Obie drużyny nie przystąpiły do pojedynku w optymalnych ustawieniach. Trener ZAKSY, Ferdinando De Giorgi, zgodnie ze stosowaną przez siebie polityką rotacji, tym razem dał odpocząć atakującemu Dawidowi Konarskiemu. Z kolei w składzie gości zabrakło rozgrywającego Grzegorza Pilarza.
Absencja doświadczonego kreatora gry bielszczan nie wpłynęła znacząco na ich poczynania w pierwszym secie. Gracze z Kędzierzyna-Koźla od samego początku mocno przycisnęli ich zagrywką. Bomby serwisowe posyłane raz za razem przez Rafała Buszka kompletnie rozbijały zespół BBTS-u, który, z powodu bardzo słabego przyjęcia, zupełnie nie radził sobie z wyprowadzaniem akcji ofensywnych. Przyjmujący ZAKSY stanął za linią dziewiątego metra przy stanie 7:4, a opuścił je dopiero przy prowadzeniu 13:4!
Tak wielka przewaga kędzierzynian sprawiła, że dalsze losy inauguracyjnej odsłony były już tylko formalnością. Kolejne punktowe zagrywki dołożyli Benjamin Toniutti i Łukasz Wiśniewski, którego floaty siały ogromne spustoszenie po drugiej stronie siatki. Ponadto bielszczanie dodatkowo pogrążali się kolejnymi błędami własnymi, co sprawiło, że ostatecznie ZAKSA zwyciężyła aż 25:11!
Tak kompromitujące rozmiary porażki sprawiły, że Krzysztof Stelmach rozpoczął drugiego seta z dwoma zmianami w wyjściowym składzie. Na boisku zameldowali się Kamil Kwasowski oraz Paweł Gryc, zastępując odpowiednio Marcina Wikę i Bartosza Janeczka.
Te roszady początkowo zdały się jednak na nic. Sformułowanie "dokładne przyjęcie" nadal było po stronie BBTS-u nieznane, a skrzydłowi nie potrafili go nadrobić w ataku. Kędzierzyńskiego bloku nie potrafili sforsować Gryc oraz Serhiy Kapelus, zaś zawodnicy ZAKSY robili co chcieli w kontrataku, wygrywając na pierwszej przerwie technicznej 8:1.
Wtedy stało się coś zupełnie niewiarygodnego. Minęło ledwie kilka minut, a zrobiło się 12:11 dla ekipy z Bielska-Białej. A wszystko za sprawą nagłego przebudzenia się Gryca, który zaczął kończyć wszystkie, licznie otrzymywane wystawy i "kąsać" rywali potężnymi serwami.
Przewaga przyjezdnych znacząco wzrosła, do stanu 20:16, gdy w polu serwisowym stanął Kapelus. W kryzysowym momencie "trenerskim nosem" wykazał się jednak De Giorgi, wpuszczając na parkiet Kevina Tillie, w miejsce mało widocznego Sama Deroo. Francuz wydatnie przyczynił się do zdobycia przez ZAKSĘ punktów w newralgicznych momentach. Jego zagrania pozwoliły gospodarzom doprowadzić do zaciętej końcówki, którą rozstrzygnęli oni na swoją korzyść (27:25) dzięki świetnej grze blokiem.
Pomimo udanego wejścia Tillie, od pierwszej akcji w trzeciej partii do składu kędzierzynian powrócił Deroo. A gracze z Opolszczyzny po raz kolejny zanotowali spektakularne otwarcie. "Czapy" na Grycu i Kwasowskim błyskawicznie pozwoliły im odskoczyć na 8:3.
Na drugi moment dekoncentracji ZAKSA już sobie nie pozwoliła. Widząc bardzo dobrą dyspozycję w zagrywce Grzegorza Boćka i Buszka, De Giorgi pozwolił sobie na roszady personalne, wymieniając parę środkowych. Tym samym debiut w obecnym sezonie zanotował 22-letni Krzysztof Rejno.
Prowadzenie miejscowych ani przez chwilę nie było zagrożone, w związku z czym kilkanaście ostatnich minut pojedynku upłynęło bez większych emocji. Udanymi atakami z pipe'a popisywał się w ich trakcie między innymi Deroo, zaś triumf kędzierzynian w stosunku 25:16 przypieczętował uderzeniami po rękach Bociek.
Nagroda MVP trafiła natomiast w ręce Rafała Buszka.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:11, 27:25, 25:16)
ZAKSA: Buszek, Gladyr, Wiśniewski, Bociek, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Tillie, Witczak, Rejno, Pająk, Czarnowski
BBTS: Neroj, Janeczek, Bogdan, Wika, Kapelus, Sacharewicz, Lewis (libero) oraz Modzelewski, Gryc, Kwasowski
MVP: Rafał Buszek (ZAKSA)