubu. Wychowanek Stali Nysa został przywitany w hali ogromnymi brawami. - Kibice w Rzeszowie zawsze robią wrażenie. Kiedy przyjeżdżałem tutaj jako zawodnik drużyny przeciwnej było podobnie. Teraz jest jeszcze głośniej, bo jestem po tej samej stronie barykady. Zamierzam robić wszystko, żeby zasłużyć na miłe przywitania dla siebie i całej drużyny - przyznaje zawodnik.

- To zgranie z Lukasem Tichackiem nie jest jeszcze takie, jakiego byśmy obaj chcieli - mówi Kurek
- To zgranie z Lukasem Tichackiem nie jest jeszcze takie, jakiego byśmy obaj chcieli - mówi Kurek

Teraz przed ekipą Andrzeja Kowala starcie z BBTS-em Bielsko-Biała w 2. kolejce PlusLigi. - BBTS się wzmocnił, to ciekawy zespół. Punkty w tym sezonie ważą wiele. Będziemy chcieli zagrać dobrze od początku do końca. Nie możemy im pozwolić rozwinąć skrzydeł. Jeśli to zrobimy, to może być trudno - ostrzega gracz z Wałbrzycha.

Od kilku miesięcy Kurek występuje na pozycji atakującego. Czy w awaryjnej sytuacji byłby w stanie wrócić na przyjęcie, aby na boisku grać wspólnie z Jochenem Schoepsem? - Wykonam wszystkie zadania, które powierzy mi trener - kończy zawodnik.

Komentarze (0)