Monika Ptak: Musimy się pozbierać

Impel Wrocław w ciągu pięciu dni rozegrał dwa spotkania z bezpośrednimi rywalkami do medalu. Zarówno w meczu z Chemikiem Police jak i z Atomem Treflem Sopot wrocławianki nie zdołały znaleźć sposobu na przeciwniczki.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Impelki pierwsza partię w meczu z PGE Atomem Treflem Sopot przegrały 15:25 i wydawało się, że przynajmniej część zespołu myślami jest jeszcze w Szczecinie. Wrocławianki gładko przegrały wówczas 0:3 z Chemikiem Police i jedynie w trzeciej partii stanowiły dla policzanek równorzędnego przeciwnika.

- To, co wydarzyło się w Policach jeszcze w nas siedzi i być może dlatego tak to wszystko wygląda. Musimy się pozbierać i zacząć grać swoją siatkówkę - wyjaśniała środkowa Impela Wrocław Monika Ptak.
Kluczowa dla losów pojedynku okazała się zagrywka sopocianek. Siatkarki Lorenzo Micelliego ryzykowały w polu serwisowym i przeważnie przynosiło to skutek. Przyjmujące Impela popełniły 8 bezpośrednich błędów w odbiorze. - Wiedziałyśmy, że sopocianki mają bardzo dobrą zagrywkę. Poza tym każdy ich element jest na wysokim poziomie. Nie udało się stawić im czoła - oceniła wrocławska siatkarka.

Po bardzo dobrym meczu w Lidze Mistrzyń z Telekomem Baku przyszły nieco słabsze dni dla wrocławianek. Gdzie zatem leży problem? - Każdy myśli, że jeżeli mamy takie dobre zawodniczki, to mecz wygra się sam. Tak nie jest, ponieważ po drugiej stronie stoją uznane siatkarki i spotykają się z nami, by wyrwać trzy punkty – powiedziała Ptak, podkreślając klasę dwóch ostatnich rywalek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×