Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn: Po pierwszą wygraną w swojej hali

Po serii trzech wyjazdowych spotkań Wojskowi wracają do własnej hali i liczą na pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością. Ich zamiary postarają się powstrzymać zawodnicy z Olsztyna, którzy w ostatnim meczu wrócili z dalekiej podróży.

Zarówno Cerrad Czarni Radom, jak i Indykpol AZS Olsztyn w dobrych nastrojach podejdą do sobotniej rywalizacji, ponieważ obie drużyny w poprzedniej kolejce wygrały swoje mecze. Podopieczni Raula Lozano bez większych problemów pokonali AZS Częstochowa 3:0, z kolei siatkarze z Warmii i Mazur byli o krok od porażki z AZS-em Politechniką Warszawską. Przegrywali już 0:2, ale od trzeciego seta przejęli inicjatywę i ostatecznie wygrali po tie-breaku.

Gospodarze najbliższego pojedynku mają za sobą udany początek rozgrywek. Po czterech kolejkach zgromadzili 10 "oczek" i aktualnie zajmują trzecie miejsce w tabeli. Przegrali tylko jedno spotkanie - przed własną publicznością z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na inaugurację sezonu. Od tego momentu Wojskowi zdążyli pokazać się z bardzo dobrej strony, a zarówno w Bydgoszczy, jak i w Częstochowie w jednym z setów oddali rywalom tylko 11 punktów. - Stworzyliśmy w tym roku bardzo fajną ekipę. Wiadomo, że zwycięstwa nakręcają i na pewno ma to przełożenie na atmosferę - mówił po meczu w Częstochowie Daniel Pliński.

Cerrad Czarni na pewno zrobią wszystko, by swoim kibicom sprawić większą radość i liczą na pierwszą wygraną w Hali MOSiR-u w Radomiu. O tym, jak dużym atutem Wojskowych jest ich boisko, nie trzeba nikogo przekonywać. - Już w pierwszym meczu sezonu hala była wypełniona po brzegi, co mnie zaskoczyło. Fani dodają nam skrzydeł, każdy z nas w każdej akcji daje z siebie jeszcze więcej - komentował atmosferę Neven Majstorović.

Indykpol AZS Olsztyn ma na swoim koncie z kolei 6 punktów i jest na ósmym miejscu. Gracze prowadzeni przez Andreę Gardiniego musieli uznać wyższość  Jastrzębskiego Węgla i Cuprum Lubin. Jednak odwrócenie losów rywalizacji z Politechniką Warszawską spowodowało, że w drużynę wstąpiła wiara we własne umiejętności. Wygranie praktycznie przegranego meczu zawsze podnosi morale, tym bardziej, że olsztynianie zmagali się z drobnymi problemami zdrowotnymi. - W ostatnim tygodniu dwóch naszych zawodników było na pogotowiu, bo panuje ostry wirus. Dodatkowo Paweł Adamajtis uszkodził palec. To jest skomplikowany moment dla nas. Cieszy mnie jednak to, jak moi gracze zareagowali po ostatnich przegranych meczach. Teraz zdołaliśmy potrafiliśmy znaleźć sposób na to, aby zmienić swoja grę. Jestem szczęśliwy, bo moja drużyna w trudnym momencie potrafiła odnaleźć energię, wrócić do gry i zdobyć dwa punkty - komentował włoski szkoleniowiec.

Faworytem potyczki wydaje się radomski zespół, ale kapitan Wojskowych przestrzegał przez przydzielaniem punktów jeszcze przed startem spotkania. - Teoretycznie mamy korzystny kalendarz, ale punktów przed meczem nie wolno sobie dopisywać. Siatkówka jest wredną dyscypliną i można za chwilę się obudzić z ręką w nocniku, dlatego trzeba być skoncentrowanym do samego końca - dodał Daniel Pliński.

Pojedynek zapowiada się ciekawie, a to, kto wyjdzie górą z tej potyczki, okaże się już w sobotnie popołudnie.

Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn 21.11.2015 r. / godz. 14:45

Źródło artykułu: