Jacek Pasiński: Derby Łodzi? To nie będzie mecz jak każdy inny

WP SportoweFakty / Justyna Serafin
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

- O znaczeniu derbów niech świadczy fakt, że po porażce Startu Łódź z ŁKS-em zostałem trenerem Startu - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Jacek Pasiński, wieloletni szkoleniowiec Budowlanych Łódź.

To właśnie on w 2006 roku został pierwszym trenerem drużyny z "betką" w herbie i przeszedł z nią od III ligi aż do ekstraklasy zwanej wówczas PlusLigą Kobiet. Jednak by poprowadzić zespół Budowlanych Łódź na najwyższym szczeblu rozgrywkowym musiał poczekać aż do sezonu 2015/2016. Drużyna wtedy zajęła piąte miejsce, które dało jej przepustkę do startu w Pucharze CEV.

WP SportoweFakty: Był pan trenerem Budowlanych w ostatnich derbach Łodzi, przed ośmioma laty w II lidze. Jak wspomina pan tamten okres?

Jacek Pasiński: To były dwa różne zespoły, które wtedy miały różne cele. Budowlani to była wówczas drużyna, która przechodziła kolejne etapy - od trzeciej ligi do ekstraklasy - a ostatnim z nich był Puchar Polski w 2010 roku.

Miał pan wówczas w swojej drużynie Agnieszkę Wołoszyn, która w poniedziałek będzie grała dla ŁKS-u.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Piotr Małachowski: Myślami jestem już przy Tokio (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

[/color]

- Poświęciła wtedy swoją karierę idąc do klubu trzecioligowego i chwała jej za to. Stanowiła o sile tego zespołu, bo grała na prawym ataku. Radziła sobie bardzo dobrze, ale miała też wsparcie koleżanek - grały wtedy u nas m.in. Kinga Baran, Gosia Niemczyk, Kasia Ciesielska i Sylwia Jasińska. To są dziewczyny, na których budowaliśmy zespół Budowlanych. Ten sam, który wspinał się po kolejnych szczebelkach aż do najwyższej klasy rozgrywkowej.

To był niesamowity marsz. Wygrywaliście mecz za meczem.

- Patrząc z perspektywy Budowlanych nikt by kiedyś nie dał złotówki, że one będą bić się o medal. Chęci są często większą wartością niż wzrost i umiejętności. Całości się nimi nie przeskoczy, ale jeden czy dwa szczeble nieraz tą charyzmą można nadrobić.

Trenerzy Michal Masek i Błażej Krzyształowicz mówili, że derby dla nich to będzie po prostu kolejny mecz o trzy punkty. Czy to prawda czy też medialny blef?

- To zapytajmy się prezesów, czy dla nich to jest mecz taki jak każdy inny. Pamiętajmy, że obaj szkoleniowcy nie są z Łodzi, więc oni nie czują tego klimatu. Nie czują tej rywalizacji wewnątrz miasta. Ktoś, kto jest wychowany w mieście, gdzie odbywają się derby, zupełnie inaczej to postrzega. O znaczeniu derbów niech świadczy fakt, że po porażce Startu Łódź z ŁKS-em, zostałem trenerem Startu. Takie było ciśnienie na derbowe mecze ze strony działaczy. Na pewno prezesi tym żyją.

Ekipa ŁKS-u Commercecon wypadła nadspodziewanie dobrze w dwóch ostatnich meczach?

- To nie tak, że one zaskakują pozytywnie, bo przed rozpoczęciem ligi już powiedziałem, że to absolutnie nie będzie zespół do bicia. To drużyna "pełna". Na pewno małego psikusa zrobiła Agata Witkowska, która odeszła z ŁKS-u do ligi włoskiej. Ale gdyby została, byłaby to jeszcze silniejsza ekipa.

Z jednej strony to beniaminek, a z drugiej ma w składzie kilka znanych w kraju siatkarek.

- Dokładnie tak. Zobaczmy, że na kluczowych pozycjach nie ma tam żółtodziobów. Na przyjęciu gra Kasia Sielicka - była reprezentantka Polski. Na drugim Kasia Bryda, która była kapitanem reprezentacji juniorek, gdzie w składzie była też m.in. Joanna Wołosz. Na ataku gra Izabela Kowalińska - siedmiokrotna MVP ligi w poprzednim sezonie, a przecież nie była pierwszą atakującą w Chemiku. Lucie Muhlsteinova też nie gra pierwszy rok w ekstraklasie. Trzeba na to patrzeć właśnie w taki sposób. W lidze jest dużo słabszych zespołów od ŁKSu. Teoretycznie bez problemu powinny się znaleźć w pierwszej ósemce.

Z kolei o Budowlanych chyba w każdym sezonie mówi się, że to jest zespół na pierwszą czwórkę. Wydaje się, że kiedy jak nie teraz...

- Nie ma możliwości, żeby nie było czwórki w tym sezonie. Oglądałem kilka meczów, analizowałem je, rozmawiałem z ludźmi na ich temat. W tej chwili uważam, że finał Budowlani - Chemik jest bardzo realny. Pamiętajmy też, że w derbach z ŁKS-em Budowlani będą grać o rolę samodzielnego lidera w Orlen Lidze. Moim zdaniem to zespół, który powinien znaleźć się w finale.

Mimo że oficjalnie nie pracuje pan w klubie, ciągle widujemy pana na meczach seniorek i juniorek Budowlanych.

- Jestem po prostu człowiekiem, który jest serduchem związany z tym klubem. Nie ukrywam też, że przecież coś dla tego klubu też zrobiłem. Nigdy nie wiadomo, jak potoczą się dalsze losy, różnie w życiu bywa. Niemniej jednak cieszę się, że w zeszłym roku zrobiliśmy fajny wynik. Trochę nam szczęście nie sprzyjało przez kontuzje, ale takie jest życie.

Jaki ma pan zatem typ na derbowy pojedynek?

- Budowlane wygrają za trzy punkty. Według mnie powinno być 3:0 dla nich. Chociaż biorę pod uwagę też 3:1 ze względu na to, że będzie pełna hala i udzieli się adrenalina. Oby tylko nie było jej za dużo, bo to też niedobrze. Potencjał wskazuje na to, że Budowlani są lepszym zespołem. W starciu z innymi drużynami trzymam też kciuki za ŁKS, ale tego wieczoru moje serducho z wiadomych powodów będzie biło dla Budowlanych.

Rozmawiał Krzysztof Sędzicki

Źródło artykułu: