Ksawery Tomsia: Lugano? Wysłałem filmiki, pojechałem na testy i jestem!

 / Piłki do siatkówki
/ Piłki do siatkówki

Ksawery Tomsia miał okazję zadebiutować w Lidze Mistrzów w meczu Asseco Resovia Rzeszów - Dragons Lugano. Młody zawodnik broni barw szwajcarskiego klubu. - Wysłałem filmiki, pojechałem na testy i jestem - mówi atakujący.

Ksawery Tomsia to zawodnik Dragons Lugano. 18-latek trafił do mistrza Szwajcarii na zasadzie wypożyczenia z Lotosu Trefla Gdańsk. Atakujący jest także wychowankiem klubu z Trójmiasta. W poprzednim sezonie występował w Młodej Lidze jako gracz Effectora Kielce. Potem zdecydował się jednak spróbować sił w zespole, który jest jednym z rywali Asseco Resovii Rzeszów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Perspektywiczny zawodnik prywatnie jest bratem dwóch polskich siatkarek występujących we Włoszech: Bereniki i Laury Tomsi.

W poprzednim sezonie zawodnikiem Dragons Lugano był Marcin Wika.

WP SportoweFakty: Spodziewaliście się, że Resovia was aż tak zbije w pierwszym meczu Ligi Mistrzów?

Ksawery Tomsia: Spodziewaliśmy się, że pierwszy mecz w Rzeszowie nie będzie dla nas łatwy. Nie poszło nam najlepiej, bo trenujemy ze sobą zaledwie od dwóch tygodni. To jest za krótki okres, aby poskładać zespół. Brakuje nam wspólnego języka między sobą. Nie wyglądało to tak, jak miało wyglądać.

Brak Nikoli Rosicia mocno utrudnił wam zadanie.

- Nikola Rosić ma problem z kręgosłupem. Niestety, nie udało się go "naprawić" przed meczem i na libero musiał grać rozgrywający.

Serwis był kluczowy w środowym meczu?

- Resovia pogoniła nas zagrywką. Nasze przyjęcie nie wyglądało dobrze, a właściwie nie było go w ogóle. To nie pozwoliło nam na wykorzystywanie naszej najmocniejszej broni, czyli gry przez środek. Musieliśmy sobie radzić na wysokich piłkach.

[b]

Czy Dragons Lugano stać na wyjście z grupy?[/b]

- Myślę, że tak. Drugie miejsce w grupie to nasz cel na Ligę Mistrzów. Musimy wygrać z Tomisem i Volley Asse-Lennik, aby mieć na to szanse. Wspaniale byłoby awansować do kolejnej rundy tych rozgrywek.

Jak to się stało, że trafiłeś do ligi szwajcarskiej?

- Dostałem propozycję gry w Lugano. Podjąłem decyzję, aby spróbować. Nie mam nic do stracenia, a wydaje mi się, że to jest dobry krok. Nie żałuję tego, bo w Szwajcarii czuję się bardzo dobrze. Co ważne, mam blisko do moich sióstr, bo obie grają we Włoszech. Lugano to perfekcyjne miejsce do siatkówki, ale też do życia. Wierzę w to, że nauczę się tam wielu rzeczy. W drużynie mamy trenera najwyższej klasy. Nic tylko pracować i czerpać z jego wiedzy.

Klub cię dostrzegł czy sam się zgłosiłeś?

- Najpierw skontaktowałem się z moim menadżerem. Potem wysłałem im moją grę na filmikach. Szwajcarzy zaprosili mnie na testy, więc pojechałem tam i udało się. Na treningach poszło mi dobrze, więc Dragons Lugano zaproponowało mi grę w tym klubie. Chcę tam bez względu na wszystko trenować na sto procent i dawać z siebie maksa. Co będzie, zobaczymy.

Mistrzowie Szwajcarii nie pokazali się w Rzeszowie z najlepszej strony
Mistrzowie Szwajcarii nie pokazali się w Rzeszowie z najlepszej strony

W lidze ostatnio nie poszło wam za dobrze, bo przegraliście z anonimowym zespołem.

- Musimy się wiele nakombinować w lidze szwajcarskiej. Dwóch Szwajcarów musi być obecnych na boisku, bo obowiązują limity dla zawodników zagranicznych. Akurat jeden z naszych Szwajcarów miał kontuzję, więc nasz libero zagrał na przyjęciu. To nas osłabiło i przegraliśmy 1:3.

Jak wygląda klimat wokół siatkówki w Szwajcarii?

- Zagraliśmy w lidze szwajcarskiej dopiero dwa spotkania. Trudno mi powiedzieć, jak to wygląda we wszystkich ośrodkach. Gramy raczej na salkach. Trybuny nie są duże, ale zawsze pełne.

Jaką opinię w klubie pozostawił po sobie Marcin Wika?

- Dobrego zawodnika. Nie wiem czy żałują, że odszedł z klubu. Na pewno cenili go jako świetnego siatkarza. Był w tym zespole bardzo potrzebny w poprzednim sezonie.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: