Niewiele brakowało do spełnienia siatkarskiej maksymy, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Budowlani Łódź doprowadzili do tie-breaka, ale w nim już siatkarki Impela Wrocław okazały się lepsze, z tym, że najmniejszą możliwą różnicą punktową.
- Gratuluję rywalkom, ale także mojemu zespołowi. Po dwóch pierwszych przegranych setach, gdzie nasza gra pozostawiała wiele do życzenia, potrafiłyśmy się podnieść i zagrać rewelacyjne dwa sety. W tie-breaku niestety przegrałyśmy o włos, być może w końcówce można było podjąć inne decyzje - przyznała Sylwia Pycia.
Łodzianki w trzecim i czwartym secie zdominowały przeciwniczki, nie dając im większych szans. Trener Impelek próbował coś zmienić w grze swoich podopiecznych, ale Budowlane były niemal bezbłędne. - Szkoda, że to tylko jeden punkt na nasze konto, brawo dla dziewczyn i dla całego zespołu. Zagrałyśmy dobrą siatkówkę i choć sędziowanie pozostawiało wiele do życzenia, co czasami deprymowało, na szczęście końcówka meczu byłą rozstrzygnięta sprawiedliwie. Brawo dla Impela, ale także dla nas - powtórzyła kapitan zespołu.
Współpraca Pyci z Pavlą Vincourovą nie jest jeszcze dograna w 100 proc., ale z meczu na mecz wygląda lepiej. - Może gdybyśmy lepiej grały środkiem, to wynik wcale by nie był lepszy? - zastanawiała się środkowa. - Skupiłyśmy się jednak na swoich zadaniach - zakończyła zawodniczka.
Łodzianki w poniedziałek zagrają na wyjeździe z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza o godz. 18:00.