4 zwycięstwa i 5 porażek. Tak prezentuje się meczowy bilans Asseco Resovii Rzeszów po 9. kolejkach spotkań PlusLigi. Mistrzowie Polski tak fatalnej serii porażek nie zaliczyli od bardzo dawna, a w obecnym systemie rozgrywek, każda przegrana boli podwójnie.
Ostatnią ponieśli na terenie ówczesnego lidera tabeli, zespołu Cerrad Czarnych Radom 2:3. - Mieliśmy masę problemów. Najwięcej w przyjęciu i w elemencie blok-obrona. Nic nie blokowaliśmy, nic nie broniliśmy, a radomianie ryzykowali na zagrywce. To co zrobił Żaliński... - mówił po spotkaniu rozgrywający rzeszowskiego kolektywu - Fabian Drzyzga.
Faktycznie, Wojciech Żaliński był filarem radomskiej drużyny, który w znacznym stopniu przyczynił się do przełamania dobrze prezentujących się obrońców mistrzowskiego tytułu. W ekipie Andrzeja Kowala powtórzył się scenariusz z poprzednich przegranych meczów. Dobra gra miała swoje fiasko w decydujących fazach setów. - Za szybko "pękamy" i to jest zła rzecz. Jak nam idzie to idzie, łapiemy rytm seta, meczu. Później jakiej przewagi byśmy nie mieli, zdarza się jeden, dwa punkty i przychodzi paraliż. Nie wiem, czegoś się boimy? Przykładowo w czwartym secie wygrywaliśmy bodajże 11:7 i faktycznie, Wojtek Żaliński strzelił bardzo dobre zagrywki, ale można coś spróbować, powalczyć... A my tracimy serię punktów i jakby ta wiara gdzieś nam uciekała. Jak się ma przewagę to trzeba ją po prostu po męsku utrzymać - dodaje zawodnik Pasów.
Wspomniana przez Drzyzgę czwarta partia grana na przewagi, okazała się kluczowa. Zimną głowę zachowali gospodarze czym doprowadzili do tie-breaka, następnie wygrania całego meczu. - Nie byliśmy w stanie skończyć spotkania. Chyba wszystkie końcówki w tym sezonie przegrywamy i tutaj leży problem. Końcówki zawsze budują zespół. Radom dwukrotnie je wygrał i uwierzył w to, że można ten mecz wygrać. Widać było, że poniosło ich to w tie-breaku. Odskoczyli już na samym początku i utrzymali dystans do samego końca - mówił 25-latek.
- - W tym sezonie liga jest bardzo wyrównana. Obstawiam, że Radom podzieli się punktami z tymi najmocniejszymi, szczególnie we własnej sali. My musimy się skoncentrować tylko i wyłącznie na tym co dzieje się w naszym zespole, na naszym boisku. To jest klucz do poprawienia naszej pozycji w tabeli, wyników spotkań i ogólnie naszej gry - zakończył z nadzieją rozgrywający ekipy znad Wisłoka.
Do końca roku 2015, siatkarzom Asseco Resovii Rzeszów pozostały do rozegrania zaledwie dwa spotkania w PlusLidze, z Indykpolem AZS Olsztyn oraz MKS-em Będzin. Mecz z olsztyńską drużyną w sobotę 12 grudnia, będzie ostatnim rozgrywanym w hali Podpromie w Rzeszowie w bieżącym roku.
Czasu na poprawę gry mistrzowie Polski mają niewiele. Krajowe rozgrywki pędzą, a na naprawę obecnego stanu rzeczy i walkę o najwyższe laury z każdym kolejnym meczem jest coraz mniej. Wielu znawców oraz sympatyków siatkówki uważa, że już może być za późno.
.
bo wszystko źle oprócz tego elementu ... tak zrozumiałem ...