Smilen Mljakow: Nasza grupa była najsłabsza

Smilen Mljakow w swojej bogatej karierze zapisał wiele sukcesów. Bułgar po przybyciu do Polski wraz z Domexem Tytan AZS Częstochowa wywalczył miejsce wśród szesnastu najlepszych ekip na Starym Kontynencie i dzięki temu na stałe wpisał się w annały częstochowskiego klubu.

Awans do kolejnej fazy elitarnych rozgrywek odbił się w Częstochowie szerokim echem. Nieco powściągliwie do sprawy podchodzi jednak Mljakow, który uważa, że awans do czołowej "szesnastki" to jedynie kropla w morzu w porównaniu z zeszłoroczni sukcesami, które stały się udziałem "Akademików". Puchar Polski zdobyty w Poznaniu, a także srebrny "krążek" Polskiej Ligi Siatkówki jego zdaniem stoją zdecydowanie wyżej w hierarchii. - To znakomite uczucie, ale nie jestem do końca pewny i przekonany, czy jest to największy sukces w historii klubu. Częstochowa to znakomity klub, przez który przewinęły się największe i najlepsze nazwiska nie tylko polskich, ale i zagranicznych graczy. Również zeszły sezon był dla klubu bardzo owocny, gdyż drużyna zajęła drugie miejsce w lidze i przede wszystkim wywalczyła Puchar Polski. To znakomite sukcesy. Dobrze, to Liga Mistrzów, ale wyszliśmy na razie dopiero z grupy i nie jest to największy sukces - mówi Bułgar.

Los w 1/8 Ligi Mistrzów skojarzył częstochowian z czołowym klubem włoskiej Serie A1, Coprą Piacenza. Bułgar nie ma cienia wątpliwości, że jego zespół czeka arcytrudna przeprawa i wszyscy będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Mljakow po cichu marzył jednak o możliwości skonfrontowania swoich sił z byłymi kolegami z Itasu Diatec Trentino. - Byłoby to coś specjalnego i niepowtarzalnego dla mnie, Trento to wyśmienity zespół. Wszystkie włoskie ekipy są niezwykle mocne, zwłaszcza Trentino. Zespół składa się ze znakomitych graczy, chociażby najlepszego rozgrywającego na świecie, Nikoli Grbicia, czy Mateja Kazijskiego. To naprawdę świetni gracze - podkreśla jeden z liderów częstochowskiej ekipy.

W żadnym stopniu nie umniejszając zasługom częstochowskiej ekipy, z pewnością duże znaczenie dla układu tabeli miało szczęście, które dopisało i uśmiechnęło się do wicemistrzów Polski podczas losowania grup. "Akademicy" trafili bowiem na "papierze" do zdecydowanie najsłabszej grupy i ominęli pojedynki z najlepszymi zespołami w Europie. - Zgadzam się z tym, że była to najsłabsza grupa. Myślę, że poziom drużyn był zbliżony i wszystkie zespoły były na poziomie takich drużyn jak Hotvolleys Wiedeń, czy ekipy z Francji. Troszeczkę lepszym zespołem był tylko Iraklis Saloniki - zakończył Bułgar.

Komentarze (0)