- Wielokrotnie namawiałem Mateja Kazijskiego do powrotu do kadry. On ma swoje stanowisko, którego nie rozumiem. Mówi: "Jestem zły na Federację, zły na wiceprezydenta, obraził mnie, itd." ale zawodnicy muszą zrozumieć jedną rzecz. Nie grają dla tych ludzi. Grają dla swoich fanów, swoich kolegów. Dla młodego zawodnika Matej jest najlepszym wzorem - powiedział Plamen Konstantinow na łamach bułgarskich mediów.
Selekcjoner reprezentacji Bułgarii przyznał, że jest jest rozczarowany postawą swojego rodaka. - Nie wiem dlaczego nie chce dołączyć do zespołu. Moje stanowisko jest jasne. Rozumiem, że nie zgadza się z niektórymi metodami zarządzania, rozwiązaniami itp., ale należy dostrzec pewne aspekty całej sprawy. Zawodnik jest odpowiedzialny za siebie, swoją drużynę, jej wyniki. Nie może domagać się dymisji zarządu tylko dlatego, że nie zgadza się z ich decyzjami. Nasza rola polega na czym innym. Gramy dla drużyny, dla kibiców i dla kraju. Tym właśnie różnią się nasze poglądy. Nie chcę nikogo oceniać, ale jeśli reprezentacja staje się wymówką, to nie brzmi to zbyt poważnie - powiedział Konstantinow.
Konflikt Mateja Kazijskiego z Bułgarską Federacją Siatkówki trwa od 2012 roku. Po uzyskaniu kwalifikacji olimpijskiej przez reprezentację Bułgarii, z posady szkoleniowca zrezygnował Radostin Stojczew. Wraz z nim postanowił odejść Kazijski. Miał to być protest przeciw działaniom bułgarskiej federacji i jej prezesa. W ich opinii działali oni na szkodę siatkówki w Bułgarii. Do akcji włączyli się kibice w całym kraju, pisząc petycję. W sumie zaangażowało się w to ponad 15 tys. fanów, jednak federacja pozostała niewzruszona.
Reprezentacja Bułgarii weźmie udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, który w dniach 5-9 stycznia rozegrany zostanie w Berlinie. Podopieczni Plamena Konstantinowa zagrają w grupie B z Rosją, Francją i Finlandią.