Podopieczni Ferdinando De Giorgiego z dorobkiem dwudziestu punktów, zajmują drugą lokatę w tabeli, a do liderujących Czarnych Radom brakuje im trzech "oczek". Sytuacja w tym wypadku jest klarowna, ponieważ Czarni swoje spotkanie przeciwko Resovii rozegrali dzień wcześniej. Kędzierzynianie natomiast w miniony weekend walczyli przeciwko Skrze Bełchatów. Pojedynek zakończył się zwycięstwem ZAKSY dopiero po tie-breaku, a nagrodę MVP zgarnął belgijski przyjmujący - Sam Deroo. Siatkarz po raz kolejny udowodnił, że jest mocnym filarem ekipy z Opolszczyzny.
Co tu dużo mówić? ZAKSA to drużyna, która nie posiada słabych punktów. Trener De Giorgi ma możliwość rotacji na wszystkich pozycjach, przy czym gra jego drużyny nie traci na jakości. W spotkaniu przeciwko Skrze uzupełniali się chociażby atakujący: Dawid Konarski i Grzegorz Bociek. Na wyróżnienie zasługuje na pewno Łukasz Wiśniewski, który od początku sezonu bardzo przyzwoicie prezentuje się na swojej pozycji. Nie bez powodu otrzymał powołanie do szerokiej kadry na turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Rio. Natomiast sprowadzenie do Kędzierzyna-Koźla duetu Toniutti-Tillie było strzałem w dziesiątkę, co już powtarzano wielokrotnie.
Z ośmiu rozegranych kolejek, ZAKSIE zdarzyło się jedno potknięcie. Pod koniec listopada, na własnym gruncie, ulegli po tie-breaku wicemistrzom z Gdańska. Mimo przegranej, świetne zawody w barwach ZAKSY rozegrał wówczas Dominik Witczak, dla którego był to ostatni mecz w trójkolorowych barwach w tym sezonie. ZAKSA nie może tracić punktów jeszcze z innego powodu, niż wcześniej wymienione - bełchatowianie mają do nich jeden punkt straty. W czołówce zatem jest bardzo ciasno, a brak play-offów dodatkowo utrudni walkę o mistrzostwo Polski. Zatem każdy mecz jest ważny.
Jastrzębski Węgiel natomiast, z dorobkiem czternastu punktów, zajmuje miejsce dokładnie w połowie stawki. Jastrzębianie są bezdyskusyjnymi królami tie-breaków. Pięć pierwszych spotkań, które rozegrali w tym sezonie, kończyło się własnie po pięciu setach. Na osiem pojedynków, podopieczni Marka Lebedewa przegrali trzy, w tym dwa właśnie po tie-breakach (z Bielskiem i Gdańskiem - przyp. red.) oraz jedno 1:3 (Skra - red.). Na szczególne wyróżnienie zasługuje mecz przeciwko mistrzom Polski z Rzeszowa, który jastrzębianie wygrali 3:2. Natomiast ostatni pojedynek, w miniony weekend rozegrali u siebie, pokonując do zera Łuczniczkę Bydgoszcz.
Mimo wszystko, to nie jest ten sam Jastrzębski Węgiel, niż chociażby ten sprzed sezonu. Okrojony budżet klubu nie pozwolił na zatrzymanie, bądź sprowadzenie nowych "gwiazd" siatkówki. Zespół został totalnie odmłodzony, ale na pewno nie można mu odmówić umiejętności i serca do walki. Mózgiem i kapitanem drużyny jest doświadczony rozgrywający, Michał Masny, rocznik 79'. Nie sposób nie wspomnieć o młodym atakującym Macieju Muzaju (ur. 1994 - przyp. red.), któremu przed sezonem postawiono nie lada wyzwanie, bycia następcą Michała Łasko. Zmiennikiem Muzaja, jest niewiele starszy Patryk Strzeżek. - Mamy naprawdę fajną sytuację w kadrze. Wiadomo, że przy pięciosetowym meczu, ciężko zagrać na dobrym poziomie całe spotkanie. Myślę, że jesteśmy z Patrykiem ze sobą świetnie sparowani i wzajemnie się uzupełniamy, co widać na boisku - mówił po jednym ze spotkań Muzaj. Mark Lebedew nie może skorzystać z "usług" Piotra Haina, którego przepuklina kręgosłupa wyeliminowała z gry na około dwa miesiące.
Mecze kędzierzyńskiej ZAKSY przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi od zawsze niosły ze sobą wiele emocji, chociażby na bliskie położenie geograficzne obu miast. Jak będzie tym razem? Okaże się już tego wieczoru.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel / środa, 9.12.2015 r., godz. 18:30