Adam Grabowski: Niektóre dziewczyny grają poniżej swoich możliwości

Szkoleniowiec bydgoskiej drużyny w rozmowie z naszym portale ocenił dotychczasową grę Pałacu, wypowiedział się na temat powrotu do gry Zuzanny Czyżnielewskiej oraz bronił kapitan zespołu Joanny Kuligowskiej.

Po pięciu kolejkach Pałac Bydgoszcz plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli Orlen Ligi. Mimo niezłej gry w starciach z sopociankami czy Mineralnymi podopieczne Adama Grabowskiego nie zdobyły meczowego punktu. Szansa na poprawę tego dorobku już w poniedziałek, kiedy bydgoszczanki podejmą również pozostający bez zwycięstwa w tym sezonie zespół KSZO Ostrowiec SA.

WP SportoweFakty: Terminarz nie rozpieszczał Pałacu Bydgoszcz. W pięciu kolejkach zmierzyliście się z zespołami, które pretendują do pozycji medalowych, zwłaszcza w przypadku drużyn z Polic i Sopotu. Nie udało się wam zdobyć żadnego punktu. Spodziewaliście się takiego obrotu spraw, czy jednak czujecie niedosyt?

Adam Grabowski: Podchodząc tylko teoretycznie do tematu nie czuję niedosytu, ponieważ wszyscy nasi dotychczasowi rywale dysponują silniejszym potencjałem kadrowym na poszczególnych pozycjach. Tak naprawdę nie mieliśmy prawa wygrać z żadnym z tych pięciu zespołów. Czujemy jednak niedosyt, bo w niektórych setach czy nawet meczach graliśmy dobrze, a nie potrafiliśmy ich wygrać. To nas boli, ponieważ nawet te teoretycznie mocniejsze zespoły od nas poniekąd były w naszym zasięgu. Generalnie jednak z postawy moich podopiecznych jestem zadowolony.

Poza starciem w Muszynie, zespoły grające przeciwko wam zdobywały zdecydowanie więcej od was punktów w bloku. To efekt słabej gry rozgrywającej?

- Nie. Przede wszystkim te drużyny bardzo dobrze prezentowały się w zagrywce. Jeśli mamy problemy w przyjęciu i musimy grać na wysokich piłkach, to nakazuje zespołowi ryzykować w ataku. Dziewczyny mają wtedy zbijać na maksa, ale muszą unikać ataków w aut i siatkę. Przy wysokiej piłce przeciwnikom nie jest trudno ustawić odpowiedni blok, a my wówczas nie mamy wielu alternatyw. Nie posiadamy zawodniczek, które z łatwością potrafią ominąć podwójny blok rywalek. Na takie siatkarki nas po prostu nie stać.

Co zatem zrobić, aby rozwiązać ten problem?

- Przy takim sposobie gry od niego nie da się uciec. Po prostu musimy próbować obijać blok, szukać w nim niedoskonałości. Z sopociankami przegraliśmy w bloku 6 do 24. Na tym poziomie taka różnica to jest przepaść. Zwróćmy jednak uwagę, że mimo tego mecz był na styku. Tym samym taki styl gry, czyli ryzykowanie z wysokich piłek jest dla nas korzystny.

W kolejnych starciach także przegrywaliście zdecydowanie walkę w bloku, a jednak równorzędnej walki brakowało. Dlaczego?

- Te drużyny mają także statystyków, analityków. Szybko zostały wyciągnięte wnioski ze sposobu naszej gry i nasi przeciwnicy zaczęli mądrzej grać taktycznie. Jeśli nie mamy dokładnie dogranej piłki do siatki zaczynają pojawiać się u nas problemy. Rywale wiedzą o tym i starają się to wykorzystać.

Czy zakontraktowanie Joanny Kuligowskiej wiązało się właśnie z poprawą przyjęcia zespołu? Pytam, ponieważ główna zainteresowana nie ma najlepszych statystyk w ataku.

- Jeśli będziemy patrzeć tylko na liczby, to szybko pogubimy się i niewiele będziemy z tego wiedzieć. Joanna Kuligowska, nasza kapitan, odgrywa bardzo ważną rolę w tym zespole. Jest takim, mówiąc żartobliwie, przewodnikiem stada. Jeśli ona jest na boisku, pozostała część zespołu czuje się spokojniej. Joanna nie musi mieć super statystyk w ataku, bloku, czy nawet przyjęciu. Dla mnie najważniejsze jest to, że jej rady są bezcenne dla zespołu. Tego nie wykażą statystyki i moim zdaniem w każdej drużynie musi być taka siatkarka. W ubiegłym sezonie brakowało nam mentalnej liderki i wyniki mówiły same za siebie.

Adam Grabowski funkcję trenera Pałacu Bydgoszcz objął w czasie rundy zasadniczej OrlenLigi 2014/2015
Adam Grabowski funkcję trenera Pałacu Bydgoszcz objął w czasie rundy zasadniczej OrlenLigi 2014/2015

Kiedy Zuzanna Czyżnielewska będzie mogła pomóc zespołowi na boisku?

- Decyzja zależy od lekarzy i samej zawodniczki. Na dzień dzisiejszy powrót siatkarki na parkiet nie jest jednak możliwy.

Na razie atakującą skutecznie zastępuje Natalia Krawulska. Sprowadzał pan tą zawodniczkę do Bydgoszczy z myślą o tym by grała na prawym skrzydle czy jednak jako przyjmująca?

- Natalia potrafi grać zarówno w lewym jak i prawym skrzydle, a właśnie takiej zawodniczki potrzebowałem do drużyny. Nie szukaliśmy konkretnie drugiej atakującej, ale właśnie siatkarki uniwersalnej. Cieszę się, że udało nam się taką znaleźć.

Po pięciu kolejkach jest pan zadowolony z zespołu jaki wraz z działaczami zbudowaliście? Pytam zwłaszcza o postawę nowych zawodniczek. 

- Nie chcę oceniać postawy konkretnych siatkarek na łamach mediów. Mogę tylko powiedzieć, że z gry niektórych dziewczyn jestem bardzo zadowolony, z innych trochę mniej. Jest też grupa, która gra poniżej swojego potencjału. Te zawodniczki, które nie grają dobrze zdają sobie z tego sprawę i jest to prawidłowa reakcja. Ja ze swojej strony na pewno pomogę każdej mojej podopiecznej osiągnąć wysoką formę, ale główne zainteresowane same muszą tego chcieć.

Pozytywnym zaskoczeniem jest forma Eweliny Krzywickiej. Młoda przyjmująca podjęła słuszną decyzję spędzając sezon w pierwszoligowych Budowlanych Toruń?

- Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale na razie ta zawodniczka rzeczywiście spisuje się bardzo dobrze. Stosując jednak terminologię szkolną Ewelina podobnie jak i inne siatkarki nadal pisze sprawdzian. Tym samym wszystkie opinie mogą się zmienić na koniec sezonu. Nie zmienia to jednak faktu, że Ewelina zrobiła duży postęp i zawdzięcza to głównie swojej pracy.

W okresie przygotowawczym wspominał pan, że klub być może zatrudni jeszcze jedną siatkarkę. Czy ten temat jest już zamknięty i w zespole nie pojawi się już nowa zawodniczka?

- Bardzo byśmy chcieli tego wzmocnienia, ale brakuje chętnych. Jeśli siatkarki wolą stać w innych klubach w kwadracie dla rezerwowych niż u nas mieć dużo większe szanse regularnego grania, to już ich strata. Nikogo nie będziemy zmuszać do gry w Pałacu.

A ewentualne zakontraktowanie zawodniczki zza granicy wchodzi w rachubę?

- Tutaj problem jest jeszcze większy. Niestety siatkarki nie chcą się zgodzić, by przyjechać na tzw. testy. Wówczas na zajęciach mógłbym ocenić czy dana zawodniczka będzie przydatna dla zespołu. Tymczasem otrzymuje tylko materiały wideo, w których można zmontować najróżniejsze rzeczy i później na tej podstawie mam wybrać siatkarkę do składu. Nie zaryzykuję takiego rozwiązania.

Na koniec odbiegnę od tematu Pałacu Bydgoszcz. Na razie w Orlen Lidze nie mogą odnaleźć się wielkie gwiazdy takie jak Carolina Costagrande czy Kristin Hildebrand. Jest coś specyficznego w naszych rozgrywkach?

- Na szczęście nie jest to mój problem, ponieważ w mojej drużynie brakuje zawodniczek takiego pokroju. Temat, który pan poruszył jest bardzo szeroki i na pewno nie na jedną rozmowę. Przede wszystkim wstrzymałbym się jednak z wystawianiem już teraz ocen zawodniczkom. Mam doświadczenie z pracy z Eriką Coimbrą w Sopocie. W pierwszych miesiącach Brazylijka była zupełnie bez formy, jednak pod koniec sezonu nauczyła się ligi i naszego systemu gry. Jej dyspozycja w decydujących spotkaniach zamazała niemrawy czy nawet słaby początek. Takie siatkarki jak Costagrande i Hildebrand potrafią grać. To, że teraz nie są w najlepszej dyspozycji nie oznacza, że w spotkaniach o medale nie będą błyszczały.

Rozmawiał Szymon Łożyński

Komentarze (0)